Już od jakiegoś czasu wiemy, że po zakończeniu przyszłorocznych Mistrzostw Świata rozgrywanych w Rosji karierę reprezentacyjną zakończy znakomity defensor, Łukasz Piszczek. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu polskie media spekulowałyby, kto zajmie jego miejsce w przyszłości w kadrze reprezentacji Polski. Pewnie wtedy naturalnym następcą w mediach byłby Tomasz Kędziora, a w przyszłości Robert Gumny. W tym momencie jednak jestem pewny, że na włoskich boiskach dorasta piłkarsko jego klon, który nie tak dawno grał jeszcze w LOTTO Ekstraklasie.
Bartosz Bereszyński – bo o nim mowa – teraz nie ma sobie równych. Reprezentant Polski niemal każde spotkanie w Sampdorii rozgrywa od pierwszej minuty. Pięciokrotnie trener Marco Giampaolo dał mu wolne (w Serie A z Crotone, Chievo i Benevento, w Coppa Italia z Foggią i Pescarą) i tylko w dwóch przypadkach Polak pojawiał się z ławki rezerwowych na murawie. I to nieoczekiwanie właśnie "Bereś" okazał się zawodnikiem z polskiego tria, który gra najwięcej. Większość spodziewała się regularnych występów Karola Linettego, szczególnie po kapitalnym spotkaniu z Atalantą BC, gdzie pomocnik zdobył jedną z bramek. Były defensor Lecha podbija włoskie boiska w bardzo dobrym stylu.
Złe miłego początki
Bereszyński dołączał do Sampdorii w styczniu tego roku z Legii Warszawa za dwa miliony euro. Na samym początku Polak był rozważany jako opcja rotacyjna, ponieważ w kadrze wówczas "La Samp" posiadała Lorenzo de Silvestriego, Pedro Pereirę i Jacopo Salę. Cała trójka miała już doświadczenie gry w Serie A, a 25-latek był w tej kwestii świeżakiem. Szczególnie wykorzystywany przez Giampaolo był Pereira, który miał wtedy osiemnaście lat, a niektórych piłkarzy rywali przestawiał niczym juniorów na treningu. Pomimo ogromnej rywalizacji Polak zdążył uzbierać czternaście występów, a na jego koncie pojawiła się nawet asysta.
Dzisiaj pierwszej dwójki już w klubie nie ma, a "Bereś" wywalczył na stałe miejsce w składzie "Blucerchiatich". Kto jak kto, ale Marco Giampaolo ma zmysł i potrafi wprowadzać młodych zawodników do zespołu. Wystarczy spojrzeć na poprzedni sezon i występy Lucasa Torreiry, Patrika Schicka czy Milana Škriniara. Czech i Słowak opuścili klub za ogromne pieniądze, z Urugwajczykiem zapewne stanie się tak samo.
Piszczu już wydeptał ścieżkę
Kiedy Bartek rozpoczynał profesjonalną karierę piłkarską, to na samym początku nie wpadł na to, aby zostać prawym obrońcą. Urodzony w Poznaniu zawodnik podczas swojej przygody z futbolem grał niemal na każdej pozycji na boisku, poza bramką, środkiem defensywy i środkiem pomocy. Zdarzyło się nawet, że dotychczasowy trener "Kolejorza", Mariusz Rumak wystawił Polaka na… środku ataku (w spotkaniach z Lechią Gdańsk, Polonią Warszawa i GKS-em Bełchatów w sezonie 2012/13), jednak nie wpadła żadna bramka. Bardzo długo Bartek występował na pozycji prawego pomocnika, a do zmiany doszło tak naprawdę dopiero w Legii Warszawa.
W jednym z odcinków podcastu byłego piłkarza "Wojskowych", Aleksandra Wandzla ciekawą historię na temat zmiany pozycji zawodnika opowiedział agent piłkarski i dawniej znakomity piłkarz, Mariusz Piekarski. Trener Legii, Jan Urban wtedy konsekwentnie starał się wpuszczać poznaniaka na prawą pomoc i nie widział go na prawej obronie. Po jakimś czasie doszło jednak do przetasowania, a obecny opiekun Śląska Wrocław zarzekał się, że to on wpadł na taki pomysł.
– Parę lat temu zadzwonili do mnie koledzy z "Fabryki Futbolu", z którymi bardzo dobrze się znałem. Zadali mi pytanie: "Co bym zrobił z Bartkiem Bereszyńskim"? Wiedzieli, że mam zmysł do piłkarzy i wiem, co trzeba doradzić. Powiedziałem im wtedy, że widziałbym go na prawej obronie, bo jest zbyt drewniany, aby grać na prawej pomocy i słabo gra kombinacyjnie. Nie ma ostatniego podania, ma cienkie wrzutki. Natomiast ma wydolność, jest agresywny, dobrze gra głową. Potem trener Urban sugerował, że sam mu to wymyślił (śmiech).
Jak doskonale pamiętamy, podobną metamorfozę przeszedł Łukasz Piszczek. W barwach Zagłębia Lubin obecny zawodnik Borussii Dortmund często był stawiany w formacjach ofensywnych, a do zmiany doszło w Herthcie Berlin, gdzie wówczas funkcję trenera piastował Lucien Favre (dziś OGC Nice). Zarówno Jürgen Klopp, jak i Thomas Tuchel czy Peter Bosz już regularnie wystawiali Piszczka na prawej obronie. Wychowanek LKS-u Goczałkowice Zdrój doszedł do takiej perfekcji, że długo pozyskaniem reprezentanta Polski interesował się Real Madryt. Dziś już mu bliżej do zawieszenia butów na kołku, niż gry przez długie lata, ale pomimo 32 lat na karku na tyle uzależnił od siebie BVB, że po jego kontuzji kolana podopieczni Bosza wpadli w dołek formy.
Jeżeli Bereszyński podąży drogą wydeptaną przez starszego kolegę i jego forma/tendencja będzie zwyżkowa, to wróżę mu wejście na podobny poziom.
Zaprogramowany klon
W jednym z wywiadów udzielonych dla "Przeglądu Sportowego" defensor zadeklarował, że jest stworzony do gry ofensywnej, ale w defensywie znacznie się poprawił i nadal się uczy. Nie da się ukryć, w tym sezonie reprezentant Polski jest niezwykle solidny. Zawodnikowi w pamięci szczególnie zostało zwycięskie starcie z Milanem (2:0) i Juventusem (3:2), ale niemal perfekcyjne indywidualnie spotkanie "Bereś" rozegrał w ostatniej kolejce, przeciwko Lazio (1:2). Pomimo porażki na własnym stadionie, obrońca był bardzo widoczny zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Gdzie się pojawiał, tam robił coś dobrego. Piłkarz imponował wybieganiem i siłą fizyczną. Wystarczy spojrzeć na jego statystyki z tego meczu:
Odbiory: 6/6
Pojedynki: 8/15
Wybicia: 4/4
Zupełnie jakby wrzucono Piszczka do Serie A, prawda? 25-latek raczej nie ucieknie od porównań do jego kolegi reprezentacyjnego. Zbyt wiele ich łączy, aby nie wspomnieć przy okazji o defensorze Borussii Dortmund. Między innymi właśnie dzięki dyspozycji "Beresia" podopieczni Marco Giampaolo zajmują wysoką, szóstą lokatę w tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej na Półwyspie Apenińskim. A jak wypada Bartosz na tle pozostałych bocznych obrońców w Serie A na przestrzeni obecnych rozgrywek? Też nie mamy się czego wstydzić.
Zablokowane wrzutki – 2. miejsce
Liczba odbiorów – 5. miejsce
Liczba udanych dryblingów – 10. miejsce
Tajna broń
Zgodnie z tym, co wyżej napisałem o przenosinach Bartka na prawą stronę defensywy można byłoby myśleć, że 25-letni obrońca jest użyteczny tylko na tej pozycji. Nic bardziej mylnego. Podczas ostatnich meczów towarzyskich reprezentacji Polski Adam Nawałka testował nowe ustawienie, a Bereszyński był testowany z Urugwajem na prawym wahadle. I jak można się domyśleć – nie zawiódł, robił swoje. W dwóch meczach kończących eliminacje do mundialu – z Armenią i Czarnogórą – Polak zastąpił kontuzjowanego Macieja Rybusa na lewej obronie i bardzo dobrze wywiązał się z zadania. Zupełnie jak w przypadku Artura Jędrzejczyka – wszechstronność jest jego mocną stroną.
Gdyby w ekipie "Blucerchiatich" doszło do takiej sytuacji, że Dodo, Nicola Murru i Ivan Strinic nie są do dyspozycji trenera na spotkanie ligowe, to śmiało Giampaolo może tam wrzucić Bereszyńskiego, a na prawą stronę dać Jacopo Salę. Bartek poradzi sobie równie dobrze, jak na głównej pozycji.
fot. sampdoria.it