Od momentu, w którym Polski Związek Piłki Nożnej stworzył tradycję rozgrywania finału Pucharu Polski w dniu Święta Flagi, drugiego maja oczy piłkarskich kibiców z całego kraju skupione są na stadionie PGE Narodowym. Zanim jednak na boisko wyjdą zawodowi piłkarze, murawa staje się areną zmagań drużyn, które okazały się najlepsze podczas całorocznej rywalizacji w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. W ostatniej edycji dziecięcych zmagań takim zespołem był UKS Irzyk – klub z warszawskiego Bemowa, który wygrał Turniej w kategorii U-10. Tym samym cała Polska dowiedziała się, że w stolicy istnieje uczniowski klub sportowy, który według autorskich metod szkoli dzieci. Jak się okazuje – z coraz większymi sukcesami.
Kilkutysięczna widownia na trybunach, kilkudziesięciotysięczna przed telewizorami, obecność najważniejszych osób polskiego futbolu, mecze sędziowane przez ekstraklasowych arbitrów, transmisja w telewizji z komentarzem Mateusza Borka. Na to mogą liczyć nie tylko Lewandowski i spółka, ale też dzieci co roku masowo zgłaszające się do Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, pragnące zostać piłkarzami i walczące o spełnienie swoich marzeń. Finał na PGE Narodowym przy takiej oprawie jest pierwszym zrealizowanym celem na tej drodze. Zwycięstwo w tym finale i indywidualne nagrody dla kluczowych postaci są natomiast nie tylko wielką radością, ale też obietnicą na przyszłość i mobilizacją do stawiania kolejnych piłkarskich kroków. Podczas ostatniej edycji Turnieju mogli się o tym przekonać reprezentanci triumfatora w kategorii U-10 chłopców – warszawskiego klubu UKS Irzyk, którego trener Arkadiusz Szafranek został najlepszym trenerem Turnieju. Dodatkowo MVP zawodów w swojej kategorii był rozgrywający Irzyka, Mateusz Cichocki. Ponad pół roku po największym w dotychczasowej historii klubu triumfie odwiedziliśmy bohaterów tamtych wydarzeń. Sprawdziliśmy, jak UKS Irzyk funkcjonuje na co dzień, w jaki sposób trenerzy prowadzą zajęcia, jaką rolę odgrywają w tym wszystkim rodzice zawodników i co jest kluczem do przełożenia pasji na faktyczne wyniki.
Klub zrodzony z pasji
Aby poznać historię powstania UKS Irzyk należy cofnąć się w czasie do 2010 roku. To wtedy, z inicjatywy dwóch zaprzyjaźnionych trenerów, Arkadiusza Szafranka i Marcina Zawadzkiego, przy zespole szkół nr 48 na warszawskim Bemowie zaczął rodzić się klub. W obecnej formie – Uczniowskiego Klubu Sportowego – Irzyk funkcjonuje od stycznia 2012 roku. – Arek był w tutejszej szkole nauczycielem. Kiedyś funkcjonowało tu liceum i gimnazjum. Przy wygaszaniu liceum nauczyciele zaczęli tracić pracę. Tak było m.in. z Arkiem – opowiada Marcin Zawadzki, trener rocznika 2006 i koordynator ds. szkoleniowych w Irzyku. – Razem pracowaliśmy w różnych klubach. Pewne rzeczy nam się nie podobały. Uważaliśmy, że jesteśmy w stanie robić je lepiej. Przy dużej pomocy dyrektora szkoły i dzielnicy Bemowo zaczęliśmy od zera działać tutaj. Z początku była to jedna grupa naborowa, która liczyła kilkunastu chłopców. My to prowadziliśmy, zarządzaliśmy, równolegle pracowaliśmy także w innych miejscach. Z biegiem czasu przybywało dzieciaków, doszły kolejne sekcje i zaczęliśmy skupiać się tylko na UKS Irzyk – dodaje Zawadzki.
I rzeczywiście, jest czym zarządzać. Na przestrzeni kilku lat klub rozrósł się o dodatkowe sekcje (siatkówka, podstawy tenisa ziemnego, cheerleading) i dziś trenuje w nim około 500 dziewczynek i chłopców. Wiodąca pozostaje jednak piłka nożna – w dziesięciu kategoriach wiekowych w tej dyscyplinie na zajęcia uczęszcza 350 dzieci. Szafranek i Zawadzki pozostają filarami Irzyka. W dalszym ciągu poświęcają się klubowi bez reszty, mają właściwie nielimitowany czas pracy. Doceniają to zarówno ich podopieczni, jak i rodzice. – Od zawsze tu mieszkamy, klub jest blisko szkoły. Fajnie się to zaczęło i teraz wiem, że to był dobry wybór, aby przyprowadzić syna na zajęcia akurat tutaj. Podoba mi się styl pracy. Trenerzy wykonują ciężką pracę i poświęcają dzieciom mnóstwo energii – wychwala trenerów Piotr Woźniakowski, tata Szymona, napastnika rocznika 2007 w UKS Irzyk.
Trener stworzony do pracy z młodzieżą
26 września 2007 roku. W Otwocku w ramach 1/16 finału Pucharu Polski naprzeciw siebie stają miejscowy Start i Łódzki Klub Sportowy. W barwach tego drugiego m.in. Marcin Komorowski, Łukasz Trałka czy strzelec jedynego gola w tym meczu – Paulinho, który przeszedł własną wyboistą drogę „z podwórka na stadion” i obecnie jest zawodnikiem FC Barcelony. W zespole gospodarzy ponad 70 minut zagrał Arkadiusz Szafranek. Epizod w Otwocku był schyłkiem jego kariery zawodniczej. Jeszcze grając w piłkę podjął studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej. Z dziećmi w różnych klubach pracuje od kilku lat. Stale się też rozwija – obecnie uczestniczy w kursie trenerskim UEFA A. Rocznik 2007 w Irzyku prowadzi z sukcesami od 2012 roku. – Dzieciom w tym wieku trzeba wszystko tłumaczyć, od wejścia do szatni. Że tam już są sami, że muszą sobie sami zacząć radzić. Powtarzam im: „Jeżeli potrzebujesz pomocy, to ja jestem pomocą – rodzic tutaj nie wchodzi” – mówi Szafranek. Sam twierdzi, że jest stworzony do pracy z młodzieżą i nie ma ambicji pracowania z seniorami. Rodzice podkreślają, jak dobre podejście do ich dzieci ma trener i jak wielkim autorytetem się cieszy. Jego metody są bardzo przejrzyste. – U mnie nie ma raczej takich sposobów jak zakaz czy nakaz. Ja odwołuję się do świadomości dzieci. Próbuję im zawsze wytłumaczyć, dlaczego należy robić daną rzecz – tłumaczy szkoleniowiec.
Pytany o trenerskiego idola, Arkadiusz Szafranek po chwili zastanowienia wskazuje na selekcjonera reprezentacji Polski, Adama Nawałkę. Szczególnie imponuje mu jego podejście do pracy: fakt, że wszystko musi być odpowiednio wcześniej opracowane i przygotowane. Z podobnymi standardami Szafranek zetknął się w trakcie Letniej Akademii Młodych Orłów, gdzie w ramach nagrody za wyróżnienie w Turnieju przez tydzień uczył się i pracował z trenerami młodzieżowych reprezentacji Polski, m.in. Bartłomiejem Zalewskim, Józefem Młynarczykiem czy Marcinem Dorną. – Podczas LAMO pracowałem z najmłodszym obecnym tam rocznikiem. Takie przedsięwzięcie to sygnał od Polskiego Związku Piłki Nożnej, że obserwowani są wszyscy młodzi piłkarze. Nieważne, czy ktoś jest z dużego klubu, czy z małego miasteczka. Chodzi o stworzenie systemu, aby najzdolniejsze dzieci wyłapywać i obejmować je patronatem. Pobyt na LAMO to dla mnie bardzo cenne doświadczenie i bodziec do dalszego rozwoju – opowiada Szafranek.
Wraz z trenerem rozwijają się również jego podopieczni. Jeden z nich został wybrany w trakcie ostatniego finału najlepszym piłkarzem Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” w kategorii U-10. Mowa o Mateuszu Cichockim. Chłopcu, który na boisku imponuje ambicją i umiejętnościami, a poza nim jest grzecznym, nieśmiałym wręcz dzieckiem. Na co dzień wzoruje się na Robercie Lewandowskim i Neymarze. Na wspomnienie o Turnieju i nagrodzie za zwycięstwo, jaką było spotkanie z reprezentantami Polski, od razu świecą mu się oczy. – Zagrać na Narodowym to było super przeżycie. Byłem bardzo podekscytowany, że mogę wystąpić na tak dużym stadionie. Spotkanie z piłkarzami kadry to bardzo fajna nagroda. Żeby ich zobaczyć czasami jeżdżę też z mamą do hotelu, w którym mieszka reprezentacja – mogę wtedy przybić piątkę i zrobić sobie z nimi zdjęcie – uśmiecha się Cichocki. Jak gra i o czym marzy „Cichy”? – Najczęściej gram w pomocy, czasami też jako napastnik. Najbardziej lubię treningi z gierkami i strzałami, bo to moja największa moc – mówi Mateusz. I dodaje: – Chciałbym kiedyś zagrać w Bayernie Monachium, tak jak Lewy.
Cichocki nie jest jedynym tak utalentowanym piłkarzem w Irzyku. Niedawno na zgrupowanie kadry wojewódzkiej rocznika 2007 zaproszenie dostało dwóch jego kolegów. Mimo młodego wieku zawodnicy już wzbudzają zainteresowanie wśród innych klubów i akademii. – Inne kluby dopytują się o naszych graczy. Nie ukrywam tego przed chłopakami. Zawsze wiedzą, gdy ktoś się nimi interesuje. Jednak uważam, że w tym momencie zawodnicy z mojego rocznika mają w Irzyku wszystko, aby dalej harmonijnie się rozwijać. Mają bliskość, mają warunki do treningów takie jak najlepsze akademie w Polsce, mają dobrych trenerów, rywalizują z najlepszymi – czy to w lidze, czy na turniejach. W tym momencie nie ma potrzeby, żeby szli gdzie indziej. Powtarzam chłopcom, że przyjdzie taki dzień, w którym my sami im powiemy, że powinni opuścić Irzyka – wyjaśnia trener Szafranek.
Przede wszystkim wychowywać
Szkolenie w Irzyku jest oparte na modelu hiszpańskim. Drużyny mają jak najwięcej operować piłką. Trenerzy starają się też zapewnić swym podopiecznym możliwie dużo przestrzeni. Zależy im, aby grać na jak największych boiskach. Dla roczników 2007 i starszych wprowadzono z kolei dodatkowe treningi motoryczne. – Częstym problemem u dzieci jest to, że naturalnie zaczęły chodzić, natomiast jeśli chodzi o bieganie, to już nie jest to takie naturalne. Niektórzy właściwie nie podnoszą kolan. Chcemy nauczyć podopiecznych odpowiedniej techniki biegania – mówi Szafranek. – Młodsi zawodnicy mają tylko zajęcia piłkarskie. Ich treningi to piłka, piłka, piłka – dodaje. Małym Irzykom przybliżana jest również tematyka zdrowego żywienia. Aby od najmłodszych lat budować ich świadomość, trenerzy przygotowują prezentacje i wykłady. Przesyłają piłkarzom również filmiki ze wskazówkami jak przygotować właściwe posiłki. Podczas naszej wizyty pracownicy klubu wielokrotnie podkreślają, że oni są przede wszystkim od tego, aby wychowywać dzieci. Muszą one zdawać sobie sprawę, że nie każdy zostanie piłkarzem i jednocześnie pamiętać, że dla nich najważniejsza jest szkoła.
Podejście klubu w aspekcie współpracy z rodzicami jest nowoczesne. Od pewnego czasu funkcjonuje tu panel rodzica – wewnętrzny system obsługujący szerokie spektrum zagadnień: od zapisu dziecka do klubu, przez przepływ informacji, aż po kontrolę pracowników. Każdy rodzic otrzymuje swój login i hasło, dzięki czemu wiele kwestii może koordynować z domu. Z drugiej strony względem ojców i matek zawodników istnieją także pewne wymagania, do których ci muszą się stosować. I robią to z nieskrywaną przyjemnością, jako przykład podając cotygodniowe dowożenie drużyny na mecze, szczególnie te wyjazdowe. – Od początku przygody z Irzykiem są jasno określone zasady współpracy z zawodnikami oraz z rodzicami. Po pierwsze – wspieramy dzieci. Nie oceniamy, nie ma negatywnych emocji. Zawsze jest pozytywny odbiór, niezależnie od tego, czy jest sukces, czy porażka. Trenerzy zawsze przywiązywali do tego dużą wagę. Szacunek do sędziego, do przeciwnika. Zachowanie rodziców ma wpływ na to, jak zachowują się chłopcy na boisku. Bardzo się tego trzymamy – opowiada nam Aleksandra Czajkowska, mama Tomka, który był kapitanem drużyny w trakcie zwycięskiej XVII edycji Turnieju o Puchar Tymbarku.
Dzięki podejściu trenerów, którzy każdego traktują tak samo, chłopcy czują się równi tak na boisku, jak i poza nim. Wspólnie spędzają czas także po zajęciach. Przełożyło się to również na rodziców. – My uwielbiamy oglądać mecze. Spotykamy się na nich i poza nimi. Drużyna jest bardzo zintegrowana. Dzięki niej rodzice również się zżyli i wspólnie tworzymy „irzykową rodzinę” – mówi Pani Aleksandra. Piotr Woźniakowski dodaje, że chłopców łączy bardzo dużo, a rodzice, którzy także zostali włączeni w życie klubu, czynnie w nim uczestniczą układając swoje plany pod treningi i mecze zespołu.
W Turnieju od początku istnienia
Historia gier Irzyka w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” to nie tylko występy utytułowanego rocznika 2007. Trenerzy wystawiają swoje drużyny od samego początku istnienia klubu. W tym roku zgłosili po dwa zespoły w każdej kategorii wiekowej Turnieju chłopców. Jedna z nich – w rozgrywkach najstarszych dzieci – złożona jest w połowie z ubiegłorocznych zwycięzców i w połowie z zawodników o rok starszych. Szafranek i Zawadzki bardzo wierzą w tę drużynę, ale podkreślają przy tym, że nie mają ciśnienia na zwycięstwo w Turnieju. Na razie czekają na marzec i drugi etap warszawskich eliminacji. Przez pierwszy przeszli jak burza. Zawodnicy doskonale wiedzą, że wygranie Turnieju jest realne. W końcu świeżo w pamięci mają jeszcze ostatni triumf na PGE Narodowym.
Droga do sukcesu Irzyka w ubiegłorocznej edycji Turnieju była długa i momentami kręta. Łącznie zespół rozegrał w jego trakcie ok. 20 meczów. Na przełomie kwietnia i maja, podczas rywalizacji najlepszych zespołów z całej Polski rozgrywanej na boiskach Legii i Agrykoli, Irzyki swoją świetną postawą wywalczyły przepustkę na stadion PGE Narodowy. – Z ostatniej edycji Turnieju najbardziej utkwiło mi w pamięci, gdy na Narodowym zostawiłem chłopaków w szatni i wyszedłem na murawę zobaczyć, jak się będę czuł. Stanąłem przy boisku, popatrzyłem w górę na trybuny i poczułem się jak ryba w wodzie. Wróciłem do szatni, gdzie chłopcy byli bardzo zestresowani. Powiedziałem im, żeby poszli na murawę i zobaczyli, że tam jest fajnie. W tunelu prowadzącym na murawę zaczęli się ślizgać po podłodze i kompletnie się wyluzowali – opowiada trener. – Pamiętam też, że przed finałem trener drużyny przeciwnej powiedział mi, że jesteśmy lepszym zespołem. Zdarzyło mi się to po raz pierwszy w życiu. Szkoleniowiec rywali się nie pomylił – Irzyk wygrał 2:1.
Udział w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” to szansa nie tylko na spełnianie dziecięcych snów, ale również na promocję swojego klubu. W Irzyku już się o tym przekonali. Po zwycięstwie w Turnieju nastąpił zdecydowany wzrost zainteresowania zajęciami w bemowskim UKS-ie. Zawodnicy zwycięskiej drużyny opowiadają, że cały finał ogólnopolski to była przygoda, którą zapamiętają do końca życia. Ich rodzice dodają, że sukces w Turnieju dodatkowo chłopców uskrzydlił. Przykład Irzyka pokazuje, że przy odpowiednim podejściu i zapale można właściwie od podstaw zbudować ciekawy klub sportowy dla dzieci i że taki klub niedługo po rozpoczęciu działalności może odnosić ogólnopolskie sukcesy. Sukcesy, którymi jednak trzeba odpowiednio zarządzać. Tak, aby dzieci na nich nie poprzestały i swoją ciężką pracą szły w stronę marzeń, czyli zaistnienia w seniorskiej piłce. Patrząc na ponad 50 nazwisk reprezentantów Polski różnych kategorii, z Arkadiuszem Milikiem i Piotrem Zielińskim na czele, którzy zapisali się w historii tego Turnieju, droga do tych marzeń jest już przetarta. Kto wie, czy to właśnie piłkarzy UKS Irzyk niedługo nie zobaczymy na PGE Narodowym raz jeszcze, tym razem – już z orzełkiem na piersi.