Dzieje się… Projekt UEFA pod nazwą „Liga Narodów” stał się faktem. Dziś w Lozannie przecięto czerwoną wstęgę, którym była prezentacja nowo zaprojektowanego trofeum, odśpiewanie hymnu oraz przede wszystkim losowanie grup. Co najważniejsze dla polskich kibiców, historia futbolu piszę się na naszych oczach przy sporym udziale „Biało-Czerwonych”. Zespołu, który jako jeden z dwunastu został zakwalifikowany do najlepszej Dywizji A. Jeśli od jakiegoś czasu zastanawialiście się czym właściwe są te rozgrywki, na jakich zasadach będą się odbywać i co w ogóle daje to piłkarskiej Europie, zapraszam żeby poniżej zapoznać się w telegraficznym skrócie z najważniejszymi informacjami.
Aby dobrze zrozumieć istotę tej inicjatywy, trzeba pochylić się nad rolą jaką dotychczas pełniły spotkania towarzyskie w rozgrywkach pomiędzy reprezentacjami. Do tej pory tego typu mecze służyły jako pole dla trenerów testujących nowe ustalenia taktyczne, zmienione ustawienia formacji lub sprawdzian dla „świeżaków” mogących zaprezentować swoje umiejętności w kadrze. Jednak takie podejście skutkowało także, delikatnie mówiąc, luźnym podejściem zawodników, a w szczególności tych na światowym topie. Częste były przypadki, gdy na spotkania ze słabszymi drużynami, reprezentacje wysyłały swoją wersję B, a czasem nawet C. Z kolei to pociągnęło za sobą (w dół) jakość widowiska jakie mogliśmy uświadczyć. Stąd słabnące zainteresowanie kibiców i całego piłkarskiego środowiska. Co nietrudno połączyć, wiązało się to ze spadkiem oglądalności, zaangażowania sponsorów, a tym samym opłacalności tego typu wydarzeń. Tego było już za wiele działaczom UEFY. Wzięli się na sposób i dogorywającą instytucję meczów towarzyskich przemianowali na „Ligę Narodów”. Zacny to pomysł i trzeba oddać, mają głowę na karku. Jak robić – to z rozmachem i mało tego – po coś. Teraz reprezentacje nie tylko będą miały możliwość weryfikacji swojej dyspozycji na tle przeciwnika, ale również dostają bonus w postaci „graj dobrze, to ci się opłaci”. Novum jakie niosą za sobą te rozgrywki to sposobność, by wywalczyć miejsce na EURO 2020. Będzie to udziałem najlepszej drużyny każdej z poszczególnej dywizji, a więc cztery pierwsze ekipy spotkają się w „Final Four”, by zapewnić sobie przepustkę na Mistrzostwa Europy. Drugim aspektem, podnoszącym jakość zawodów, jest konieczność awansu lub spadku. Lider grupy awansuje, ostatnia kadra spada. To zdecydowanie zmobilizuje piłkarzy, bo nawet jak nie będzie im zależało na awansie (ciężko to sobie wyobrazić) to i tak nie będą grali o pietruszkę. Jest to niejako ukłon w stronę drużyn słabszych, z Dywizji C lub D, które dzięki dobrej grze będą mogły wskoczyć na wyższy poziom.
Wyniki losowania w Dywizji A prezentują się następująco:
The first ever UEFA #NationsLeague has paired together some enticing encounters in its top league!
Group 1: ????????????????????????
Group 2: ????????????????????????
Group 3: ????????????????????????
Group 4: ????????????????????????????????????????????ℹ️Info and full draw: https://t.co/YlZkH9iQDk pic.twitter.com/3le8zWBIQZ
— FIFA.com (@FIFAcom) 24 stycznia 2018
Grupa 1.: Niemcy, Francja, Holandia
Grupa 2.: Belgia, Szwajcaria, Islandia
Grupa 3.: Portugalia, Włochy, Polska
Grupa 4.: Hiszpania, Anglia, Chorwacja
Wygląda to naprawdę imponująco! Nawet nie jestem w stanie stwierdzić, która z grup jest najmocniejsza, gdyż nie ma tu już słabych ekip. Ewentualnie Grupa B z Belgią, Szwajcarią oraz Islandią może być najmniej wyrównana, ale to tylko spekulacje na papierze.
Co do naszych rywali, jednym słowem można by ich określić – Południowcy. Jednak to ich nie jedyna cecha wspólna. Portugalczycy to aktualni mistrzowie Europy z roku 2016. Ich tryumf opierał się na składzie, który stanowili piłkarze „starszego pokolenia”, tacy jak: Cristiano Ronaldo, Ricardo Quaresma, Nani, czy Pepe. Nie są to emeryci, ale powoli pierwsze skrzypce przejmuje młodzież. A ma kto grać, wspomnę choćby o: Bernardo Silvie (Manchester City), André Silvie (AC Milan), Nélsonie Semedo (FC Barcelona), czy Renato Sanchesie (ostatnio wypożyczony do Swansea City A.F.C.), który tak bardzo zapadł nam w pamięć strzelając bramkę na 1:1 w ćwierćfinale ubiegłego EURO. Teraz będzie się okazja odegrać, tym bardziej, że ostatnio gwiazda Realu Madryt w swoich popisach strzeleckich dołuje niemiłosiernie w statystykach. Włosi natomiast przechodzą obecnie mały katharsis, ponieważ zabraknie ich w Rosji na Mistrzostwach Świata. Coś, co jeszcze do niedawna było nie do pomyślenia. Dla reprezentacji Italii kończy się pewien etap, związany także z odejściem Gianluigiego Buffona po zakończeniu bieżącego sezonu. Teraz zadaniem nowego szkoleniowca, podobnie jak w przypadku Portugalii, będzie umiejętne wprowadzenie świeżej krwi do składu oraz odbudowanie mentalności zwycięzców po przegranych eliminacjach. Z pewnością obie drużyny dadzą nam wiele na drodze bezpośrednich pojedynków. Trzeba „Orłom Nawałki” wykorzystać ten czas ogrywania się z najlepszymi, bo bez wątpienia do takich reprezentacje Portugalii i Włoszech należą. A jeśli przy okazji uda nam się zdobyć kwalifikacje na Mistrzostwa Europy w 2020 roku będzie to wartość dodana.
Zapowiada się pasjonująco!