Antoine Griezmann: Myśleliście, że będzie rozpaczał?

    Co naprawdę wydarzyło się w kwestii jego niedoszłego transferu do Manchesteru United? Czy osobiście zadzwonił do Jose Mourinho, aby wytłumaczyć swoją decyzję o pozostaniu w Atletico? Czy za rok o tej porze będzie na Old Trafford? Antonie Griezmann ujawnia kulisy tamtych szalonych dni, poruszając również sporo innych tematów – od tatuaży i trofea po… zabrane Zidane’owi spodenki!

    Antoine Griezmann poprawia się na siedzeniu, uśmiecha i trzepocze powiekami. – Znakomite pytanie! – napastnik Atletico Madryt odpowiada na antenie „Quotidien”, wieczornego programu francuskiej telewizji, na dociekania, gdzie będzie grał w sezonie 2017/18.

    Prowadzący, Yann Barthes, bierze niemal teatralny łyk ze swojej szklanki.

    – Ok – odpowiada prezenter, przypominający nieco Gary’ego Linekera. – A jeśli powiem, że będzie to Manchester United, co odpowiesz?

    – Możliwe – przytakuje Griezmann, wzruszając ramionami.

    – W skali od jednego do dziesięciu? Gdzie „dziesięć” oznacza zawartą umowę?

    – Ok… sześć.

    – Zdajesz sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziałeś.

    – Tak.

    Następnego dnia rozgłaszane plotki, związane ze słowami Griezmanna, zwiastującymi transfer na Old Trafford, nabrały zdwojonej mocy, gdy Francuz jeszcze jaśniej przedstawił swoje stanowisko: – Jestem gotów do odejścia z Atletico – wyjaśnił 26-latek. – Perspektywy na zdobycie trofeów będą tego lata czynnikiem mającym wpływ na moją decyzję odnośnie przyszłości.

    Ale już trzy tygodnie później napastnik przynajmniej na rok związał swoją przyszłość z hiszpańskim klubem, przedłużając umowę z Atletico – na mocy której ma teraz, według nieoficjalnych informacji, zarabiać 192 tysiące euro – jednocześnie przepraszając ludzi, którzy „źle zrozumieli jego oświadczenia”.

    W erze stawiania spraw kontraktowych na przysłowiowym ostrzu noża, łatwo patrzeć na tę swoistą operę mydlaną z pewną dozą cynizmu, lecz można odnaleźć w niej także więcej niuansów niż na pierwszy rzut oka. Decydującym aspektem tej transferowej sagi jest decyzja Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu (CAS), który podtrzymał zakaz transferowy dla Atletico Madryt za naruszenie zasad FIFA dotyczących kontraktowania zawodników do lat 18. Oznaczało to, że jeśli „Los Colchoneros” sprzedadzą Griezmanna, nie będą mogli pozyskać nikogo na jego miejsce.

    Czy teraz dotarliśmy do prawdy? Czy decyzja CAS nakłoniła go do zmiany zdania? Czy Francuz osobiście zadzwonił do Jose Mourinho, aby wycofać się z porozumienia? Co stałoby się, gdyby Manchester United zdecydował się na zapłacenie klauzuli odstępnego tak czy inaczej?

    Recepta jest tylko jedna – przeczytajcie historię uwielbiającego Drake’a i cytującego filozofów napastnika, który ujawnił kulisy największej transferowej sagi tego lata. Jeśli to zrobicie, możecie nawet dowiedzieć się czegoś o spodenkach Zinedine’a Zidane’a. A nawet „SpongeBoba Kanciastoportego…

    „Czy chcesz grać w San Sebastian?”

    Wszystkim, czego chciał Eric Olhats w 2005 roku po locie z Argentyny do Paryża, było pojechanie do domu w Bayonne, w pobliżu granicy francusko-hiszpańskiej na południu. Zamiast tego, za namową znajomych, skaut Realu Sociedad, obserwujący w tamtym czasie kilku zawodników w Buenos Aires, udał się na młodzieżowy turniej na treningowym obiekcie Paris Saint-Germain – Campdes Loges.

    Olhats nie mógł uwierzyć własnym oczom. Przebywający na testach w Montpellier, zawodnik ubrany w koszulkę z zastępującym nazwę klubu napisem „Jamajka” na froncie, wszedł z ławki i rozegrał 10 końcowych minut. Mały, chudy i niesamowicie jasnowłosy 13-latek często przegrywał fizyczne starcia o piłkę, ale Olhats od razu wiedział, że Antoine Griezmann jest dokładnie tym zawodnikiem, którego potrzebują w San Sebastian.

    – Jego technika i łatwość gry z miejsca wywarła na mnie wrażenie – wspominał potem pracownik Realu Sociedad. – Potrafił wyczyniać z piłką cuda. Pomyślałem, że jeśli rozwinie się fizycznie, może zostać ciekawym piłkarzem.

    Olhats pogrzebał nieco głębiej. Odkrył, że zaledwie tydzień wcześniej Metz zakończyło okres próbny z nastolatkiem, ponieważ uznano tam, że jest zbyt mały. Wysłannik z Kraju Basków zapytał znajomego z akademii Montpellier, czy są zainteresowani tym utalentowanym technicznie, lecz wątłym fizycznie dzieciakiem. W związku z przeczącą odpowiedzią, Olhats wręczył dziecku swoją wizytówkę i list, którego Griezmann miał nie otwierać aż do czasu, gdy wróci do rodziców, przebywających wtedy na wakacjach w Tunezji.

    Czy chcesz przyjechać i grać w San Sebastian? – głosił ów list.

    – Moi rodzice zadzwonili do niego, gdy tylko wróciłem do domu, myśląc, że to żart – opowiada ze śmiechem Griezmann w rozmowie z „FourFourTwo”. Zupełnie jakby uwierzenie w to, co zdarzyło się tamtego wiosennego dnia, wciąż było ledwie możliwe. – Obserwował mnie z wysokości trybun i dostrzegł coś we mnie. Zapytał, ile mam lat, dał mi list i to było na tyle. Nie mogłem w to uwierzyć – dodaje.

    Było to dużą niespodzianką i znaczyło dla rodziny wiele, jeśli weźmiemy pod uwagę, jaką drogę Griezmannowie pokonali, aby dotrzeć do tego momentu. Mały Antoine był pochłonięty futbolem. Jego dziadek od strony matki, Amaro Lopes, był zawodowym piłkarzem w rodzinnej Portugalii, gdzie reprezentował barwy Pacos de Ferreira, zanim przeniósł się do Francji pod koniec lat 50., gdzie pracował na budowie. Ojciec, Alain, występował z kolei na szczeblu półamatorskim, zanim porzucił grę na rzecz szkolenia drużyn młodzieżowych w rodzinnym Macon.

    – Futbol od zawsze był naszą rodzinną pasją – wyjaśnia Antoine. A jego młodszy brat, Tello, wspomina znalezione z tyłu książek Antoine’a gryzmoły, na których ten narysował siebie samego udzielającego wywiadu francuskiej telewizji po kluczowym zwycięstwie. – Zawsze chodziłem z tatą na treningi, gdy prowadził naszą lokalną drużynę we Francji. Gdy podrosłem, sam mogłem do nich dołączyć i grać w jego drużynach. Piłka była i zawsze będzie sprawiała mi przyjemność – nie kryje gwiazdor.

    Poza obrębem rodziny, Griezmann ubóstwiał jeszcze dwóch piłkarzy. – Zinedine Zidane był dla mnie wzorcem od 1998 roku, dzięki jego występom na mistrzostwach świata i Europy – twierdzi napastnik. Po czym sam z siebie dodaje nazwisko związane z Manchesterem United. – Lubiłem również Davida Beckhama, i tak właściwie z nim wiążą się moje początki zainteresowanie tatuażami. Nie powiem, że skopiowałem jego styl, ale podziwiałem go i szukałem więcej informacji na jego temat w Internecie – oznajmia.

    W międzyczasie były jednak momenty, w których miłość Antoine’a do piłki była wystawiana na próbę. PSG, Auxerre, Saint-Etienne, Sochaux i klub z dzieciństwa, czyli Lyon – podobnie jak Montpellier i Metz – wszystkie zrezygnowały z Griezmanna. Ojciec Alain i matka Isabelle niemal zupełnie już stracili nadzieję, zanim doszło napotkania Olhatsa i zaoferowania przez klub z San Sebastian ciekawej alternatywy. Propozycja wydawała się idealna, bo przecież Hiszpania to jedna z tych piłkarskich nacji, gdzie kładzie się mniejszy nacisk na fizyczność gry, niż we Francji.

    Więcej przeczytasz w najnowszym FourFourTwo. Już w kioskach!

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.