We wczorajszym spotkaniu Atletico z Realem Madryt doszło do kilku kontrowersji z udziałem polskiego arbitra – Szymona Marciniaka. Po spotkaniu na ten temat wypowiedział się Zbigniew Boniek, który postawił sprawę jasno.
Emocji, również tych negatywnych, w derbowym spotkaniu w Lidze Mistrzów z pewnością nie brakowało. Najpierw w 30 sekundzie Atleti wyrównało stan dwumeczu po bramce Gallaghera. Potem był nietrafiony karny Viniciusa, dogrywka i rzuty karne. To właśnie do nich odnosi się jedna z kontrowersji o które oskarżany jest po meczu Marciniak.
Najpierw, jeszcze w trakcie podstawowego czasu gry sędzia nie zauważył dotknięcia piłki ręką przez jednego z graczy Atletico za co powinien zostać podyktowany karny. Również w serii jedenastek doszło do zgrzytu. Chodzi konkretnie o strzał Juliana Alvareza, który miał być nieregulaminowy. Chodzi o to, że piłka dotknęła drugiej stopy po strzale co oznacza anulowanie karnego.
To zaważyło na ostatecznym wyniku i to Real awansował do ćwierćfinału, choć z perspektywy boiska mogłoby się wydawać, że na to nie zasłużył. W mediach rozgorzały dyskusje na temat słuszności podjętych decyzji. Swoje zdanie przedstawił również były piłkarz i prezes PZPN – Zbigniew Boniek. Uważa on, że regulamin w tych sytuacjach jest niejasny i potrzebuje zmian:
Rzuty karne nie są przyznawane za czyste zagranie ręką, a gole nie są uznawane w taki sposób. Zasady muszą zostać zmienione – napisał Boniek na platformie X.
Czego by nie powiedzieć, to zgodnie z regulaminem strzał Alvareza faktycznie powinien zostać nieuznany. Sprawa jest jednak zawiła i niesprawiedliwa, dlaczego w takim razie w sytuacji obrony karnego przez bramkarza i niedotykaniu przez niego linii przy interwencji strzał jest powtarzany? Taka zasada powinna panować również w drugą stronę, błąd strzelającego – powtórka karnego i sprawa załatwiona. Znając jednak pobłażliwość władz na jakiekolwiek zmiany nie ma co liczyć.