Uczucie lęku stanowi nieprzyjemny stan emocjonalny, który związany jest z przewidywaniem nadchodzącego wewnątrz organizmu lub pochodzącego z zewnątrz niebezpieczeństwa. Niepokój, skrępowanie, napięcie i bojaźń, kto z nas nie odczuwał podobnych stanów w zmierzeniu się z przeciwnościami losu? Niektórym udaje się przełamać, u pozostałych uraz pozostaje na zawsze. Dlaczego o tym piszę i dlaczego na zdjęciu do tego artykułu widzicie zawodnika PSG – Thiago Silvę?
WINNY PORAŻCE UNAI EMERY
Po zakończonym w minionym tygodniu meczu 1/16 Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt a Paris Saint Germain wielu ekspertów o porażkę obwiniało szkoleniowca ekipy gości – Unaia Emery’ego. Dlaczego? Znawcy futbolu zgodnie stwierdzili, że o końcowym wyniku zadecydowały decyzje Hiszpana jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. W pierwszym składzie wystawił Yuriego Berniche kosztem Layvina Kurzawy, co można jeszcze zrozumieć. Jednak obecność w wyjściowym zestawieniu Giovaniego Lo Celso czy Presnela Kimpembe była sporą niespodzianką.
Zabrakło miejsca w podstawowej jedenastce dla kapitana Paryżan – Thiago Silvy. Brazylijczyk nie narzekał na uraz, ani też nie nabawił się go podczas przygotowań do starcia na Santiago Bernabeu. Decyzja Emery’ego zdaniem „France Football” miała rozzłościć inną gwiazdę zespołu ze stolic Francji – Neymara. Na porażkę z Realem złożyło się wiele innych decyzji, a także wydarzeń boiskowych. Jednak można było spodziewać się, że wystawienie 21-letniego pomocnika, który dotychczas odnotował 65 minut gry w Lidze Mistrzów może skończyć się fatalnie. Dlaczego Thiago Silva przesiedział cały mecz na ławce?
LĘK PRZED FUTBOLEM
Gwiazda i kapitan reprezentacji Brazylii. Według Transfermarkt, jego wartość rynkowa wynosi obecnie 10 milionów euro. Pasja, życie i praca to futbol. Jeszcze w grudniu 2016 roku był najlepiej opłacanym zawodnikiem w Ligue 1. Oczywiście, teraz został zdetronizowany przez swojego kolegę z reprezentacji Neymara. Wydawałoby się, że nic nie jest w stanie zakłócić tak błyskotliwej kariery. Stałe piętno jednak odcisnęła na nim jedna data – 8 lipca 2014 roku.
Mecz, który sam opatrzyłem fotografią z mojego telefonu, który jakością zdjęć nieznacznie przewyższa toster. Nikt nie zapomni spotkania w półfinale Mistrzostw Świata odbywających się w Brazylii. Gospodarze doznali druzgocącej porażki z późniejszymi zwycięzcami turnieju Niemcami 1:7. Końcowy rezultat wywarł wpływ na mnie. Odcisnął piętno także na psychice Thiago Silvy, który nie zagrał w tym meczu wskutek zawieszenia za kartki. Nie sądzę, że obecność tego zawodnika w kadrze meczowej powstrzymałaby Niemców od dokonania destrukcji. Jestem tego pewien, ponieważ Brazylijczyk zmaga się z poważnymi problemami mentalnymi.
JEGO ŻYCIE NIE BYŁO USŁANE RÓŻAMI
Od samego początku Thiago nie miał lekko. Podczas brazylijskiego mundialu matka Thiago Silvy udzieliła wywiadu dla telewizji „O’Globo”, w którym przyznała się, że chciała dokonać aborcji:
Płakałam na ramieniu mojego ojca i powiedziałam mu: „tato, nie chcę poddać się aborcji, ale nie jestem też gotowa, żeby wychowywać dziecko”. Ojciec nie chciał mi pozwolić, bym popełniła grzech – opowiadała.
Życie we faweli nie należało do najłatwiejszych. Ponadto w wieku czternastu lat aktualny kapitan reprezentacji Brazylii zachorował na gruźlicę. Został poddany hospitalizacji przez pół roku. Sam przyznał, że była to jego największa bitwa jaką stoczył w życiu. Wyszedł z tej sytuacji bez szwanku, ale w dorosłym życiu pojawiły się kolejne przeciwności, z którym wydawałoby się, że można sobie łatwiej poradzić niż z ciężką chorobą. Presja z jaką zmagali się reprezentanci Brazylii podczas rozgrywanych na ich terenie mundialu wydawała się ich przewyższać.
KAPITANIE, JESTEŚ NAM POTRZEBNY!
Brazylia po trudnym boju wychodzi zwycięsko ze starcia z Chile. Mecz, który w regulaminowym czasie zakończył się wynikiem 1:1, został rozstrzygnięty po rzutach karnych 3:2. W brazylijskich gazetach padło zdanie: „Duzi chłopcy płaczą, ale dopiero po meczu. Podczas meczu płaczą tylko płaczki, które moczą spodnie”, odnosiło się to głównie w stosunku do Thiago Silvy. Reprezentacyjny kapitan rozkleił się w dogrywce i poprosił trenera Luisa Felipe Scolariego o to, aby nie delegował go do wykonywania jedenastki. Później tłumaczył, że bał się strzelać, bo dwa z trzech ostatnich karnych zmarnował.
Piłkarz zarabiający krocie, zwany przez kolegów „El Monstro” jest zbyt wrażliwy, płacze zbyt często, nie bierze na siebie odpowiedzialności. To nie było zdanie tylko brazylijskich dziennikarzy, ale także samego Scolariego, który stwierdził, że jego podopieczny nie zachował się jak prawdziwy mężczyzna. W jego obronie stanął Cafu: „Każdy reaguje na sytuacje stresowe na swój sposób, jeśli Thiago chciał zostać ze swoim problemem sam, ma do tego prawo. Jest szanowany przez grupę, to co się wydarzyło nie może wpłynąć na jego przywództwo w drużynie”. Nieco innego zdania był kapitan sukcesu Brazylijczyków z 1970 roku – Carlos Alberto: „Jako kapitan powinien być ze swoimi kolegami z drużyny, aby zachęcić ich, aby dopingować. Nie mógł siedzieć i płakać, a powinien był wspierać swoich partnerów”.
"JESTEM BRAZYLIJCZYKIEM, NIGDY SIĘ NIE PODDAJĘ."
Tak na swoim Instagramie gasił powstały po mundialu pożar Thiago Silva: „Nie chciałem ryzykować w danym momencie. Pozostało mi się modlić”. Jednak spotkanie z Niemcami dało o sobie znać później – 14 lutego 2017 roku. Spotkanie Ligi Mistrzów – PSG przeciwko FC Barcelonie. Zakończone pewnym zwycięstwem Paryżan 4:0. W składzie zabrakło Thiago Silvy, o jego absencji donosił francuski dziennik „L’Equipe”: „Paraliżowała go myśl o rywalizacji z Katalończykami”. W meczu ligowym z Girondins Bordeaux tłumaczył się urazem mięśniowym, jakiego nabawił się w starciu z Lille. Dziennikarze dowiedzieli się, że nie był przeciwskazań zdrowotnych, aby wziął udział w meczu z Barcą. W jego miejscu zagrał nie kto inny jak… Presnel Kimpembe.
Brazylijczyk stawił się w kadrze podczas rewanżowego meczu na Camp Nou. Kolejny mecz, którego nie można zapomnieć. Zawodnicy Barcelony dokonują rzeczy niemożliwej, odrabiają stratę z pierwszego spotkania i w rewanżu wygrywają 6:1. Thiago Silva spędza na boisku cały mecz. Niespełna rok później Emery prowadzi PSG w starciu Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Nie wystawia Thiago Silvy. Przegrywa mecz 3:1. Historia zatacza koło.
Nie oceniam Emery’ego, nie gardzę też postawą Thiago Silvy. Nie chcę też osądzać Brazylijczyka, ponieważ nie jestem w stanie jak wielu internetowych hejterów stanąć na jego miejscu. Nie wiem czy byłbym zdolny podejść do serii rzutów karnych na mundialu, który odbywa się w mojej ojczyźnie. Nie wiem też, czy nogi nie ugięłyby mi się przed starciem z Messim czy Cristiano Ronaldo. Każdy ma swoje lęki, obawy, każdy z nimi walczy na swój sposób. Zastanawiam się tylko, czy Thiago Silva wyjdzie w podstawowym składzie w meczu rewanżowym z Królewskimi.