Kamil Kiereś ze Stal Mielec o przygotowaniach do nowej kampanii. „Nie jest łatwo”.

    Szkoleniowiec Stali Mielec Kamil Kiereś w rozmowie ze „sport.tvp.pl” wypowiedział się na temat najbliższego sezonu.

    Stal Mielec utrzymała się w PKO BP Ekstraklasie. 20 marca 2023 roku ekipę objął doświadczony Kamil Kiereś i wyciągnął zespół z kryzysu. Jak wyglądają przygotowania do nowej kampanii? Trener drużyny z Mielca wypowiedział się na ten temat w rozmowie ze „sport.tvp.pl”. 48-latek mówił m.in. o transferach czy też sparingach.

    – Gdy pojawiłem się w klubie w marcu, zadaniem było utrzymanie i wypełnienie limitu minut dotyczącego młodzieżowców. Udało się to zrealizować. Wiedziałem, że Stal co roku przechodzi latem przez duże zmiany, ale liczyłem na to, że tym razem uda się tego uniknąć. Część zawodników, którzy odeszli, widziałbym w drużynie dalej. Zawodnicy mieli jednak oferty z innych klubów oraz oczekiwania, które czasami rozmijały się z tym, co planowała wobec nich Stal. Ostatecznie, doszło do sporej rewolucji. Pracujemy od 3,5 tygodnia, a kadra cały czas jest na etapie kształtowania. Dobrze, że udało się już pozyskać kilku zawodników. Parę transferów zapewne zostanie przeprowadzonych też w tym tygodniu – powiedział Kamil Kiereś w rozmowie ze „sport.tvp.pl”.

    – Trzeba zrozumieć zawodników, którym kończyły się kontrakty, a mają swoje rodziny i plany. Rynek jest bardzo konkurencyjny i mam na myśli nie tylko kluby z Ekstraklasy. Ciekawe oferty potrafią przedstawić również kluby pierwszoligowe. Tak było w przypadku Mateusza Maka, który wybrał GKS Katowice, Marcin Flis przeniósł się do beniaminka Ekstraklasy – ŁKS-u. Stal od dłuższego miała filozofię dotyczącą wypożyczeni i rocznych kontraktów, stąd taka sytuacja. Gdy tutaj przychodziłem miałem jednak świadomość, że może dojść do czegoś takiego. Na pewne rzeczy nie mam wpływu – dodał.

    – Tak, paru zawodników podpisywało dwuletnie umowy. Postanowiliśmy, że drużyna będzie oparta na paru doświadczonych graczach: Krystianie Getingerze, Mateuszu Matrasie, Piotrze Wlazło czy Macieju Domańskim. Otoczymy ich zawodnikami nieco młodszymi. Mam nadzieję, że tym razem uda się zbudować coś na dłuższy okres niż jeden sezon. Zespół, który udało się skompletować obecnie, to fundament do tego, by móc solidnie pracować i nie wywierać na sobie jakiejś wielkiej presji, bo do zamknięcia okna transferowego zostało jeszcze sporo czasu. Na pewno potrzebujemy jednego obrońcę, dwóch pomocników i jednego napastnika. Pięć-sześć transferów – przyznał.

    – Nie jest łatwo. Niektórzy są z nami dziesięć dni, inni pięć, a inni pojawili się tutaj ostatnio. Wiadomo, że takie ubytki kadrowe budzą skrajne emocje, także u tych, którzy pozostali w szatni. Proces wprowadzania tych piłkarzy będzie trwał, tego nie da się oszukać. Trudno mówić teraz o „duchu szatni” – przyznał.

    – W sparingach raczej patrzyłbym na pierwsze połowy. W nich graliśmy podstawowym składem, po przerwie na boisko wchodzili zawodnicy młodzi oraz tacy, których dopiero sprawdzamy. Dodatkowo, musieliśmy rozsądnie rotować piłkarzami, bo stan liczebny był dość ograniczony. Z Wisłą do przerwy minimalnie przegrywaliśmy, z Zorią remisowaliśmy, a z Siarką wygrywaliśmy 1:0, a bramek powinno być więcej. Oczywiście, efekt końcowy nie był satysfakcjonujący. Nie zacznę teraz opowiadać, że mecze kontrolne nie mają żadnego znaczenia. Korzystam jednak ze swojego doświadczenia i wiem, że zwycięstwa w sparingach nie zawsze zwiastują udany start sezonu. Porażki również nie oznaczają, że na początku rozgrywek nie będziemy zwyciężać. Do inauguracji zostało jeszcze półtora tygodnia i chcemy optymalnie wykorzystać ten czas – powiedział.

    – Kiedy przychodziłem do Stali wiadomo było, że trzeba jakoś rozwiązać problem braku napastnika, który seryjnie strzela gole. Znaleźliśmy rozwiązania, ciężar za zdobywanie bramek zaczął rozkładać się na innych zawodników. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że niewiele naszych meczów było przyjemnych do oglądania. W sytuacji, w której byliśmy, bardziej liczyła się jednak efektywność niż efektowność. Co do Szkurina – to stosunkowo młody piłkarz, który występował już nawet w Lidze Mistrzów. Wiem, że w Polsce ktoś może wypomnieć mu to, że nie grał w Rakowie Częstochowa. Z drugiej strony, spójrzmy na to inaczej – tak mocny klub musiał dostrzec coś w tym graczu, skoro postanowił go sprowadzić. Jego umiejętności można było zobaczyć już podczas gry wewnętrznej i w starciu z Zorią. Możliwe, że Ilja okaże się naszym bardzo istotnym zawodnikiem, chociaż jeszcze nie jest przygotowany optymalnie – zdradził.

    – Drużyna dopiero się zgrywa, ale dobry początek będzie ważny. Istotne będzie to, by w pierwszych kolejkach zdobyć kilka punktów. W ostatecznym rozrachunku, to czterdzieści „oczek” powinno dać utrzymanie. Trzeba osiągnąć tę liczbę jak najszybciej, a potem wyznaczyć ewentualny kolejny, wyższy cel. Jeśli to się nie uda, to ponownie będziemy skazani na walkę o utrzymanie do końca – przyznał.

    Pierwszy mecz w nowym sezonie PKO BP Ekstraklasy Stal Mielec zagra na własnym terenie z Cracovią 22 lipca o godzinie 15:00.

    Źródło: sport.tvp.pl

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.