Psycholog potrzebny od zaraz. Czyli co Bayern powinien zrobić, by wyjść z kryzysu [FELIETON]

    Bayern Monachium nie potrafi odnaleźć formy w tym sezonie. Kolejne wpadki w rozgrywkach ligowych i europejskich pucharach coraz bardziej przyprawiają kibiców o frustrację. Konflikty wewnątrz szatni, słabe treningi i liczne kontuzje powodują, że można zacząć mówić o dużym kryzysie obrońców tytułu. Pomiędzy zawodnikami, a Niko Kovačem nie ma chemii. Wiele się mówi, że Chorwat nie może sobie poradzić również z wysokim ego niektórych gwiazd, które za wszelką cenę chcą pozbawić go posady na ławce trenerskiej.

     

    Bayern nie może znaleźć formy

    Sezon 2018/19 Monachijczycy zaczęli w znakomitym stylu wygrywając Superpuchar Niemiec z Eintrachtem Frankfurt (5:0). Następnie zanotowali łącznie siedem zwycięstw z rzędu (Liga Mistrzów i Bundesliga). W mediach spekulowano, że to może być jeden z najlepszych sezonów w wykonaniu mistrza Niemiec. Bayern pod wodzą wychwalanego Niko Kovača pędził jak szalony po 29 krajowy tytuł, ale też po inne trofea na arenie międzynarodowej. Czasami wszystko, co dobre, szybko się kończy. W przypadku drużyny z Bawarii nikt się nie spodziewał, że cała sytuacja pryśnie jak bańka mydlana, tak błyskawicznie i łatwo. Kapitalna passa "FCB" zakończyła się pod koniec września. Od tej pory piłkarze Bayernu są mieszani z błotem, a niemieckie media w kółko szeptają o zagrożonej posadzie 47-letniego menedżera na Allianz Arena. 

    Pierwsze objawy kryzysu zaczęły się po spotkaniu 2. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów z Ajaxem Amsterdam (1:1). “Bawarczycy” w słabym stylu ledwo zremisowali z zespołem z Holandii. W drużynie Erika ten Haga, na pierwszy rzut oka było widać odwagę i radość z gry – zupełnie odwrotnie można było opisać poczynania bawarczyków. "Die Roten" następnie swoją słabą grę przypieczętowali kolejnym remisem z Augsburgiem (1:1), tym razem w rozgrywkach Bundesligi. Po tym starciu nad drużyną zawisły czarne chmury, a krytyki ze wszystkich stron nie było końca. Mecz z Herthą Berlin potwierdził ich niedyspozycyjność. Spółka “Starej Damy” na czele z ze znanym polskiej publiczności Ondrejem Dudą doprowadziła do ruiny defensywę Bayernu, ale na pomeczowej konferencji prasowej trener zbytnio nie przejmował się zaistniałą sytuacją i z dużym spokojem skwitował to takimi słowami –  "Nie ma żadnych czarnych myśli, nie widzę też powodów do niepokoju" – uspokajał Niko Kovač. Każdy mógł odbierać tą wypowiedź po swojemu, ale to było jawne uciekanie od odpowiedzialności. Chorwat po prosto mówiąc rzucił słowa na wiatr. Tydzień później wszystko się potwierdziło, ponieważ ulegli u siebie Borussii Mönchengladbach (0:3). Drużyna z Północnej-Westfalii po prostu wygrała zasłużenie.

    Następnie zaliczali kolejne słabe wyniki wygrywając ledwo z Mainz 04 (2:1), Wolfsburgiem (3:1) i ostatnim starciu podzielili się punktami z Freiburgiem (1:1), co już doszczętnie zniszczyło postać 47-latka w oczach kibiców. Nawet hat-trick "Lewego" we wspomnianym meczu 9. kolejki z drużyną z fabryki Volkswagena na nic się nie zdał, bowiem i jemu się oberwało zarówno od trenera, jak i niemieckiej prasy, która bardzo surowo oceniła jego występ z zespołem mającym siedzibę w Fryburgu Bryzgowijskim. 

     

    "Powinniśmy szybko objąć prowadzenie za sprawą Lewandowskiego, wtedy byłoby nam znacznie łatwiej" – powiedział chorwacki szkoleniowiec po meczu.


     – "Zwykle wykorzystuje takie okazje z zamkniętymi oczami" – można przeczytać na stronie "Bild'a".

     

    Brak zmienników i problem z kontuzjami

    Bayern w ostatnich latach jest bardzo bierny na rynku transferowym. Teraz również przedstawiciele nie dokonali zbyt dobrych wzmocnień, co oczywiście spotkało się dużą krytyką ze strony mediów i kibiców, ale widać tego również negatywne skutki. Klub mimo tego stosuje jednak ciekawą politykę transferową. Często odpuszcza walkę na rynku o kluczowych zawodników za wysokie płace i podejmuje ryzyko. Działa podobnym systemem jak Borussia Dortmund, czyli penetruje rynek z młodych piłkarzy i sprowadza ich za niewielkie pieniądze gwarantując szansę na pokazanie umiejętności w lepszym klubie. Ostatnimi czasy biznes w postaci sprowadzenia Roberta Lewandowskiego był strzałem w dziesiątkę. Polak występował w Dortmundzie do końca wygaśnięcia swojej umowy (2010–2014), a w efekcie "Bawarczycy" nie musieli zapłacić ekipie z Signal Iduna Park za jego transfer ani grosza. Teraz widać tego same pozytywy.

    Podobnie jest w przypadku Renato Sancheza i Leona Goretzki, który trafił w minionym okienku transferowym z Schalke 04 na zasadzie wolnego transferu. Z klubowej kasy jedynie wyłożono na sprowadzenie Kanadyjczyka, Alphonse Daviesa za 17 milionów euro z Vancouver Whitecaps FC. Utalentowanego 18-latka będziemy mogli oglądać dopiero w styczniu. Mimo tego, że Serge Gnabry wrócił z wypożyczenia z TSG Hoffenheim, środek pola zdecydowanie ucierpiał, ponieważ sprzedano Arturo Vidala sprzedając do FC Barcelony, a Sebastiana Rudy'ego oddano do Schalke 04, gdzie od początku sezonu zbiera dobre recenzje. 


    Problemem w drużynie Niko Kovača są również liczne kontuzje. Szpital "FCB" z tygodnia na tydzień się powiększa, a kadra jest uszczuplona. Kingsley Coman w pierwszym meczu Bundesligi w tym sezonie z TSG Hoffenheim doznał urazu więzozrostu piszczelowo strzałkowego. Zawodnik, który regularnie występował w pierwszej jedenastce i miał pełnić funkcję zastępcy dla Francka Ribery’ego oraz Arjena Robbena, których występy w Bayernie powoli dobiegają końca. Następnie wpadł jego rodak, Corentin Tolisso. 24-latek niestety został wykluczony na kilka miesięcy, ponieważ po szczegółowych badaniach stwierdzono zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie. Do grona poszkodowanych dołączył również Thiago Alcântara zmagający się urazem stawu skokowego. W przypadku tych zawodników, ciężko stwierdzić, kiedy ponownie zobaczymy ich na murawie. Na domiar złego w ostatnim czasie problemy ze zdrowiem mieli Rafinha oraz Leon Goretzka. 

    Liczne kontuzje to problem nękający zawodników Bayernu od lat. Już za czasów prowadzenia drużyny przez Pepa Guardiolę (2013/16) pojawiały się problemy z optymalną obsadą wyjściowej jedenastki. Biorąc pod uwagę ligowe starcia ze średniakami, nie było najgorzej. Bayern potrafił sobie poradzić, ale gdy przychodziły spotkania o stawkę, z pełną dyspozycją i dobrym przygotowaniem fizycznym niektórych piłkarzy było ciężko, a jakościowe braki często decydowały o końcowym rezultacie. A więc brak konkretnych wzmocnień też wpływa na niekorzystne wyniki, ponieważ w klubie nie ma dobrych zmienników, a polityka transferowa polegająca na żebraniu tym razem się nie sprawdziła.

     

    Konflikt przyczyną klęski?

    Bayern Monachium zdecydowanie zmienił się w tym sezonie. Niko Kovač próbuje czasami gry ustawieniem, które ma pomóc ustabilizować grę trzema obrońcami, gdzie David Alaba lub Joshua Kimmich mają pełnić rolę wahadłowych. Przy okazji jego głównym celem jest stawianie na świeżą krew w postaci Renato Sanchesa, Serge Gnabry'ego lub Niklasa Süle, który ma być przyszłościowym zastępcą Jérômea Boatenga na pozycji środkowego obrońcy. Chorwacki szkoleniowiec przede wszystkim rotuje składem, co oczywiście przeszkadza zawodnikom, którzy w poprzednim sezonie zaliczali regularne występy. Jupp Heynckes rok temu gasząc pożar po Carlo Ancelottim praktycznie cały czas korzystał z ustawienia 1-4-3-3, z trzema graczami w drugiej linii i taką samą liczbą na środku. Franck Ribery i Arjen Robben rozwiązywali problem skrzydeł. 

    W ataku był oczywiście Robert Lewandowski, który pod wodzą doświadczonego Niemca zaliczył jeden z najlepszych sezonów w swojej karierze kończąc zeszły sezon z tytułem najlepszego strzelca Bundesligi z dorobkiem 29 trafień na koncie. Obecny trener natomiast nie robi z Polaka numeru jeden, choć każdy wie, że nim jest. Szansę na grę dostaje również wiecznie niepocieszony Sandro Wagner – "Jest listopad, a to był dopiero mój drugi występ od pierwszych minut w tym sezonie. To nie jest to, czego oczekuję" – powiedział były reprezentant Niemiec w wywiadzie dla "Bild'a" po meczu Pucharu Niemiec z SV Roedinghausen (2:1). Czasami również Chorwat stawia obok Roberta młodego i obiecującego Leona Goretzke. 47-latek jeszcze niedawno przyznał, że w dalszym ciągu będzie rotował składem, niezależnie od negatywnych głosów słów krytyki i pretensji ze strony piłkarzy – "Uzgodniliśmy rotację Lewandowskiego i Wagnera. Nie zawsze powinniśmy dyskutować o tym, czy zawodnik jest zły czy nie. Moim zadaniem jest utrzymanie formy i świeżości moich zawodników na ważne mecze". 

    W drużynie mistrza Niemiec niestety cała sprawa z niewłaściwymi relacjami na linii trener-zawodnicy przybiera coraz większej wagi. Niektóre jednostki są niezadowolone ze współpracy z byłym szkoleniowcem Eintrachtu Frankfurt. Piłkarze nie rozumieją pewnych decyzji podejmowanych dość pochopnie. W szatni z takimi doświadczonymi piłkarzami niestety powstaje duży pożar, który ciężko potem będzie ugasić. Do grona zawodników występujących przeciwko 47-latkowi należą Franck Ribery, Arjen Robben, Mats Hummels, Sandro Wagner, Thomas Müller i James Rodríguez, który swoją niefachowość i oburzenie okazał publicznie opuszczając Allianz Arenę bez jakichkolwiek słów wyjaśnień po wspomnianym meczu 2. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów z Ajaxem. Cała sytuacja była spowodowana ściągnięciem go z boiska w 62. minucie meczu, ale również powodem załamania jest brak regularnych występów. Do całej sytuacji na pomeczowej konferencji prasowej odniósł się sam trener – "James prezentuje niezwykłą jakość i jest ważną częścią drużyny. Pokazał to przeciwko Schalke, Benfice, a ostatnio w meczu z Ajaksem. Udowodnił, że stać go na wiele, ale nie mogę wypuścić na boisko 12 zawodników. Będzie grał tyle, ile inni piłkarze". Niestety, sytuacja z Kolumbijczykiem staje się coraz bardziej napięta, a jego dłuższy pobyt na Allianz Arenie znajduje się pod dużym znakiem zapytania. Rodriguez skonfliktowany jest również z dyrektorem sportowym, Hasanem Salihamidziciem. Po jednym ze spotkań piłkarz nie podał mu ręki oraz miał zarzucić, że jest fałszywy. Niemiecka media już dawno informowały o wykupieniu po sezonie przez Bayern doświadczonego 27-latka z Realu Madryt, z którego jest wypożyczony, ale jak na razie się na to nie zanosi. 

    W normalnej piłkarskiej szatni to oczywiście trener powinien iść górą i świecić przykładem dla swoich podopiecznych, ale teraz wychodzi, że Chorwat sam nie wiedział gdzie się pcha, ponieważ tutaj mamy do czynienia z większym kalibrem. Pomiędzy Chorwatem a piłkarzami nie ma chemii, więc trzeba jasno powiedzieć, że być może po części zawodnicy mają trochę racji. Opozycja jest zbyt silna i dalej słychać użalanie, że szkoleniowiec nie ma pomysłu na grę w ofensywie, treningi są płytkie oraz pozbawione jakiejkolwiek dynamiki. Dużym problemem mają być też zbyt krótkie zajęcia, przez co gracze nie są w stanie przygotować się do meczowego wysiłku. Według informacji niemieckiej prasy, najbardziej skłócony z menedżerem jest Mats Hummels. Kovač miał skrytykować postawę reprezentanta Niemiec po remisie z Augsburgiem (1:1) i zarzucić mu, że jest wolny i za często pozwala sobie na włączanie się do akcji ofensywnych. 

    Prawdę mówiąc, posada menedżera z meczu na mecz coraz bardziej zagrożona. Nawet wymęczone wygrane w listopadzie z Wolfsburgiem i Mainz nie przemawiają do kibiców. Najbliższy sobotni "Klasyk" z Borussią Dortmund już przyprawia fanatyków o dreszcze, a w głowach kłębią się czarne scenariusze. Szefowie z Allianz Areny mają twardą rękę. Przekonaliśmy się o tym w przypadku zwolnienia Carlo Ancelottiego w sezonie 2016/17. Obecny trener SSC Napoli zaliczył sromotną porażkę w Lidze Mistrzów (0:3) z Paris Saint-Germain, natomiast wcześniej stracił punkty także w starciach ligowych remisując u siebie z Wolfsburgiem (2:2) i przegrywając z TSG Hoffenheim (0:2). Od razu po tym zwolniony z klubu (28 września 2017 roku), a tymczasowo zastąpił go były francuski piłkarz i reprezentant "Trójkolorowych" Willy Sagnol. Od 6 października czwarty raz za sterami monachijczyków zasiadł Jupp Heynckes. 

    Kolejne słabe wyniki Bayernu mogą przesądzić o przyszłości Chorwata, który już raz miał wylądować na dywaniku Uli Hoenessa i Karla-Heinza Rummenigge. Jednak, gdy Bayern będzie zaliczał kolejne wpadki, które będą w większym znaczeniu zagrażać zdobyciu mistrzostwa Niemiec to dalej będą miłosierni? – "W pełni popieram Niko. Niezależnie od tego co się wydarzy w nadchodzących tygodniach" – stwierdził ten pierwszy. Słowa wsparcia wypowiadane przez włodarzy nikogo nie obchodzą, a szczególnie kibica, u którego takie wypowiedzi wywołują coraz większą odrazę. Gwizdów i buczenia na trybunach nie ma się do czepiać, ponieważ są w pełni zasłużone. Trener we Frankfurcie miał do czynienia ze średniakami, więc nic dziwnego, że ciche owieczki nie robiły niepotrzebnego rozgłosu. W szatni Bayernu jednak do bossa dużo mu brakuje.

    Trudno jest opanować grupę skaczących sobie do gardeł wilków z historią przepełnioną licznymi trofeami. Kovač przede wszystkim musi zmienić podejście do swoich podopiecznych i nie dać sobie wejść na głowę. Ważnym aspektem jest stosowanie dłuższych jednostek treningowych, ale najważniejszą jednak kwestią jest konieczność dbania o odpowiednią atmosferę. Niestety, stała praca nad tworzeniem odpowiedniego klimatu będzie bardzo długa. Nieprawidłowe relacje pomiędzy trenerem a paroma “Gwiazdami” negatywnie wpływają na resztę drużyny i jakość pracy jest, jaka jest. Zarówno zawodnicy jak i trener powinni się wziąć w garść i podnosić z upadku krok po kroku, a nie płakać nad rozlanym mlekiem. Lepsze i większe wyniki z czasem przyjdą, bo teraz Bayern nie jest odbiciem lustrzanym pod względem jakości gry tamtego z poprzedniego sezonu. Czy ostatnia wygrana w Lidze Mistrzów z AEK-iem Ateny spowoduje, że Bayern wróci do optymalnej dyspozycji? Przekonamy się o tym podczas ligowego meczu z Borussią Dortmund.



    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.