Marka o nazwie „Juventus” jest bodaj najprężniej rozwijającym się projektem w całym piłkarskim świecie. Ambicje są olbrzymie, a presja związana z prowadzeniem klubu ze stolicy Piemontu ogromna. Zdaje się, że jej skutki nie ominęły również Maurizio Sarriego.
Teraz albo nigdy!
Od 2006 roku — od czasu słynnej Afery Calciopoli, która wstrząsnęła włoskim futbolem, a skutkiem której Juventus został relegowany z Serie A — najbardziej utytułowany włoski klub nieprzerwanie usiłuje powrócić na piłkarski szczyt. Zdaniem jednych już tam dotarł i, wbiwszy flagę obok tych należących do Realu czy Barcelony, na powrót ustawił się w jednej linii z największymi piłkarskimi potęgami. Zdaniem innych wspomniany szczyt wciąż nie został osiągnięty. O ile bowiem ten włoski, owszem, udało się już zdobyć, dowodem czego jest osiem krajowych tytułów z rzędu, o tyle ten europejski wciąż wymyka się piłkarzom Starej Damy.
Nie sposób zaprzeczyć, że od 2012 roku Juventus na nowo stał się hegemonem włoskiej piłki. Można by rzec, cesarz powrócił na należne mu miejsce — 8 wywalczonych scudetti oraz po 4 zwycięstwa w Pucharze i Superpucharze Włoch potwierdzają tę tezę. Sukcesy odnoszone na rodzimym podwórku nie wystarczają jednak kibicom i zarządowi klubu z Turynu. Frustracja wynikająca z trwającego już przeszło 20 lat oczekiwania na najważniejsze klubowe trofeum, po które Juventus sięgnął po raz ostatni w 1996 roku, urosła dodatkowo po dwóch przegranych finałach Ligi Mistrzów w przeciągu ostatnich pięciu lat (2015, 2017). Bianconeri są też drużyną z największą ilością przegranych finałów na swoim koncie — 7. W Turynie powiedziano wreszcie „stop”.
Latem ubiegłego roku Juventus zaszokował piłkarski świat, sprowadzając znanego z wielkiej ambicji, perfekcjonizmu i woli wygrywania Cristiano Ronaldo. Za 33-letniego wówczas zawodnika zapłacił 105 mln euro. Transfer Ronaldo był jasnym sygnałem dla świata — teraz albo nigdy.
Perfekcjonizm Ronaldo ma wpływ na wiele różnych płaszczyzn. W Turynie zaczęto mieć dość piłkarskiego minimalizmu i wyrachowania, skutkiem czego z klubem pożegnał się Massimiliano Allegri. W jego miejsce przyszedł preferujący ofensywną piłkę Maurizio Sarri.
Sarrismo
Sarri jest urodzonym w Neapolu ex-bankierem, który pracę w roli trenera rozpoczął w 1990 roku. Pierwszym prowadzonym przez niego zespołem była U.S.D Stia, a znakomita większość drużyn, które kierował, była włoskimi kopciuszkami. Sytuacja ta zmieniła się w roku 2012 — ponad 20 lat od rozpoczęcia trenerskiej przygody — gdy Sarri objął występujące w Serie B Empoli. Pod jego wodzą Empoli awansowało do najwyższej klasy rozgrywkowej (po raz pierwszy od 6 lat), a rok później utrzymali się w Serie A, kończąc sezon na 15. pozycji w tabeli.
Dobre wyniki i taktyczna błyskotliwość przyniosły mu ofertę z jego rodzinnego miasta, Neapolu. To właśnie wtedy poznał go cały piłkarski świat. Napoli Sarriego imponowało pięknym, ofensywnym futbolem, a zdaniem niektórych grało wówczas najatrakcyjniejszą piłkę w Europie.
Najważniejszymi elementami sarrismo są utrzymywanie się przy piłce i wysoki pressing. Napoli wychodziło popularną formacją 4-3-3, w ataku pozycyjnym przechodząc nawet w 2-1-4-3, z Jorginho występującym przed dwójką środkowych obrońców. Włoch ustawiony był w centrum wszystkiego, a każdy zawodnik Azzurich, niezależnie od pozycji, na której występuje, miał za zadanie szanować piłkę i szukać boiskowych trójkątów. Ważną rolę pełnili również ustawieni niezwykle wysoko boczni obrońcy. Takiego stylu gry, niemal dokładnej odwrotności stylu Allegriego, oczekiwano, zatrudniając Sarriego w roli trenera Juventusu. Włoch miał odmienić Juventus. Istotą Sarrismo jest jednak skoncentrowanie gry na ataku, gdzie styl i widowiskowość są nierzadko bardziej istotne niż wynik końcowy. I tu pojawia się pewien problem.
„Zwycięstwa nie są ważne. To jedyne, co się liczy”
Praca w opętanym żądzą sukcesów Juventusie to jednak nie posada w Neapolu czy nawet londyńskiej Chelsea. Pragnienie zwycięstw jest w Turynie niemal obsesją. Nikt dotąd nie ujął tego lepiej niż Giampiero Boniperti, honorowy prezydent klubu: ”Dla Juventusu zwycięstwa nie są ważne. To jedyne, co się liczy”.
Nie tylko ogromne oczekiwania, ale brak sufitu dla stawianych sobie celów może być najbardziej przytłaczający dla nowego trenera Starej Damy. Juventus mierzy niezwykle wysoko. Prezydent Starej Damy Andrea Agnelli oraz wiceprezes Pavel Nedved w trakcie spotkania akcjonariuszy ogłosili zwiększenie kapitału spółki o kolejne 300 milionów euro. Z klubem łączone są wielkie nazwiska. Mówi się choćby o Paulu Pogbie, Kylianie Mbappe czy Joao Felixie.
Juventus stał się globalną marką, czego dobitnym dowodem jest choćby umowa podpisana z Netflixem, na mocy której powstał serial dokumentalny o Juve. Wcześniej zmieniono herb klubu — ku zdziwieniu kibiców popularnego pasiaka zastąpił nowoczesny znak „J”. Niedawno stał się również pierwszym klubem z własną kreskówką. Animowany serial nosi tytuł „Team Jay”.
Jak wspomniałem, od przeszło 20 lat czekają w Turynie na triumf w Champions League i to od powodzenia w tychże rozgrywkach zależne jest uznanie sezonu za udany. Zdobycie dziewiątego z rzędu scudetto jest dla Juventusu oczywistością. Jest to niewątpliwie presja, z jaką Sarri, zdobywca jednego trenerskiego trofeum, nie musiał się dotąd mierzyć.
Związek partnerski?
W związku ponoć jedna strona zwykle upodabnia się do drugiej. Kto zatem zmienia kogo w związku Sarriego z Juventusem?
Z pozoru współpraca wygląda znakomicie. Juve jest jedyną niepokonaną drużyną z wszystkich występujących w pięciu najmocniejszych europejskich ligach, przewodzi tabeli Serie A i już po czterech kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów wywalczył sobie awans do kolejnej rundy.
Gdy jednak popatrzymy na wyniki poszczególnych spotkań, można odnieść wrażenie, że drużynę wciąż prowadzi Max Allegri. Z 16 meczów o stawkę Juventus wygrał, co prawda, aż 14, jednak zaledwie w dwóch z nich zwyciężył więcej niż jedną bramką (Bayer i SPAL) oraz tylko w dwóch (Napoli i Bayer) zdobył więcej niż dwa gole. Średnia zdobytych bramek na mecz w Serie A to niezbyt spektakularne 1,66. Być może Giorgio Chiellini nie kłamał, mówiąc: „Jesteśmy Juventusem i zawsze będziemy wygrywać 1:0”.
Skuteczność istotnie nie zachwyca, a jak wygląda sama gra? Owszem, mogliśmy już zaobserwować krótkie fragmenty typowego sarrismo. Pjanić stał się absolutnym liderem środka pola, boczni obrońcy ustawieni są bardzo wysoko, zwłaszcza będący w kapitalnej formie Juan Cuadrado, który w ataku pełni w zasadzie rolę skrzydłowego, a Bianconeri momentami efektownie utrzymywali się przy piłce, w niektórych spotkaniach zbliżając się do 70% jej posiadania.
Cristiano Ronaldo uważa, że gra Juventusu zmieniła się na lepsze, odkąd drużynę objął Sarri.
— Mam więcej swobody — mówił Portugalczyk. — Bardzo się zmieniliśmy i wciąż poprawiamy naszą grę. Wciąż trzeba poprawić kilka rzeczy, ale jestem zadowolony.
— Wykonaliśmy dobrą robotę z Allegrim, jednak poprawiliśmy się pod wodzą Sarriego.
— Stwarzamy teraz więcej okazji. Świetnie utrzymujemy się przy piłce i poruszamy w inny sposób — dodał Ronaldo. — Jestem bardzo zadowolony z tego, jak to wygląda.
Przytoczone fragmenty pochodzą z wywiadu udzielonego prasie przed pierwszym spotkaniem z Lokomotiwem Moskwa. Ostatnie mecze to jednak zupełnie inaczej wyglądający Bianconeri. Stara Dama wciąż wygrywa, jednak styl pozostawia wiele do życzenia. Zdaniem ekspertów, Juve w spotkaniach z Torino i Milanem zaczęło przypominać Juventus pod wodzą Allegriego. Czy jest to zwyczajna zniżka formy, czy może początek futbolowego pragmatyzmu, dotychczas tak obcego Maurizio Sarriemu — czas pokaże. Kochający piękną grę Sarii i bezwzględny w kontekście zdobywanych trofeów Juventus to specyficzna mieszanka. Jak w każdym związku, któraś ze stron prędzej czy później będzie musiała pójść na kompromis.
Konrad Wrzesiński.
źródła cytatów: juvepoland.com, juvefc.com
fot. metro.uk, tifosibianconeri.com, casanapoli.net