14 kolejka ekstraklasy była pod pewnym względem szczególna. To ten moment w roku kiedy kibice Legii przygotowują świetną oprawę na czas świętowania odzyskania przez Polskę niepodległości. W tym roku, święto ma mocniejszy wydźwięk, wszak to setna rocznica… Dlatego też (i bardzo dobrze), przed każdym meczem Lotto Ekstraklasy odgrywany i odśpiewany (choć nie zawsze ze 100% znajomością tekstu) hymn Polski. Trzeba przyznać, że Mazurek Dąbrowskiego w całej okazałości zrobił fantastyczną robotę na każdym stadionie. Nawet na takim, gdzie zasiadło niewielu kibiców…
Żeby wprowadzić się nieco w ten podniosły stan, na początek dwie oprawy kibiców Legii, które (jak co roku) były najciekawsze. Może nie jestem zwolennikiem zadymienia stadionu na 15 minut, ale już trudno – było przez moment ładnie więc akceptujemy…
…Gdyby tylko nie wstrzymało to gry na tak długo, byłoby idealnie!
"Kibice zaskoczyli jak zawsze, Legia zagrała jak (dawno nie) nigdy"
Skoro już jesteśmy przy Legii, ukłony za wynik. 4:0 mówi samo za siebie, nawet jeżeli przyjmiemy, że w meczu roiło się od kontrowersji i niekoniecznie trafionych decyzji sędziego. O ile słaba postawa Górnika na pewno nie pomogła w osiągnięciu dobrego wyniku, to taki faul Jędrzejczyka na żółtą kartkę wydaje się "lekkim" niedociągnięciem ze strony arbitra. Co prawda "Pan Sławek" w Lidze + Ekstra jasno powiedział, że za ten faul faktycznie należała się żółta kartka, o tyle dyskusjom chyba nigdy nie będzie końca a i uczucia dość mieszane… Z resztą, sami zobaczcie:
Zostawiając Jędrzejczyka, pochylmy się jeszcze nad "efektem piro" na stadionie. Mgła gęstsza niż mleko zmieszane z płatkami zbożowymi to i sędzia nie pozwolił grać. Nic dziwnego, piłki nie było widać nawet jak trzymało się ją przy samym nosie. Skoro przerwa i temperatura nieco spadła to piłkarze trochę ostygli. Tzn piłkarze Górnika bo Sa Pinto natychmiast wysłał swoich piłkarzy na boczne boisko aby pozostali w odpowiednim rytmie. Co wtedy robili piłkarze Górnika? Czekali w szatni. No bo co mieli niby zrobić ? Wiadomo, Legia nie miała obowiązku zaprosić podopiecznych trenera Brosza na "wspólny trening", ale czy stałoby się coś gdyby tak zrobili? Odpowiedź pozostawię Wam. Najlepiej pod hashtagiem #KabaretowaEkstraklasa na twitterze!
Na koniec tematu jeszcze druga, szalenie ciekawa oprawa kibiców ze stolicy:
Legia Warszawa 4:0 Górnik Zabrze
"Cała Polska w cieniu Śląska. Poza 10 innymi zespołami"
Jak podsumować mecz w wykonaniu Śląska kiedy wiemy, że od 28 minuty grali z przewagą jednego zawodnika i przegrali ? 0:3? No ciężko to na pewno zrozumieć. Z drugiej strony należałby się szacun dla gości za wyjście z bardzo trudnej sytuacji. Oczywiście gdyby Wrocławianie coś w tym meczu pokazali. Cokolwiek. Goła dupa Koseckiego ze słynnego meczu reprezentacji wyglądała bardziej okazale niż gra Śląska 11 na 10. No i najlepszym podsumowaniem są słowa Tadeusza Pawłowskiego z konferencji pomeczowej:
Nie można powiedzieć, że nic się nie stało, że będzie kolejny mecz. Stało się. Jest mi wstyd za to spotkanie. To Śląsk, wielka tradycja, tu się wymaga. A dziś nie było walki, zaangażowania, pomysłu.
~Tadeusz Pawłowski
I w całej tej sytuacji wcale nie jest szkoda wyniku, zespołu czy zawodników. W wypowiedzi trenera widać, że bardzo przeżył kompromitację (inaczej tego nazwać nie można, no może jeszcze frajerstwo) swoich piłkarzy. Nie udało się uzyskać zadowalającego wyniku nawet przy takiej pomocy ze strony zawodników Wisły Płock:
Nie dość, że Adam Dźwigała sam się sfaulował żeby pomóc gospodarzom, to jeszcze wziął na siebie czerwoną kartkę. I nadal nic! Ciekawe czy mecz we Wrocławiu będzie tym meczem od którego "Nafciarze" zaczną marsz w górę tabeli. Przydałoby się takie top 8 na koniec sezonu…
Śląsk Wrocław 0:3 Wisła Płock
"Serbski dramat w Poznaniu. Koniec pewnej historii"
17 grudnia 2008 roku. De Kuip, Rotterdam. Godzina… po 21. Rzut rożny dla Lecha, piłka leci w pole karne, najwyżej wyskakuje Djurdjević i Lech prowadzi 1:0. Jakiś czas temu prezes Rutkowski na konferencji prasowej przedstawia nowego, szkolonego do tego momentu trenera pierwszego zespołu "Kolejorza". Jest nim właśnie wcześniej wspomniany Serb. Wiele osób zachwyconych, bo oddanie klubowi, bo twarda ręka, bo nienaganny zawodnik. Jest też druga grupa ludzi, którzy zakrywają oczy bo boją się patrzeć na masakrę jaka może się rozegrać. Masakry nie było, ale to Ci drugi mieli rację. Ivan nie uniósł ciężaru, brak serii 10 zwycięstw bez straty gola byłby do przełknięcia, ale brak "Team spirit" w szatni Lecha to już niezrozumiały problem.
No bo kto jak nie On? Wydawało się, że Djurdjević jest idealną osobą do ułożenia burdelu, który zrobił się po odejściu Nenada Bjelicy (swoją drogą najlepszy trener, który pracował w Ekstraklasie i zwolnienie go to chyba największy z błędów jakie popełnił zarząd Lecha).
04.11.2018 – Strona internetowa Lecha Poznań oficjalnie przekazuje informację o zakończeniu współpracy z Ivanem Djurdjeviciem. Szkoda. Mogła być z tego piękna historia.
Tu nie chodzi nawet o słabe wyniki, te się zdarzają każdemu. Ale styl w jaki te wyniki Lech "osiągał" pozostawiał wiele do życzenia, szczególnie zaprezentowanie swoich możliwości w Pucharze Polski z Rakowem Częstochowa. Tam powinien być pogrom, ale gospodarze z racji na świętość miasta postanowili oszczędzić cierpień Poznaniakom.
Niezależnie od problemów Lecha, nie możemy zapomnieć o świetnej robocie jaka jest wykonywana w Gdańsku. Tam działa to właśnie tak jak miało działać od kilku lat. Piotr Stokowiec stworzył zespół, ale przede wszystkim stworzył skuteczny zespół. Drużynę na czele której stoi niesamowity i zabójczo skuteczny Flavio Paixao. Kim jest dla Lechii i jej kibiców? Ten tweet idealnie to prezentuje:
Lech Poznań 0:1 Lechia Gdańsk
Spotkaniem w Poznaniu kończymy podsumowanie 14 kolejki Ekstraklasy. Mam nadzieję, że była to dla Was czysta przyjemność i pamiętajcie! Ekstraklasa to styl życia! I tradycyjnie już zapraszam do komentowania i wspólnego przeżywania meczów (nawet tych na żywo) pod hashtagiem #KabaretowaEkstraklasa na twitterze!