Recenzja autobiografii Dawida Janczyka

    Autobiografia Dawida Janczyka „Moja Spowiedź” jest jedną z najgorętszych biografii w tym roku. Opisuje ona zmarnowaną karierę jednego z najbardziej utalentowanych młodzieżowców, a głównym powodem zepsucia swojej kariery był alkohol.

    Lektura rozpoczyna się od wstępu Janczyka, który już na początku autobiografii przyznał… że nie jest alkoholikiem. Jak się można dowiedzieć w później, słowa piłkarza można różnie zinterpretować.  Pierwszy rozdział dotyczy mistrzostw świata do lat 20 w Kanadzie. To właśnie tam Janczyk pokazał swój talent. W całym turnieju zdobył trzy bramki, jednak w czasie pobytu w Kanadzie nie było z nim tak różowo. Wraz ze swoim, dobrym znajomym, Krzysztofem Królem, postanowili udać się do jednego z klubów. Jak się okazało, o całym zajściu dowiedział się selekcjoner, który ukarał piłkarzy obcięciem połowy premii oraz zabrał większość sprzętu pozostałego po mistrzostwach – Janczykowi oraz Królowi zostały między innymi koszulki meczowe czy spodnie dresowe.

    Po bardzo udanym dla niego turnieju po piłkarza zgłosiło się kilka wielkich ekip, a wśród nich Inter oraz Atletico Madryt. Sam zawodnik nie ukrywał, że jako dziecko trzymał kciuki za ekipę z Mediolanu, lecz do transferu nie doszło. Z kolei Rojiblancos zaoferowali kwotę wynoszącą 2,5 miliona euro, co nie satysfakcjonowało Legię, ponieważ klub z Madrytu zaproponował stołecznemu klubowi płatność w ratach. Ostatecznie, nastolatek udał się do CSKA Moskwa za rekordowe 4,2 miliona euro. To właśnie w Moskwie rozpoczęły się problemy alkoholowe Janczyka. Nie ukrywał, że w trakcie gry w Legii również lubił sobie wypić, lecz nie w takich ilościach co w Moskwie. Powodem, dla którego piłkarz coraz częściej zaglądał do kieliszka był fakt, że nie miał szans na regularną grę, wchodząc najczęściej z ławki rezerwowych. Był on sfrustrowany taką sytuacją i wielokrotnie prosił władze CSKA, by wyrazili zgodę na wypożyczenie. Klub nie wyrażał zgody, aż w końcu widząc, że Janczyk chce za wszelką grać częściej niż w Rosji, zgodzili się na wypożyczenie.

    Wracając na chwilę do tematu CSKA. Piłkarz miał udać się do siedziby klubu, która mieściła się przy starej hali hokejowej. Janczyk zadzwonił domofonem do drzwi, a osoba, która mu otworzyła miała na sobie.. kałasznikowa. Przechodząc dalej zauważył kolejną osobę z karabinem. Ostatecznie, dotarł do budynku klubu, gdzie doszło do parafowania umowy.

    Po nieudanym okresie w CSKA, reprezentant Polski miał nadzieję, że w Lokeren wszystko pójdzie po myśli gracza. Już na początku swojej przygody Belgowie potrafili go zdenerwować. Otóż, każdy gracz miał zapewniony samochód marki Mercedes. Tyle, że Polakowi należał się Mercedes klasy A, czyli najuboższa wersja motoryzacyjnego giganta.

    „Byłem wkurwiony. Z piskiem opon odjechałem, nie zauważając, że przejechałem po nodze osobie, która wręczyła mi kluczyki do wozu. Nie zauważyłem tego od razu, dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się do tym. Udałem się do Włodzimierza Lubańskiego. On w Lokeren mógł wszystko. Pożaliłem się mu, że dostałem damski samochód i że nie jestem traktowany poważnie. Koniec końców, następnego dnia dostałem Mercedesa klasy C. Super samochód”.

    Według jego historii, walczył z Romelu Lukaku o koronę króla strzelców. Ostatecznie, sezon zakończył z czternastoma bramkami na koncie, przegrywając z Belgiem. Rzekomo miał również strzelić hattricka w jednym ze spotkań. Okazuje się, że to nie prawda. W całym sezonie Janczyk zdobył jedenaście bramek, a na dodatek – nigdy w Lokeren nie strzelił więcej niż dwie bramki.

    Przygodę z Lokeren zakończył w 2010 roku przenosząc się do Beerschot Antwerpia. W tym klubie długo nie powojował – ze względu na problemy finansowe klub musiał rozwiązać umowę z Polakiem, wypłacając z góry 20 tysięcy euro rekompensaty za  wcześniejsze rozwiązanie kontraktu. Wrócił do CSKA, gdzie szans na grę nie miał. Ostatecznie, został wypożyczony do Korony Kielce prowadzonej przez Leszka Ojrzyńskiego. Tam również nie wyszło i po roku wypożyczenia opuścił Kielce. Później Ojrzyński przyznał, że Janczyk popełnił błąd odchodząc z Korony.

    „Uważam, że popełnił błąd, odchodząc z Korony. Wtedy najlepsi strzelcy w klubie mieli po cztery bramki na koncie. Było bodaj ośmiu piłkarzy z takim dorobkiem. W ataku brakowało nam lidera. W tej roli widziałem właśnie Janczyka”.

    Kolejny raz został wypożyczony – tym razem do PFK Oleksandria. Na Ukrainie również piłkarzowi nie wyszło, z resztą tak samo jak w Piaście czy Sandecji. Nie zmieniło się jedno – ciągle pił. Potrafił przez pięć dni nie pokazywać się w klubie, ponieważ zwyczajnie na świecie „ładował gorzałę”, jak on sam mówił. Kilkukrotnie jego żona, Dominika wraz z córką Wiktorią wyjeżdżały od niego, ponieważ nie mogła znieść choroby alkoholowej męża. Ostatecznie, Janczyk udał się do szpitala specjalistycznego, gdzie miał zostać odtruty i wyleczony z alkoholizmu. Pewnego dnia, gdy się obudził doktor zakomunikował piłkarzowi, że otarł się o śmierć.

    „Panie Dawidzie, poprzedniej nocy kilkakrotnie ratowaliśmy Panu życie. Pięciokrotnie znajdował się pan w stanie agonalnym. Jest Pan silnym, wysportowanym człowiekiem. I to głównie zadecydowało, że dziś możemy ze sobą rozmawiać”.

    Po dziesięciu dniach pobytu w szpitalu wypisał się na własne żądanie. Jego żona była wściekła. Była pewna, że mąż wróci do alkoholu. I tak też się stało. Znów popadł w alkoholizm. Na początku wypijał jedno – dwa piwa, by po kilku dniach przerzucić się na wódkę. By znaleźć pieniądze na alkohol, potrafił sprzedać swoje koszulki piłkarskie czy nawet złoty łańcuszek córki, która otrzymała go w momencie chrztu. Jednak Janczyk dodał, że prędzej czy później odkupi łańcuszek.

    Jak się okazuje, w biografii jest wiele faktów, które zostały zmyślone lub pomylone. W mediach społecznościowych internauci wymieniali się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi lektury. Pierwszy, poważny błąd można było znaleźć już na początku. Dawid Janczyk przyznał, że w Brazylia odpadła z Mistrzostw Świata do lat 20 w Kanadzie. Otóż, jest to nieprawda, ponieważ Brazylijczycy wyszli z trzeciego miejsca w grupie. Wówczas był taki system, ze cztery drużyny z trzeciego miejsca awansowały do fazy pucharowej dzięki bilansowi bramek. Następną rzeczą jest fakt, ze w 2008 roku przy okazji spotkania Serbii z Polską zagrał napastnik Fulham, Aleksandar Mitrović. Jest to niemożliwe, ponieważ w tym czasie Serb miał 12 lat. Ponadto, opisał, że spotkanie ze Słowacją w ramach eliminacji do mistrzostw świata w RPA było ostatnim rozegranym meczem Jerzego Dudka w bramce Polski. To też jest nieprawda, ponieważ Dudek karierę zakończył w spotkaniu z  Liechtensteinem w 2013 roku. Takich błędów w biografii jest sporo, wymieniłem tylko niektóre.

    Mam mieszane uczucia co do autobiografii Dawida Janczyka „Moja Spowiedź”. Z jednej strony, jest ona ciekawa i rzuca światło na ogromny problem, jakim jest alkoholizm. Z drugiej strony, jest w niej tyle rzeczy zmyślonych i pomieszanych, że zastanawiam się, czy książka jest warta swojej ceny.

    Dawid Janczyk obecnie jest piłkarzem KTS Weszło, jednak do tej pory nie zadebiutował w nowych barwach. Na grupie Facebookowej „Drużyna Totolotka” Krzysztof Stanowski w wybitny sposób odpowiedział na pytanie, kiedy możemy spodziewać się debiutu Janczyka w KTS.

    Nie wiem, czy w ogóle możemy się spodziewać. Dawid ma mnóstwo dobrych chęci, ale tak do godziny 14. Potem przegrywa z alkoholem i nie stawia się na treningach. Do tej pory chciał być na pięciu i nie był na żadnym. Próba przywiezienia go na zajęcia – bo umówiliśmy się na Wilanowie – zakończyła się tym, że przez 15 minut błagał o pieniądze na wódkę i mówił, że jeśli mu nie dam, to będzie musiał ukraść. Piszę o tym szczerze, bo od razu zapowiedziałem mu szczerze, że zrobimy wszystko, aby mu pomóc, ale też będziemy szczerzy, gdy on nawali. Tuszowanie i udawanie nic nie da. Moim zdaniem jeśli nie pójdzie na długą terapię zamkniętą to – przepraszam, ale muszę – może nie dożyć 35. Urodzin”.

     

    źródło zdjęcia: Wydawnictwo SQN




    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.