Kwartet w formie, reszta wciąż jej szuka. Jeśli wiarę w powodzenie Kopenhasko – warszawskiej misji, mielibyśmy opierać wyłącznie na ostatnich popisach Lewandowskiego, Zielińskiego, Grosickiego oraz Glika, teoretycznie bylibyśmy skazani na sukces. W futbol gra się jednak jedenastoma zawodnikami, a reszta reprezentantów jest dość daleka od optymalnej dyspozycji. Oczywiście nie ma powodu do paniki, ale do wrześniowych meczów nie przystępujemy z komfortem, którego już zdążyliśmy zasmakować.
Czwórka na fali
Robert Lewandowski zdobywał bramki w każdym meczu obecnego sezonu. Strzelał w Superpucharze, Pucharze Niemiec, a także Bundeslidze. W czterech meczach 6-krotnie trafiał do bramki rywala. Kapitan naszej reprezentacji jest w znakomitej formie i nie boryka się z żadnymi problemami zdrowotnymi. Z tak dysponowanym „Lewym”, możemy być spokojni o zdobycze bramkowe w najbliższych spotkaniach.
Podobnie ma się sytuacja z Kamilem Grosickim. Choć najwięcej mówi się o jego ewentualnym transferze do Premier League, „Grosik” nic nie robi sobie z medialnych plotek. Zawodnik Hull City imponuje wszystkim tym, co jest uznawane za jego wizytówkę – ma nadzwyczajne przyspieszenie, znakomite ostatnie podanie, świetną technikę i ogromną chęć do walki. Kamil to płuca naszej kadry, biorący na siebie zadania nie tylko stricte ofensywne. W meczach Championship strzela i asystuje, jest ewidentnie głodny gry. To znakomicie wróży „Biało-Czerwonym”.
Jego imiennik, występujący w AS Monaco jest w równie wysokiej formie. Zeszły sezon był dla naszego obrońcy znakomity i tak samo możemy nazwać jego wejście w obecne rozgrywki. Dwa gole i jedna asysta w czterech ligowych meczach to dla defensora dorobek wyśmienity. Zwłaszcza jeśli przy okazji idealnie wywiązuje się ze swoich podstawowych zadań. Nie bezpodstawnie został po raz trzeci z rzędu wybrany do „Jedenastki kolejki” według prestiżowego dziennika „L'Equipe”. Glik zapewnia duży spokój na tyłach francuskiego zespołu, więc wierzymy, że podobnie będzie w piątek i poniedziałek.
Eksportowy kwartet, imponujący formą, dopełnia osoba Piotra Zielińskiego. 23-latek został wybrany najlepszym zawodnikiem niedzielnego meczu Napoli z Atalantą Bergamo. Polak kapitalnym strzałem z dystansu wyrównał stan rywalizacji gdy jego zespół przegrywał 0:1. Poza tym z wielką przyjemnością patrzyło się na jego dojrzałe dyrygowanie grą drużyny, jego świetny przegląd pola i nienaganną technikę. Zieliński udowadnia, że dorósł do brania odpowiedzialności za postawę zespołu. Serwis TuttoNapoli.net napisał po meczu z Atalantą, że Polak „to prawdziwy klejnot ,który grał elegancko przez cały mecz i cały czas był niezwykle aktywny”.
Trochę lepiej, trochę gorzej
Pozostali reprezentanci powołani na mecze z Dania i Kazachstanem, mocno odstają od wyżej wymienionych graczy. Jedni popadli w przeciętność, inni są dalecy od formy, która przyniosłaby naszemu zespołowi więcej pożytku niż szkody. Krychowiak? Nie został powołany bo mecze swojego PSG ogląda niemal wyłącznie z trybun, nieco rzadziej z ławki rezerwowych. Fabiański w Swansea gra, ale nie imponuje reprezentacyjną formą. Szczęsny – co było po transferze oczywiste – spędza czas na ławce i wciąż czeka na swoją szansę w Juventusie. Nie możemy być pewni co do dyspozycji, którą zaprezentują tacy zawodnicy jak Maciej Rybus, Thiago Cionek czy Karol Linetty. Ich forma to sinusoida, w najbliższych meczach kadry mogą równie dobrze zaprezentować się świetnie, jak i fatalnie. Problemem jest także ich nieregularna gra. Do kadry wraca po blisko 3-letniej przerwie, występujący w VfB Stuttgart Marcin Kamiński. Obrońca zbierał dobre recenzje za występy w 2.Bundeslidze w zeszłym sezonie, ale jego forma w rozpoczętym sezonie niewiele nam mówi w perspektywie nadchodzących meczów reprezentacji. Podobnie ma się rzecz z Arkadiuszem Milikiem. Napastnik Napoli świetnie rozpoczął rozgrywki trafiając z Hellasem Verona, ale do składu jest wprowadzany stopniowo. Większość ubiegłego sezonu spędził na leczeniu ciężkiej kontuzji, ale już w letnich sparingach prezentował się tak jak nas do tego przyzwyczaił. Jego ewentualny występ w meczach z Danią i Kazachstanem będzie zapewne epizodyczny.
Forma zawodników warszawskiej Legii, powołanych przez Adama Nawałkę budzi najwięcej niepokoju wszak mistrz Polski zawodzi na całej linii. Pazdan w niczym nie przypomina tego żelaznego obrońcy ,który tak imponował podczas Euro 2016. Na razie kolekcjonuje czerwone kartki. Dostał je zarówno w meczu z Sheriffem jak i ostatnim ligowym meczu z Zagłębiem (2:0). Mizernie spisują się także Artur Jędrzejczyk i Krzysztof Mączyński, czyli zawodnicy którzy jeszcze niedawno mieli mocny wpływ na grę reprezentacji. Jedynym przedstawicielem Lotto Ekstraklasy spośród powołanych, który ma szansę zaprezentować się naprawdę dobrze jest Maciej Makuszewski z poznańskiego Lecha. Pomocnik „Kolejorza” świetnie radzi sobie od początku sezonu i w powszechnej opinii jest obecnie jednym z najlepszych skrzydłowych w polskiej lidze. Wszystko sprowadza się do tego, czy Adam Nawałka da mu okazję do debiutu w reprezentacyjnym trykocie.
Można analizować każdego piłkarza z osobna, ale mijałoby się to z celem. Na mecz z Danią, Nawałka wyselekcjonuje najbardziej optymalną jedenastkę i dopiero po podaniu składu na pojedynek w Kopenhadze, będziemy mogli ocenić jak wygląda rozkład sił w szeregach „Biało-Czerwonych”. Wymieniony na wstępie kwartet może zadecydować o pomyślnej batalii z Duńczykami, ale inni mogą ich wysiłek zaprzepaścić. Scenariuszy może być kilka.
Obserwuj autora na Twitterze: @TomekSierzant