Piętnasta kolejka ekstraklasy już za nami. W hitowym pojedynku tej serii gier Jagiellonia Białystok zremisowała na własnym stadionie z Lechem Poznań 2:2.
Wyjątkowy dzień, wyjątkowy mecz – takim hasłem od ponad tygodnia promowano to spotkanie. I rzeczywiście, ciężko się z tym nie zgodzić. Równo sto lat temu nasz kraj odzyskał niepodległość, a rocznica tego wydarzenia przypadła na hitowe starcie między medalistami poprzedniej edycji rozgrywek ligowych. Jagiellonia podejmowała na własnym boisku Lecha Poznań i chcąc umocnić się na pozycji wicelidera tabeli, nie mogła sobie pozwolić na wpadkę. Białostoczanie przez wielu obserwatorów byli zresztą uznawani za faworytów tego meczu. Od ponad miesiąca nie przegrali, a ich rywali w równoczesnym czasie dopadła niemoc. Kolejorz w ostatnich tygodniach spisywał się bardzo słabo, co kosztowało posadę trenera Ivana Djurdjevicia. Pod wodzą Dariusza Żurawia, czyli szkoleniowca tymczasowego, a zarazem debiutanta na ławce pierwszego zespołu, poznaniacy w stolicy województwa podlaskiego mieli szukać przerwanie serii trzech z rzędu porażek.
– Wiemy, że sytuacja nie jest najlepsza. Spróbujemy zrobić, co w naszej mocy, żeby to zmienić – mówił kilka dni przed meczem 45-letni trener. – Mam plan na ten zespół. Znam dobrze piłkarzy, oglądam regularnie spotkania, jestem bardzo często na stadionie, więc nie wkraczam na nieznany teren. W tym momencie najtrudniejsze jest odbudowanie zespołu mentalnie. To są jednak bardzo dobrzy zawodnicy, wierzę, że uda się to zrobić – dodał z nadzieją. I faktycznie, goście, jakby odmienieni, po pierwszym gwizdku sędziego jako pierwsi ruszyli do ataku. Długo utrzymywali się przy piłce, lecz w ich działaniach było sporo niedokładności, co już w dwudziestej minucie wykorzystali podopieczni Ireneusza Mamrota. Karol Świderski znalazł się przed polem karnym rywali i zauważając zamieszanie w szeregach obronnych lechitów, odegrał futbolówkę do Przemysława Frankowskiego, który płaskim strzałem w długi róg pokonał Jasmina Buricia.
Poznaniacy za wszelką cenę chcieli odpowiedzieć i w dwudziestej siódmej minucie gry dopięli swego. Darko Jevtić znalazł się z piłką na prawej stronie boiska, a po chwili dośrodkował ją w pole karne gospodarzy, powodując olbrzymie zamieszanie na piątym metrze. Thomas Rogne idealnie się w tym wszystkim odnalazł i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki, zaliczając tym samym swoje premierowe trafienie w ekstraklasie. Goście na tym jednak nie poprzestali i dosłownie kilka chwil później wyszli na prowadzenie. Marcin Wasielewski zszedł do środka, efektowną przekładanką zmylił kilku rywali, by precyzyjnym strzałem sprzed pola karnego zaskoczyć Mariana Kelemena. Piłkarze w niebieskich koszulkach do przerwy prowadzili różnicą jednej bramki, lecz mogli osiągnąć znacznie bezpieczniejszą przewagę, gdyby tylko Christian Gytkjaer w trzydziestej siódmej minucie wykorzystał dogodną sytuację sam na sam z bramkarzem.
Drugą połowę znacznie lepiej rozpoczęli zmobilizowani do odrabiania strat gospodarze. Już w pięćdziesiątej minucie meczu stan rywalizacji wyrównał chwalony w ostatnim czasie Karol Świderski. Młody napastnik w idealnym momencie wbiegł w pole karne rywali, a kiedy otrzymał futbolówkę od jednego ze swoich partnerów, bez żadnych problemów wykończył bardzo składną akcję całego zespołu. Białostoczanie kilka chwil później mogli zresztą pójść za ciosem i ponownie wyjść na prowadzenie. Dimitris Goutas stracił piłkę na własnej połowie, a żółto-czerwoni, chcąc to wykorzystać, odważnie ruszyli do przodu. Karol Świderski był bliski tego, by w krótkim odstępie czasu po raz drugi trafić do bramki. 21-letni snajper z łatwością minął bramkarza rywali, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez jednego z defensorów Lecha Poznań.
Kolejorz się jednak nie poddawał i bardzo chciał wrócić do domu z trzema punktami. W siedemdziesiątej pierwszej minucie wydawało się, że goście znacznie przybliżyli się do tego celu. Łukasz Trałka trafił do siatki po centrze z rzutu wolnego autorstwa Volodymyra Kostevycha, lecz sędzia tego gola nie uznał, ponieważ jego strzelec w momencie dośrodkowania znajdował się na pozycji spalonej. W późniejszej części meczu oglądaliśmy jeszcze jedną, groźną akcję – tym razem ze strony białostoczan. Roman Bezjak potężnie uderzył z dystansu i był bardzo bliski powodzenia. Jasmin Burić, który w tej sytuacji interweniował, dość nieszczęśliwie uderzył w słupek, ale z obandażowaną głową dograł to spotkanie do końca, już bez konieczności jakiejkolwiek obrony.
Jagiellonia 2:2 Lech Poznań
Bramki: 21. Frankowski, 50. Świderski – 27. Rogne, 33. Wasielewski
Jagiellonia Białystok: Kelemen – Burliga, Runje, Mitrović, Guilherme – Romanczuk (C) – Frankowski, Pospisil, Poletanović (74. Kwiecień), Novikovas (82. Sheridan) – Świderski (69. Bezjak).
Rezerwowi: Sandomierski – Klemenz, Bezjak, Sheridan, Machaj, Kwiecień, Grzyb.
Lech Poznań: Burić – Gumny, Goutas, Rogne, Kostewycz – Tiba (C) (84. Gajos), Trałka, Jevtić (68. Amaral) – Wasielewski, Gytkjaer (85. Tomczyk), Jóźwiak.
Rezerwowi: Putnocky – Janicki, Tomasik, Gajos, Radut, Amaral, Tomczyk.