Magazyn Serie A #5



    Czas na podsumowanie piątej kolejki Serie A!

    Na początek informujemy, że nie przeczytacie podsumowania szóstej kolejki włoskiej ekstraklasy, która zostanie rozegrana we wtorek, środę oraz czwartek. Telegraficzną relację z tej kolejki przeczytacie w najbliższy poniedziałek, kiedy to podsumujemy siódmą kolejkę.

    U.S Sassuolo – Empoli FC (3:1)

    Piątkowe starcie na Mapei, mimo słabej frekwencji na trybunach (jak zwykle na meczach Sassuolo), miało swoją dosyć wysoką temperaturę. Już w 19. sekundzie spotkania, Francesco Caputo otworzył wynik spotkania. Fatalne błędy w obronie popełnił Ferrari, a korzystną sytuację wykorzystał napastnik Empoli. Na murawie działo się sporo i po 10 minutach doczekaliśmy się wyrównania. Rozgrywający świetne zawody Federico Di Francesco wycofał piłkę na środek pola karnego, gdzie dopadł do niej Kevin-Prince Boateng i zdobył już trzecią bramkę w tym sezonie. Obserwowaliśmy bardzo żywe spotkanie, z wieloma zwrotami akcji. Druga połowa należała już jednak do gospodarzy. Di Francesco najpierw dograł asystę z rzutu rożnego, którą wykorzystał Ferrari, a w końcowych minutach spotkania sam wpisał się na listę strzelców efektownym zagraniem piętką. Tym samym Sassuolo po planowej porażce z Juve, wróciło na zwycięski szlak i utrzymuje się w czołówce tabeli.

    Parma Calcio 1913 – Cagliari Calcio (2:0)

    Ciężko było określić faworyta w starciu na Ennio Tardini. Oba zespoły tydzień wcześniej odebrały punkty zespołom z Mediolanu: Parma sensacyjnie ograła Inter, a Cagliari zremisowało u siebie z Milanem. W sobotnie popołudnie jednak zespołem zdecydowanie lepszym okazali się Gialloblu. Gospodarze od początku dominowali i byli stroną przeważającą o czym świadczył słusznie nieuznany gol Roberto Inglese w początkowych minutach spotkania. W 20. minucie napastnik wypożyczony z Napoli dopiął już swego i wpisał się na listę strzelców. W drugiej połowie obraz gry się nie zmieniał, a wynik końcowy meczu ustalił Gervinho. W 47. minucie Iworyjczyk odzyskał piłkę na swojej połowie, przebiegł około 80 metrów, ograł 4 rywali i nie zostawił szans Alessio Cragno. Tym samym Parma odniosła drugie zwycięstwo z rzędu i tworzy bezpieczny bufor nad strefą spadkową.

    ACF Fiorenitna – SPAL 2013 (3:0)

    Mecz na Artemio Franchi można było prześmiewczo nazwać meczem na szczycie. Obie drużyny przed startem kolejki zajmowały miejsce w czubie tabeli. Jednak na boisku oba zespoły dzieliły lata świetlne. Baby Viola dominowała od początku i za sprawą ludzi z Bałkanów, Marko Pjacy i Nikoli Milenkovicia, po 30. minutach objęła prowadzenie 2-0. Spal wraz z Thiago Cionkiem rozgrywało najgorsze spotkanie w obecnych rozgrywkach. Fiorentina grała swoje, a wydarzeniem spotkania było zachowaniem Federico Chiesy po bramce na 3-0. Wychowanek Violi zdobył bramkę, po czym podbiegł do swojego brata, który podawał piłki na tym spotkaniu, aby razem fetować bramkę. Fiorentina potwierdziła swoje ambicje i jest jednym z kandydatów do namieszania w czołówce tabeli.

    UC Sampdoria – Internazionale Mediolan (0:1)

    Goście podniesieni na duchu zwycięstwem w ostatnich minutach z Tottenhamem w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów przyjechali na Stadio Luigi Ferraris, by spotkać się z tamtejszą Sampdorią. Ciężko było wskazać faworyta tego spotkania. Gospodarze mieli nadzieję, że nie dojdzie do blamażu z poprzedniego sezonu, kiedy to Mediolańczycy rozbili Sampdorię aż 5:0. Inter przeważał pod każdym względem, co nuż atakując bramkę strzeżoną przez Emiliano Vivianno, lecz za każdym razem czegoś zabrakło. Jak się później okazało gra do końca popłaca. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy Marcelo Brozović dał prowadzenie ekipie Luciano Spallettiego. Drugi mecz Interu w przeciągu kilku dni – drugie zwycięstwo dzięki bramce w doliczonym czasie gry. Nerrazurri mają charakter i widać, że Luciano Spalletti perfekcyjnie poukładał ekipę.

    Torino FC – SSC Napoli (1:3)

    Faworyta tegoż starcia można było wskazać bez dłuższego namysłu – banda Carlo Ancelottiego miała wywieść trzy punkty z Turynu. Wydawało się, że będzie to gładkie i przyjemne zwycięstwo i tak też było. Mecz tak naprawdę rozstrzygnął się w pierwszych dwudziestu minutach, kiedy to kolejno Lorenzo Insigne oraz Simone Verdi ustalili mecz. Napoli kontrolowało przebieg spotkania, próbując atakować bramkę Sirigu. Zamiast tego mieliśmy kontraktową bramkę autorstwa Andrei Belottiego. Kilka minut później do siatki ponownie trafił Insigne i mecz zakończył się takim wynikiem. Od 54' na boisku pojawił się Piotr Zieliński. Kibice Napoli wybaczyli swoim ulubieńcom środowe potknięcie z Cvreną Zvezdą.

    S.S Lazio – CFC Genoa (4:1)

    Genoa z Krzysztofem Piątkiem w ataku nie miała łatwego zadania. Zdecydowanym faworytem było Lazio prowadzone przez Simone Inzaghiego. Fakt ten potwierdził się jeszcze w pierwszej połowie, kiedy to Caicedo oraz Immobile trafiali do bramki strzeżonej przez Federico Marchettiego ex-zawodnika Lazio. Na trafienie piłkarzy z Rzymu odpowiedział – a jakże by inaczej – Krzysztof Piątek. Reprezentant Polski wykorzystał bierną postawę defensywy gospodarzy i pokonał Thomasa Strakoshę. Dla byłego napastnika Cracovii jest to piąte trafienie w bieżących rozgrywkach, dzięki czemu nadal prowadzi w klasyfikacji strzelców. Lazio podrażnione stratą bramki dwukrotnie pokonało golkipera przyjezdnych – najpierw zrobił to Sergej Milinković-Savić, a dzieła zniszczenia w 89' dokonał Ciro Immobile. 

    Chievo Verona – Udinese Calcio (0:2)

    Spotkanie na Bentegodi było starciem drużyn z większymi lub mniejszymi problemami. Na boisku od początku pojawili się dwaj Polacy, Mariusz Stępiński i Łukasz Teodorczyk. Paweł Jaroszyński, już niemal tradycyjnie, znalazł się na ławce rezerwowych. Niestety nie odegrali oni znaczących ról. Udinese rozstrzygnęło wynik tego meczu na swoją korzyść już po zejściu z boiska polskiego napastnika. O zwycięstwie przesądził sztandarowy duet Udine – Kevin Lasagna i Rodrigo De Paul. W takim wypadku, Chievo ciągle zostaje z ujemnym bilansem punktowym, a Udinese awansowało do górnej części tabeli.

    Bologna FC – AS Roma (2:0)

    Drużyna Eusebio Di Francesco zalicza rozczarowujący początek sezonu na wszystkich płaszczyznach. Mecz z drużyną, która nie strzeliła jeszcze bramki w obecnych rozgrywkach miał być powrotem na właściwe tory. Spotkanie na Renato Dall’Ara było też bardzo szczególne dla polskiego bramkarza, Łukasza Skorupskiego. Na pewno chciał wypaść pozytywnie na tle swojego byłego klubu. Mimo przewagi w posiadaniu piłki i oddanych strzałach, Roma kolejny raz sensacyjnie straciła punkty. Tym samym Bologna pod dowództwem Pippo Inzaghiego zdobyła pierwsze 3 punkty w obecnym sezonie.

    AC Milan – Atalanta Bergamo (2:2)

    Jedno z ciekawszych, niedzielnych spotkań. Na San Siro przyjechała Atalanta Bergamo. Początek spotkania dla gospodarzy nie mógł być lepszy. Już w drugiej minucie Suso idealnie obsłużył podaniem Gonzalo Higuaina, a ten w takich sytuacjach zwykł się nie mylić. Milan naciskał na rywala, lecz Rossonerim brakowało skuteczności. Co prawda, Giacomo Bonaventura trafił do siatki, lecz bramka nie została uznana ze względu na słusznie odgwizdany spalony. Goście obudzili się w drugiej połowie za sprawą Allejandro Gomeza. Gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie dzięki bramce Bonaventury, który nie okazywał swojej radości ze względu na to, że przez kilka dobrych lat reprezentował barwy klubu z okolic Mediolanu. Kiedy wydawało się, że Milan sięgnie po drugie w tym sezonie zwycięstwo w Serie A, Emiliano Rigoni zdobył w doliczonym czasie gry bramkę na 2:2. Takim wynikiem zakończyło się to spotkanie, Podopieczni Gennaro Gattuso mając praktycznie wygrany mecz, kolejny raz tracą punkty. 

    Frosinone Calcio – Juventus FC (0:2)

    Ostatnim akordem piątej kolejki było spotkanie Fiorentiny z Juventusem. W składzie gości Cristiano Ronaldo, więc każdy kibic chciał na żywo zobaczyć Portugalską gwiazdę na boisku. Juventus męczył się strasznie w tym spotkaniu. Nie mógł strzelić bramki dzięki dobrej dyspozycji linii obrony z Bartoszem Salamonem na czele. Stara Dama objęła prowadzenie dopiero w 80' kiedy to Ronaldo pokonał bramkarza. Wynik na 2:0 ustalił w ostatnich minutach Federico Bernadeschi. 

    Jak grali Polacy?

    Thiago Cionek rozegrał pełne 90 minut w spotkaniu z Fiorentiną. Był najlepszym zawodnikiem drużyny, trzykrotnie wyjaśniał zagrożenie w swoim polu karnym, na czternaście pojedynków aż siedem było udanych. Bartosz Bereszyński rozegrał prawdopodobnie najlepsze spotkanie odkąd przeszedł do Sampdorii. Był bardzo pewny w defensywie, poprawny w ofensywie, dwukrotnie odbierał rywalom piłkę. Karol Linetty już na początku spotkania obejrzał żółtą kartkę, dzięki której jego gra trochę się uspokoiła. Według Sofa Score, był najsłabszym ogniwem drużyny prowadzonej przez Marco Giampaolo. Piotr Zieliński pojawił się na murawie w 57'. Zaliczył trzy kluczowe podania, oprócz tego nie pokazał niczego szczególnego. 

    Krzysztof Piątek zdobył swoją piątą bramkę w czwartym meczu. Polak jest w kapitalnej formie i jeśli będzie strzelał z taką samą regularnością, to możemy się spodziewać, że na koniec sezonu liczba bramek będzie wynosić 15 bądź więcej. Ponadto, Piątek jest pierwszym piłkarzem od 1999 roku, którego udało się dokonać takiej sztuki. Ostatnim graczem  w Serie A, który miał tak piorunujący start był Andrij Szewczenko, obecnie selekcjoner reprezentacji Ukrainy. Łukasz Skorupski zagrał kapitalne spotkanie, zdecydowanie najlepsze w swoich dotychczasowych występach w Serie A. Świetnie powstrzymał swoich byłych kolegów z drużyny oraz głównie dzięki jego interwencjom Bolonia zgarnęła pierwsze w tym sezonie trzy punkty. Mariusz Stępiński oraz Łukasz Teodorczyk wystąpili w swoich klubach od pierwszej minuty. Stępiński nie pokazał niczego szczególnego, za to Teodorczyk rozegrał poprawne 67 minut. Miał kilka okazji strzeleckich, lecz żadna z nich nie była celna. Tak więc, Polak nie oddał w tym sezonie do tej pory ANI jednego celnego strzału! Wojciech Szczęsny nie namęczył się zbytnio – rywale nie zagrozili jego bramce jakoś poważnie. 

    Arkadiusz Milik, Paweł Jaroszyński oraz Michał Marcjanik nie rozegrali choćby minuty. Arkadiusz Reca oraz Dawid Kownacki nie znaleźli się nawet w kadrze meczowej na swoje spotkania. 

     

    Autorzy magazynu: Krzysztof Pierściński (Twitter Krzysztofa) oraz Piotr Grzebień (Twitter Piotra)

    fot. pressfocus

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.