Jeden z najbardziej rozpoznawalnych graczy w całej historii afrykańskiej piłki nożnej został właśnie prezydentem swojego kraju. George Weah wygrał w drugiej turze wyborów ze swoim przeciwnikiem, 73-letnim Josephem Bokaia, który przez ostatnie 12 lat pełnił funkcję wiceprezydenta kraju.
George Weah urodził się w 1966 roku. Wychowywał się w slumsach stolicy Liberii, Monrovii razem z dwanaściorgiem rodzeństwa.
Swoją karierę zawdzięcza krwawym zamachom na kolejnych rządzących w swoim kraju. Jeden z nich Samuel Doe, wielki miłośnik futbolu, ale też strażnik-analfabeta po udanym zamachu w roku 1980, zbudował stadion narodowy oraz ośrodki do kształcenia młodych piłkarzy, a najlepszym dawał możliwość wyjazdu za granicę. Talent Weah nie musiał długo czekać i w bardzo szybkim czasie stał się rozpoznawalną personą.
Jego kariera nabrała jeszcze szybszego tempa w 1988 roku, kiedy jako 22-latek, przeszedł z kameruńskiego Tonnerre Jaunde do AS Monaco, który ówcześnie trenował Arsene Wenger. To właśnie jego traktował, jak ojca: „Za każdym razem, gdy wychodziłem na boisko, grałem dla Arsene'a. Byłem gotów złamać dla niego nogę lub rękę, byleby tylko wygrać mecz i odpłacić mu za to co dla mnie zrobił. Zajął się mną jak synem, chronił przed rasizmem, którego w tamtych czasach było sporo. Nauczył, że czarnoskórzy i biali mogą żyć razem – mówił Weah w wywiadzie dla „Guardiana”. Jemu również dedykował zdobytą w 1995 roku „Złotą Piłkę”, którą zdobył jako jedyny dotychczas piłkarz pochodzący z Afryki. W tym samym roku skończył swoją trzyletnią przygodę z PSG, z którym w ostatnim sezonie zdobył mistrzostwo Francji oraz „Złotego Buta” i przeszedł do AC Milan, z którym zdobył mistrzostwo Włoch w sezonie 1998/1999.
Kariera reprezentacyjna nie była tak bogata jak klubowa. Wystąpił on w 60. meczach reprezentacyjnych, w których strzelił łącznie 22. gole. W 2002 – jako piłkarz, trener i sponsor – był bliski awansu na finały mistrzostw świata w Korei i Japonii; do występu na mistrzostwach zabrakło wtedy zaledwie jednego punktu (awansowała wówczas Nigeria).
George Weah znany jest ze swojej działalności humanitarnej. Był ambasadorem UNICEF, a w kraju organizował koncerty i mecze charytatywne. Jako zawodnik opłacał szkoły, o które w jego niewielkim kraju było ciężko i mimo, że karierę zrobił w Europie to nigdy nie zapomniał skąd się wywodzi.
W ojczyźnie Weah jest traktowany niemalże jak Bóg. Dość powiedzieć, że na meczach charytatywnych, które organizowane są często na „piachu”, młodzi zawodnicy po strzeleniu bramki podbiegają do niego i dosłownie klęcząc, dedykują mu trafienie.
Pomysł, aby zająć się karierą polityczną zaszczepił w nim Nelson Mandela, który podczas spotkania w 1996 roku nazwał go „Dumą Afryki”. Pierwsze wybory, w których kandydował na prezydenta odbyły się w 2005 roku, jednak mimo statusu gwiazdy przegrał z wykształconą ekonomistką Ellen Johnson Sirleaf, która została pierwszą kobietą prezydent w Afryce. W czasie trwania jej kadencji Weah nie załamał się, zrozumiał, że samą popularnością nie zyska wyborców. Zdał maturę oraz ukończył finanse na Uniwersytecie w Devry w Miami.
Kariera Georga Weah jednak pokazuje, że próżno w niej szukać końca. Teraz został historycznym prezydentem, nie tylko ze względu na wcześniejsze futbolowe sukcesy i miano najlepszego piłkarza „Czarnego Lądu” wszechczasów, ale też, ponieważ w Liberii po raz pierwszy nastąpiło przekazanie władzy przez jednego demokratycznie wybranego przywódcę drugiemu. Jego życie pokazuje, że każdy czy to sportowy czy społeczny cel jest człowiek w stanie zrealizować, jeżeli tylko bardzo tego chce.
Autor: Damian Hinca