Paulinho – od zera do buldożera

    Wyśmiewany, niedoceniany, skreślony na samym początku. Tak rozpoczęła się kariera Paulinho w Barcelonie, choć jeszcze nie zagrał ani minuty. Jak pomocnik poradził sobie z ciążącą presją i zamknął usta wszystkim krytykom? Co jest kluczem do sukcesu 29-latka?

    Cała społeczność piłkarska wciąż patrzy z niedowierzaniem na Paulinho, Brazylijczyka „made in China”. Powody tego zdumienia uległy jednak zmianie odkąd trafił do Katalonii.

    Ogłoszenie transferu do Barcelony spotkało się z co najmniej chłodnym przyjęciem wśród kibiców Blaugrany. Fani złapali się za głowę, dowiadując się o kwocie zakupu, która wyniosła blisko 40 milionów euro. Większość z nich, już wcześniej rozjuszona posunięciami zarządu, wzięła w ręce pochodnie i naostrzone widły, gotowi z miejsca wyruszyć na siedzibę właścicieli. Najbardziej ucierpiał na tym sam zawodnik, który został zmieszany z błotem na podstawie opinii krążących w Internecie czy historii z odległej przeszłości. Z pewnością został zapamiętany jako gracz najlepszej ligi świata, Ekstraklasy czy też z powodu otrzymania zaszczytnego miana najgorszego piłkarza w historii Tottenhamu. Mało kto zaprzątał sobie uwagę tym, że Paulinho zyskał zasłużoną renomę w Państwie Środka i został filarem reprezentacji Brazylii, gdyż łatwiej było w niego nie wierzyć niż wyróżnić się z tłumu.

    Dziś zaskoczenie jest jeszcze większe niż w dniu transferu, gdyż pomocnik udowadnia, że jego zapowiedzi o walce o pierwszy skład nie były mrzonkami. Krytycy zamienili się w największych fanów, szyderstwa zamieniły się w głosy pełne podziwu, „kelner” zamienił się w potwora. W tym tekście postaram się sformułować pewną teorię, jakoby José Paulo Bezerra Maciel Júnior był bohaterem kolejnej części Terminatora, człowiekiem ze stalowymi jaj… ekhm, gonadami występującymi u samców większości zwierząt (z wyjątkiem gąbek). Co pozwoliło na tak szybką aklimatyzację byłego gracza Guangzhou Evergrande?

     

       Silna psychika

    Przygoda z futbolem Paulinho była długa i wyboista. Sam piłkarz, po nieudanym okresie na boiskach polskich i litewskich, podjął decyzję o zawieszeniu butów na kołku. Od tego postanowienia odwiodła go jego ówczesna dziewczyna, a obecnie żona Barbara Cartaxo. Wtedy Paulinho od nowa rozpoczął wędrówkę po szczeblach brazylijskich rozgrywek, aby w lecie 2013 roku trafić do Tottenhamu. Tam jednak po raz kolejny zderzył się z okrutnymi realiami świata futbolu. Po nieudanym okresie w Anglii zdecydował się na transfer do Chin, gdzie raz jeszcze odbudował się zarówno piłkarsko jak i psychicznie. Brazylijczyk przez lata kariery nauczył się nie tracić wiary w siebie i uodparniać się na wszelką krytykę, co pomogło mu odciąć się od niechęci jaką pałali do niego początkowo fani Barcy. Paulinho nabył niesamowitą zdolność do wykonywania swojej pracy pomimo różnych przeciwności. Umiejętność ta jest niezbędna do osiągnięcia sukcesu i znakomicie sprawdza się w sytuacji, w jakiej się obecnie znalazł.

       Brak kompleksów

    Pomocnik bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że ze względu na wiek, jego kariera w Hiszpanii nie będzie trwać wiecznie. Wielu mogłoby uważać to za dużą wadę piłkarza, jednak w tym przypadku działa to na jego korzyść. Jest on świadomy tego, że jest to ostatnia szansa na zaistnienie w europejskim futbolu i zamierza ją w stu procentach wykorzystać. Paulinho nie wymawia się gorszą formą z powodu braku zgrania z drużyną; po prostu postanowił grać dobrze i zamiast całkowicie dostosowywać się do stylu drużyny wnosi coś swojego, co daje zespołowi świeżość. Obca mu jest nieśmiałość, nie boi się wdawać w pojedynki z przeciwnikiem, zabłysnąć jakąś sztuczką czy oddać strzał z dystansu. Brazylijczyk wygląda jakby wiecznie był na wakacjach, a gra w piłkę i bieganie z wywieszonym językiem sprawiało mu przyjemność nie mniejszą niż leżenie w pełnym słońcu na plażach Zanzibaru.

     

       Oryginalność

    Należy docenić także kunszt Ernesto Valverde, który zobaczył w Paulinho piłkarza, którego brakuje drużynie. Od wielu lat, druga linia Barcelony składała się z zawodników o określonej charakterystyce, brakowało kogoś uniwersalnego, stanowiącego spoiwo pomiędzy linią ataku i pomocy. Nowy trener Barcy wprowadził do drużyny typowego pomocnika box-to-box, który na boisku jest wszędzie i robi wszystko. Odbierze piłkę na bronionej połowie, by zaraz znaleźć się w kontrze, a w międzyczasie przypilnuje dziecka i zrobi pranie. Pomocnik wypełnia lukę, która stworzyła się w systemie Barcelony po odejściu Guardioli. Brazylijczyk także znakomicie sprawdza się w meczach, w których jako fałszywy napastnik ustawiony jest Messi. W momentach, gdy Argentyńczyk cofa się, aby rozegrać piłkę, Paulinho znakomicie zastępuje go w roli napastnika, co często dezorientuje obronę przeciwnika.

    Barcelona 6-1 Eibar, źródło: https://www.youtube.com/watch?v=qknrxcqlkZU

    blank

    Barcelona 6-1 Eibar, źródło: https://www.youtube.com/watch?v=sTKl_dwD3Uo

     

       Porozumienie z Messim

    Nie od dziś wiadomo, że piłkarze, których Argentyńczyk darzy sympatią mają o wiele łatwiejsze życie w klubie. W czasie meczów widać wyraźną „chemię” pomiędzy napastnikiem i pomocnikiem, co przekłada się na dużą aktywność w meczu tego drugiego. Paulinho szuka zagrań do Messiego, przez co ten odwdzięcza mu się tym samym i śmiało można stwierdzić, że do tej pory, za sprawą kontuzji Dembele, wykrystalizował nam się nowy, zupełnie niespodziewany tercet: Messi, Suarez i Paulinho. W dużej mierze może składać się na to ich pozaboiskowa relacja. Cała trójka jest w podobnym wieku, dlatego łatwiej im nawiązać nić porozumienia. Sam pomocnik opowiedział pewną anegdotę związaną z Messim, która zdarzyła się podczas towarzyskiego meczu Brazylii z Argentyną:

    „Przygotowywałem się do wykonania rzutu wolnego razem z Willianem i jeszcze jednym zawodnikiem. Wtedy zobaczyłem za mną Messiego podążającego w moją stronę. Podszedł do mnie i powiedział: ‘Przychodzisz do Barcelony czy nie?’. Odpowiedziałem: 'Jak chcesz mnie ze sobą zabrać to możesz.' Tak mnie to zestresowało, że powiedziałem do Williana, żeby on wykonał ten rzut wolny.”

     

       Pokora

    Brazylijczyk to zawodnik niezwykle skromny, który dobro drużyny przedkłada nad wartości indywidualne. Sam przyznał, że kariera sportowa jest dla niego ważniejsza niż pieniądze, dlatego też obniżył swoją pensję, aby umożliwić sobie grę w Barcelonie. W każdym swoim wywiadzie podkreśla, że przybył do Katalonii, żeby „pracować, biegać i pomagać”. Zawodnik nie robi z siebie gwiazdy, ma nienaganną etykę pracy i to właśnie ten spokój i ciężka praca zapewnia mu uznanie kibiców już od początku przygody z Dumą Katalonii.

     

    Paulinho jest przykładem piłkarza, który w doskonały sposób wykorzystał nabyte przez lata gry doświadczenie. Jego historia mogłaby być jedną z wielu baśni, które każdy z nas czytał, kiedy był mały. Wszystkie porażki, które przydarzyły mu się na drodze kariery, przekuł w jeden, ogromny sukces – transfer do jednego z największych klubów w Hiszpanii i Europie. Czy jego kariera w Barcelonie zakończy się happy endem?

     

    fot. pressfocus

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.