Modelowo prowadzona kariera – świat u stóp Daniego Olmo

    Dani Olmo – jeszcze kilka miesięcy temu to nazwisko nie mówiło dużo fanom w Polsce, jak i w Europie, jednak po świetnym Euro U-21, ten zawodnik pokazał, że ma wszelkie predyspozycje do zostania światową gwiazdą futbolu.

    22 czerwca 2019 roku miał być dla nas datą, która zapisze nowy rozdział w historii polskiego futbolu. Po świetnych meczach z młodzieżowymi reprezentacjami Belgii oraz Włoch, na naszej drodze stanęła rosnąca z meczu na mecz Hiszpania. Ekipa La Furia Roja niestety upokorzyła i zniszczyła marzenia Polaków, a kibice w naszym kraju mieli okazję poznać kilkoro, być może, przyszłych gwiazd światowej piłki. Na głównym planie jawił się nękający nas ze wszystkich stron pomocnik Daniel Olmo Carvajal, znany jako Dani Olmo. Ten fenomenalny 21-latek, choć sam na listę strzelców się nie wpisał, to rozegrał świetny mecz, zwieńczony asystą przy piątej bramce dla naszych rywali. Duża ilość polskich fanów podczas oglądania tego meczu mogła skojarzyć nazwisko Olmo z kwintesencją szkolenia młodzieży w Barcelonie, Realu, a może Atletico lub Valencii. Genialna technika, inteligencja boiskowa, a do tego świetne przygotowanie fizyczne i motoryczne – tak wygląda piłkarz kompletny. Ku zdziwieniu wielu, występuje on w jednym klubie z Damianem Kądziorem, który nie łapie się nawet do pierwszego składu naszej kadry. Jak to możliwe, że taki zawodnik występuje na co dzień w Dinamie Zagrzeb?

     


    >>> CZYTAJ NA FOOTBAR: BERESZYŃSKI ODEJDZIE Z SAMPDORII?


     

    Dani Olmo do Chorwacji trafił mając 16 lat. Właściwie Barca i Dinamo w tamtym czasie wymieniły się swoimi talentami. Do Chorwacji trafił obecny mistrz Europy do lat 21, a do Katalonii poleciał Alen Halilović. O tym drugim, po krótkich przygodach w Hamburgu i Milanie, słuch zaginął – tymczasem Dani Olmo jest kluczowym piłkarzem Dinama, na którego chęć ma pół piłkarskiej Europy. Hiszpańscy eksperci wtedy mogli się łapać za głowę, co on najlepszego wyczynia, zostawiając drużynę, która jest marzeniem każdego młodego chłopca. Choć 20-krotny mistrz Chorwacji miał już w tym czasie wyrobioną markę w Europie, to ilu profesjonalnych piłkarzy chciałoby zamienić fantastyczną szkółkę barcelońskiej La Masii na 17. ligę Europy? Lecz Dani wiedział, że wybrał odpowiednio. Sam przyznawał, że miał również oferty z Anglii, z klubów, które oferowały mu znacznie więcej pieniędzy, jednak po konsultacjach z rodziną, która jest już głęboka zakorzeniona w świecie piłki nożnej (ojciec – piłkarz, dwaj wujkowie – trenerzy), zdecydował się na Zagrzeb, słynący ze swojego szkolenia młodzieży. Już pół roku po podpisaniu kontraktu, zadebiutował w dorosłym zespole w lidze, co w Barcelonie byłoby znacznie trudniejsze. Po jego debiucie, hiszpańska Marca porównała go do… Martina Odegaarda, który jeszcze wtedy był uznawany za największy talent na świecie, co jak okazuje się wraz z biegiem czasu, jest mocno krzywdzące dla hiszpańskiego piłkarza. Hiszpan, jak sam przyznawał, początki miał trudne, bo słabo porozumiewał się w języku angielskim oraz nie umiał powiedzieć słowa po chorwacku, to z biegiem czasu zaaklimatyzował się, mówi biegle po chorwacku i niewątpliwie nie żałuje swojej decyzji.

     

    Obecnie Dinamo Zagrzeb, pod wodzą Nenada Bjelicy, walczy o awans do Ligi Mistrzów po 2 latach przerwy, a wyczyny 21-latka, który jest główną postacią w talii byłego szkoleniowca Lecha Poznań, obserwują wszystkie hiszpańskie media, co pokazuje, że gra w niszowej lidze nie jest żadną ujmą dla piłkarza, jeśli gra się na wysokim poziomie. Dani Olmo w poprzednim sezonie otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza ligi chorwackiej oraz zajął 11. miejsce w konkursie na prestiżową nagrodę Złotego Chłopca włoskiego dziennika Tuttosport. Jest także na najlepszej drodze do tego, by pobić rekord transferowy swojej drużyny, który wynosi obecnie 23 mln euro. Mówi się, że w swoich szeregach chce go mieć ponownie FC Barcelona, zainteresowany jest Bayern Monachium, Manchester United, Tottenham, a kwota, jaką może zażądać mistrz Chorwacji to ponad 40 mln euro. On sam wyceniany jest przez portal Transfermarkt na 15 milionów, czyli dla porównania – jest droższy niż 13 klubów Ekstraklasy. Tu możemy zacząć się zastanawiać, dlaczego klub z 17. ligi Europy potrafi sprzedawać swoich zawodników za kilkanaście milionów euro, a ekipy z Polski są rozkupywane za grosze. Jest to temat rzeka, ale jeśli od kogoś możemy brać przykład na temat szkolenia piłkarzy oraz wprowadzania ich do pierwszego zespołu, to może zamiast kopiować model angielski czy niemiecki, najpierw powinniśmy przypatrzeć się, jak to robi Dinamo Zagrzeb, występujące w lidze nieznacznie silniejszej od naszej rodzimej.

     

    fot: pressfocus

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.