Bernard: Nawałka może dokonać tuningu mechanicznego kadry

    Do reprezentacji Polski powrócił Grzegorz Krychowiak. O ile wcześniej jego forma pozostawała wiele do życzenia, to o tyle teraz należy mieć powody do optymizmu.

    Defensywny pomocnik w ostatnich wywiadach podkreślał, że zawiódł się na obecnym trenerze Paris-Saint Germain, Unai'u Emerym, ponieważ wymagał od niego czegoś, co Polak nie mógł zaoferować. Wszyscy doskonale wiemy, że „Krycha” najlepiej czuje się w roli przecinającego akcje i wspierającego formację obronną. Jeśli hiszpański szkoleniowiec chciał zrobić z byłego piłkarza Stade Reims drugiego Sergio Busquetsa i ustawić go w jednej linii z Marco Verrattim, to zdecydowanie się przeliczył. Zbawienne okazało się wypożyczenie do West Bromwich Albion, gdzie z miejsca Krychowiak pokazuje swoją najlepszą wersję.

    Jak dotąd wychowanek Orła Mrzeżyno wystąpił w pięciu spotkaniach dla WBA (odpowiednio w meczach z Brighton, West Hamem United, Manchesterem City, Arsenalem i Watfordem). Szczególnie spotkanie z „Szerszeniami” było dla reprezentanta Polski wyjątkowe – Krychowiak zanotował asystę przy bramce Salomóna Rondóna i był jednym z najlepszych zawodników w zespole Tony'ego Pulisa. Kibice „The Baggies” zgodnie uważają sprowadzenie polskiego pomocnika jako najlepszy transfer w historii klubu. Oglądanie tego zawodnika w Premier League przynosi mi ogromną radość. Ta liga jest idealnie skrojona pod styl gry piłkarzy pokroju Grzegorza.

    – „Trener w czwartek rano powiedział mi, że będę wykonywał rzuty różne i wolne. Najbliższy mecz był w piątek. Kopnąłem piłkę na treningu trzy razy i tyle mu wystarczyło na podjęcie takiej decyzji. Rozgrywanie to jedno z zadań, które zostały mi powierzone. Brak powołania przed meczami z Danią i Kazachstanem było słusznie uzasadnione. Dzięki temu mogłem się przygotować do pierwszego meczu w barwach West Bromwich Albion” – skomentował Krychowiak w rozmowie z Przeglądem Sportowym. Nie da się ukryć, że 27-latek ma rację odnośnie ostatniej decyzji Adama Nawałki. Ta przerwa wyszła mu na dobre, a to przyniesie same korzyści polskiej kadrze.

    Poprzednie spotkanie eliminacyjne pomiędzy Polską, a Armenią na Stadionie Narodowym zakończyło się zwycięstwem naszych Orłów (2:1), a zwycięską bramkę zdobył Robert Lewandowski. Niespełna rok minął od tego wydarzenia, a teraz obie reprezentacje zmierza się w Erywaniu. Ormianie zajmują przedostatnie miejsce w tabeli grupy E i nie mają szans na awans na rosyjski mundial. Wiele wskazuje na to, że nasz najbliższy rywal od początku zacznie grać twardo i zaparkuje autobus. Właśnie dlatego powrót do formy „Krychy” cieszy, gdyż on w starciach fizycznych czuje się jak ryba w wodzie. A może złotym środkiem okazałoby się wystawienie piłkarza WBA wraz z Jackiem Góralskim przed linią defensywną? Nie oszukujmy się, zarówno Krzysztof Mączyński, jak i Karol Linetty nie są obecnie w najlepszej dyspozycji.

     

    fot. pressfocus

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.