blank

    Podsumowanie okienka w Anglii

    W tym roku podsumowanie okienka szybko, bo już w połowie sierpnia, a nie na koniec, ale tak ustaliły wcześniej kluby Premier League. Moim subiektywnym zdaniem niektórzy trenerzy po pierwszych kolejkach dostrzegą braki w swoich drużynach, ale już nie będzie czasu na wzmocnienie kadry, toteż trochę pożałują wcześniejszego zamknięcia okienka. Ale póki co, przynajmniej do stycznia, trzeba grać tym co jest, a jak się sprawy mają w każdym klubie postaram się przedstawić poniżej.

    Obserwuj autora na Twitterze

    1. Arsenal
    Dopóki Arsene Wenger zapewniał klubowi udział w Lidze Mistrzów, właściciele ignorowali głosy ze strony fanów o rozstaniu z legendarnym Francuzem, jednak brak wpływów z tych elitarnych rozgrywek zmusił zarząd do zmian. Działania rozpoczęto pod koniec poprzedniego roku, kiedy zatrudniono byłego dyrektora sportowego Barcelony, Raula Sanllehiego i odpowiedzialnego za najlepsze transfery Borussii Dortmund ostatnich lat, Svena Mislintata. Ten drugi już w styczniu namówił włodarzy na rekordowy wydatek na Pierre-Emerick Aubameyanga. Do tego drugi raz sprowadził dla swego pracodawcy Henrikha Mkhitaryana. To był początek rewolucji, bo za prawdziwe trzęsienie ziemi na Emirates trzeba uznać pożegnanie się po 22 latach z Arsene Wengerem. Oficjalnie Francuz sam złożył rezygnację, lecz pojawiają się głosy, że został do tego zmuszony. Na jego następcę wybrano Unaia Emery'ego, a w międzyczasie zaczęto za kulisami pracę nad wyszukaniem świeżej krwi do składu. Sprowadzono króla odbiorów ostatnich dwóch sezonów Serie A, Lucasa Torreirę z Sampdorii. Na tę samą pozycję w Lorient wypatrzono 19-letniego Matteo Guendouziego. Aż dziw, że na Emirates nie trafił Steven N'Zonzi, piłkarz skrojony idealnie na Arsenal. Wzmocnień wymagała też defensywa. Zaczęto od bramkarza i za 18 milionów funtów sprowadzono Bernda Leno z Bayeru Leverkusen. Tym dziwniejsze, że w pierwszej kolejce przeciwko Man City na bramce stanął 36-letni Petr Cech. Natomiast więcej spokoju na środku defensywy ma wprowadzić Sokratis z BVB. Do tego doszedł solidny zmiennik dla Hectora Bellerina w osobie Stephana Lichtsteinera. 34-letni Szwajcar ma też być ważną postacią w szatni, gdzie od lat wypomina się Arsenalowi brak liderów. W ofensywie nie było wzmocnień, lecz nie zapomnijmy, że poza wspomnianymi Aubameyangiem i Mkhitaryanem, nowe umowy w ciągu ostatnich kilku miesięcy podpisali Mesut Ozil i Alex Iwobi, a po pierwszym sezonie na angielskich boiskach lepiej powinien się prezentować Alexandre Lacazette. Jeśli chodzi o graczy, którzy odeszli, zaskoczeniem jest brak nowej umowy dla Jacka Wilshere'a. Mimo jego problemów z kontuzjami, wciąż stać go na odgrywanie ważnej roli jeśli złapie formę. Tym bardziej szkoda, że tych wychowanków i Anglików Arsenal nie ma zbyt wielu w kadrze. Nie ma też już na Emirates Lucasa Pereza, a do Fulham wypożyczono Caluma Chambersa. Wolną rękę w poszukiwaniu pracodawcy dostali m.in. David Ospina, Mohamed Elneny i Danny Welbeck. To są jednak wybory nowego trenera. Przed nim dużo pracy, bo choć The Gunners mają duży potencjał, to jeszcze daleko im do włączenia się do walki o tytuł, co pokazał już pierwszy mecz przeciwko Man City.

    2. Bournemouth
    Bournemouth to już nie ciekawostka Premier League, to klub o ugruntowanej pozycji z określonym stylem. Eddie Howe wie, że nie musi myśleć o żadnej rewolucji, tylko po prostu co lato dodawać kolejnych dwóch lub trzech graczy, którzy podniosą poziom. Być może przepłacono za sprowadzonych z Hiszpanii: lewego obrońcę, Diego Rico (Leganes, 12 mln funtów) oraz defensywnego pomocnika, Jeffersona Lermę (Levante, 25 mln), ale taki jest obecnie rynek. Do tego nieco ponad 10 milionów funtów zainwestowano w młodego ofensywnego pomocnika, Davida Brooksa z Sheffield United. Udało się też zarobić na niepotrzebnych już w kadrze: Beniku Afobe (11 mln) i Lewisie Grabbanie (6 mln). Skłócony z Eddiem Howem Harry Arter przeniósł się na rok do Cardiff City, a niewypał transferowy sprzed dwóch lat, Brad Smith został wypożyczony do Seattle Sounders. Sezon w angielskiej ekstraklasie bywa niewybaczalny, kilka gorszych wyników i zaczyna robić się nerwowo, jednak jeśli Wisienki nie złapią jakiegoś doła, to można spodziewać się dalszego rozwoju ciekawej drużyny budowanej przez Howe'a. 

    3. Brighton & Hove Albion
    O ile podoba mi się jak kieruje drużyną Chris Hughton, to transfery z tego lata bywały lepsze i gorsze. Zignorowano angielski rynek i sprowadzono graczy z innych lig o przeciętnej renomie. Chociażby napastnik Florin Andone, który od stycznia nie zdobył bramki dla Deportivo La Coruna czym poniekąd przyczynił się do spadku tej drużyny z La Liga. Lub wiekowy Leon Balogun. Ale są też pozytywy i może jest ich więcej. Średni Gaetan Bong i Bruno mają nareszcie konkurencje na bokach, po zatwierdzeniu transferów Bernardo z RB Lipsk i Martina Montoyi z Valenci. Spore pieniądze wydano na Yvesa Bissoumę (16 mln euro) z Lille. Zobaczymy czy rzeczywiście będzie tak dobry jak raportowali go skauci klubu z południa Anglii. Wygryźć ze składu Dale'a Stephensa lub Davy'ego Proppera nie będzie łatwo. Na koniec trzeba wspomnieć o Alirezie Jahanbakhsanie. Król strzelców Eredivisie (21 bramek plus 12 asyst) kosztował rekordowe 17 milionów funtów. Mewy strzelały najmniej bramek na wyjazdach w poprzednim sezonie, może Irańczyk przyczyni się do poprawy tego stanu rzeczy? Z Watfordem wszedł z ławki, ale podobnie jak jego koledzy, nie udało się oddać choćby jednego celnego strzału. Brighton to rozsądnie prowadzony klub z rozsądnym trenerem, lecz mówi się, że drugi sezon jest trudniejszy niż pierwszy. Po wspomnianym spotkaniu z pierwszej kolejki, Hughton powiedział: "Po okresie przygotowawczym nic nie wskazywało na taki mecz. Zastanawiam się co poszło nie tak." Lepiej, aby szybko znalazł odpowiedź, bo przed jego drużyną mecze z Man United i Liverpoolem.

    4, Burnley
    The Clarets to jeden z niewielu klubów, który ogląda każdego szeląga i dzięki temu co roku może ogłaszać sowity zysk netto. Toteż coraz wyższe kwoty transferowe są dla nich przekleństwem. "Cieszę się, że okienko już się zamknęło. Tak źle i tak frustrująco jeszcze nie było. Możemy wydawać kilkanaście milionów funtów, lecz na rynku już na nikim takie kwoty nie robią wrażenia" – mówi Sean Dyche. Trener Burnley liczył na nowego środkowego pomocnika i dwóch skrzydłowych, ale się przeliczył. 15 milionów za Yannicka Bolasiego żądane przez Everton to za dużo zdaniem ludzi z Turf Moor. A nawet jak już udało się ustalić kwotę ze Swansea (10 mln) za Sama Clucasa, to sam piłkarz miał zbyt wygórowane wymagania finansowe i Burnley się wycofało, a rudowłosy gracz drugiej linii trafił do Stoke. Z tego powodu zrezygnowano z pomysłu sprzedaży Jonathana Waltersa, a także trwa odliczanie dni do powrotu Roberta Brady'ego po poważnej kontuzji. Również długo trwały rozmowy z West Bromem w sprawie ewentualnego podwójnego deal'u Craiga Dawsona i Jaya Rodrigueza. Kiedy jednak spadkowicz nie chciał zejść z ceny (łącznie 45 milionów), Burnley wyłożyło 15 milionów funtów na Bena Gibsona z Middlesbrough oraz 11 na króla strzelców minionej kampanii Championship, Mateja Vydrę z Derby. Kiedy kontuzji w jednym czasie doznali Tom Heaton i Nick Pope, zdecydowano się też na pozyskanie Joe Harta z Man City. Zgodnie z oczekiwaniami szaleństw żadnych nie było, nikomu też przez głowę nie przeszło spróbować zaryzykować z transferem zagranicznym, lecz Sean Dyche mądrze kontynuuje budowę Burnley, które już nie jest typowane do spadku, a powoli zmierza do ustabilizowania swojej pozycji w środku tabeli. Szkoda tylko, że ta kadra nie jest szersza, bo jeśli uda się awansować do fazy grupowej Ligi Europy, mogą napotkać problemy związane z grą dwa razy w tygodniu.

    5. Cardiff City
    Po awansie do elity pięć lat temu Vincent Tan rzucił grubą gotówkę na stół. To jednak nie pomogło. Tym razem właściciel z Malezji zaufał Neilowi Warnockowi i wierzy, że doświadczony szkoleniowiec poradzi sobie bez rozrzutności na rynku. Wydano zatem niecałe 30 milionów funtów. Trochę dziwne, że wszystkie cztery gotówkowe transfery zostały przeprowadzone z Championship. Bo jeśli Warnock mówił po awansie, że ma fajną drużynę, ale potrzebne jest jej trochę nowej jakości, to trudno jest jej upatrywać w takich zawodnikach jak Josh Murphy, Greg Cunningham czy Bobby Reid. W transfer deadline udało się jeszcze wzmocnić drugą linię wypożyczeniami Victora Camarasy i Harry'ego Artera. Jeśli doświadczony trener myśli, że skoro dobra organizacja, gra długą piłką, stałe fragmenty gry i wyszarpane zwycięstwa na własnyn terenie dały awans do Premier League, to równie dobrze takie rozwiązania pozwolą się w niej utrzymać, to… powodzenia. Na pewno się przyda. Może jeszcze w styczniu będzie co ratować. 

    6. Chelsea
    Poprzednie dwie zmiany na stanowisku menadżera przynosiły natychmiastowy efekt w postaci mistrzostwa kraju, lecz naiwne jest myślenie, że tak będzie i tym razem. Nie żebym nie doceniał Mauricio Sarriego, lecz w tym czasie przeciwnicy z czołówki zbudowali silniejsze zespoły. Związek Chelsea z Antonio Conte był tak tokstyczny, że nie mógł trwać dłużej i aż dziw, że tak długo zwlekano z jego zwolnieniem. Nowy trener to też ulga dla kilku piłkarzy, którym nie po drodze było z poprzednim szkoleniowcem. Willian i David Luiz otwarcie przyznali, że opuściliby Stamford Bridge, gdyby Conte nadal pełniłby swoją funkcję. Być może przy Sarrim odżyją Ross Barkley i Alvaro Morata, nawet jeśli były trener Napoli chciał sprowadzić w jego miejsce Gonzalo Higuaina. Po słabym pierwszym sezonie w Londynie na pewno drugiej szansy nie dostanie Tiemoue Bakayoko, którego wypożyczono do Milanu. Nie znaleziono chętnego na Danny'ego Drinkwatera. Ta dwójka nie znajduje się w planach Sarriego, bowiem włoski trener chce oprzeć środek pola na Jorginho. Włoch brazylijskiego pochodzenia był mózgiem w jego pomyśle gry w Napoli, notował rekordowe liczby kontaktów z futbolówką w meczu, a procent jego celnych podań często przekraczał 90%. Drugą linię wzmocniono też Mateo Kovaciciem. Największą stratą dla The Blues jest niewątpliwie odejście Thibaut Courtoisa. Belg miał tylko rok do końca kontraktu i jasno zakomunikował, iż go nie przedłuży, gdyż jego celem jest powrót do Madrytu gdzie mieszka jego rodzina. Zaakceptowano więc ofertę Realu Madryt. Nie dość, że bramkarza ze światowego topu sprzedano za jedyne 35 milionów funtów, to aby go zastąpić dołożono drugie tyle. Choć Kepa to utalentowany golkiper, to nie wiadomo jak zaadoptuje się na angielskich boiskach i czy presja rekordkowego, jak na bramkarza, transferu go nie przygniecie. Przed przenosinami do Madrytu udało się za to zatrzymać Edena Hazarda. Taki gracz zawsze daje nadzieje na dobry sezon.

    7. Crystal Palace
    Kiedy Roy Hodgson obejmował ekipę Orłów na dnie tabeli we wrześniu 2017, niewielu wierzyło w utrzymanie, lecz doświadczony szkoleniowiec poukładał tę drużynę i latem nie potrzebne były duże ruchy transferowe. Nie udało się namówić Rubena Loftusa-Cheeka na kolejne wypożyczenie, a kontrakty skończyły się innym pomocnikom, takim jak: Yohan Cabaye, Bakary Sako czy Lee Cheong-young, lecz w ich miejsce sprowadzono godnych następców. Cheikhou Kouyate z West Hamu będzie odpowiadał głównie za przerywanie akcji, sprowadzony sensacyjnie z wolnego transferu z Schalke, Max Meyer weźmie się za kreację, a wypożyczony ze Swansea City, Jordan Ayew z pewnością dorzuci kilka bramek. Warto też wspomnieć o pozyskanym za darmo bramkarzu Vicentcie Guaitcie, choć w pierwszej kolejce niespodziewanie między słupkami stanął Wayne Hennessey i poradził sobie świetnie. Najważniejszą jednak informacją było zatrzymanie Wilfrieda Zahy. Gwiazdor Crystal Palce był łączony z Man City, Tottenhamem i Chelsea, lecz w klubie każdy wie jak kluczowy dla losów sezonu jest ten gracz przedniej formacji i postawiono zaporową cenę 75 milionów funtów, której żaden zespół z topu nie wpłacił. Krótka wzmianka o Jarosławie Jachu. Polski defensor zimą został kupiony z Zagłębia Lubin, jednak nie zdążył zadebiutować i szybko, o ile w ogóle, się na to nie zapowiada, ponieważ został wypożyczony do tureckiego Rizesporu.

    8. Everton
    Kiedyś na Goodison Park liczono każdego funta i David Moyes musiał budować zespół przy ograniczonym budżecie. Większe możliwości przed klubem stały się faktem dopiero po objęciu władzy przez Farhada Moshiriego. Od tamtej pory zatrudniono Ronalda Koemana, zaiwestowano w zawodników ponad 250 milionów funtów, lecz wyniki wyglądały nawet gorzej niż za wspomnianego Moyesa. Jednak fani The Toffees nie muszą się obawiać, bo irański współwłaściciel wcale nie stracił zapału. A kto wie, może w przyszłości będzie jeszcze lepiej, bo jego przyjaciel, Alisher Usmanov sprzedał swoje udziały w Arsenalu i jest gotowy wesprzeć Moshiriego w dalszej budowie The Toffees. A co udało się wymyślić tego lata? Przede wszystkim pożegnano Sama Allardyce'a. Big Sam swoje zrobił, bo oddalił zagrożenie spadku, ale przyszłości z nim u sterów raczej nikt sobie w niebieskiej części Liverpoolu nie wyobrażał. W jego miejsce zatrudniono Marco Silvę. Portugalski trener do pomocy dostał Marcela Brandtsa, który, podobnie jak do tej pory w PSV Eindhoven, objął stanowisko dyrektora sportowego. Chyba nie ma drugiego człowieka, który tak wierzyłby w Richarlisona, jak Silva. Po zmianie trenera w Watfordzie, Brazylijczyk się kompletnie zaciął, przestał strzelać i asystować, ale mimo to wyłożono za niego 35 milionów funtów, a z bonusami ta kwota może wzrosnąć o kolejne 10 milionów. Powoli mija czas Leightona Bainesa, dlatego na lewą obronę kupiono Lucasa Digne. To nie jedyny piłkarz kupiony z Barcelony, bo po długiej batalii na środek obrony sprowadzono za 30 milionów euro Yerry'ego Minę, a także wypożyczono do drugiej linii Andre Gomesa. Defensywę wzmocniono również poprzez wypożyczenie Kurta Zoumy z Chelsea. Jeszcze większym sukcesem na rynku było zakontraktowanie Bernarda. 25-letni filigranowy ofensywny pomocnik mógł przebierać w ofertach po wygaśnięciu umowy z Szachtarem Donieck. Blisko były oba kluby z Mediolanu. Kontaktowały się z nim także West Ham oraz Chelsea, ale to Everton przekonał go do podpisania umowy do czerwca 2022. Wspomniany Brandts, jak i Silva, podkreślali też, że kadra jest zbyt szeroka, dlatego pożegnano kilku piłkarzy. Wayne Rooney żalił się w wywiadzie, iż wypchnięto go z Evertonu, lecz najwyraźniej uznano, że prochu już nie wymyśli. Miejsce nowym defensorom zrobili Ashley Williams (Stoke) oraz Ramiro Funes Mori (Villarreal). Za dwa razy mniej (26 -> 13 mln) sprzedano zeszłoroczny niewypał transferowy, Davy'ego Klaassena, a także pokazano drzwi Kevinowi Mirallasowi. Tego lata na Goodison Park mają nadzieję znaleźć chętnych na: Muhameda Besicia, Cuco Martinę, Nikolę Vlasicia, Sandro Ramireza oraz Yannicka Bolasiego. Jeszcze kilka okienek będzie Everton potrzebował zanim drużyna zbliży się do czołowej szóstki. Niektórzy wątpią czy to się w ogóle uda, bo obecnie starta do najlepszych jest duża, jednak potencjał finansowy jest ogromny i grzechem będzie źle z niego skorzystać.

    9. Fulham
    Shahid Khan miał dużego kaca, kiedy rok po przejęciu przez niego klubu, Fulham po 13 latach spadło do Premier League. Dlatego kiedy w końcu udało się wrócić do krajowej elity, właściciel nie żałował pieniędzy na nowych graczy. Okienko zaczęło się źle, bo podstawowy prawy obrońca, Ryan Fredericks wybrał grę dla West Hamu, ale potem były już same pozytywy. Udało się zatrzymać młodą gwiazdę, Ryana Sessegnona oraz kluczową postać środka pola, Toma Cairneya. Pierwszego chciał Tottenham, a za drugiego 25 milionów funtów na stół wykładał West Ham. Z kolei w kwestii wzmocnień, najważniejszym jest wykupienie z Newcastle Aleksandara Mitrovicia, którego 12 bramek w drugiej części sezonu miało duże znaczenie w batalii o awans. Nikt się za to nie spodziewał sprowadzenia Jeana Michaela Seriego. Rozgrywający Nicei był bliski rok temu gry w Barcelonie, a tego lata mówiło się m.in. o Borussii Dortmund, Chelsea, Arsenalu czy Man City. Ostatetcznie to beniaminek Premier League zatwierdził przelew na około 30 milionów euro. W duecie z tego klubu pozyskano też defensora, Maxime Le Marchanda. Niewiele mniejszym zaskoczeniem, niż Seri, jest obecność na Craven Cottage Andre Schurrle. Były mistrz Anglii z Chelsea został wypożyczony z Borussii Dortmund. Z kolei swoje nazwisko występami w Hiszpanii wyrobił Luciano Vietto, zobaczymy jak mu pójdzie na boiskach Premier League. Po wzmocnieniu siły ognia skupiono się na zabezpieczeniu tyłów. Bramkarzy pozyskano aż dwóch, bo oprócz Fabriego z Besiktasu, wypożyczono też Sergio Rico z Sevilli. W pierwszej kolejce bronił ten pierwszy, ale popełnił błędy i być może już na drugi mecz wskoczy między słupki jego młodszy rodak. Na lewą obronę były podchody pod wykupienie Matta Targetta z Southampton po udanym wypożyczeniu, lecz nawet 14 milionów funtów nie wystarczyło, aby przekonać Świętych. W następnej kolejności próbowano wypożyczyć z Realu Madryt Theo Hernandeza, lecz ten wolał Real Sociedad. Skończyło się na sprzątnięciu sprzed nosa Aston Villi Joe Bryana z Bristol City. Na środek defensywy zaiwestowano 15 milionów funtów na Alfiego Mawsona. Jednak były gracz Swansea jeszcze przez miesiąc leczy uraz, więc zdecydowano się do tego wypożyczyć Caluma Chambersa. Na prawej obronie wspomnianego wcześniej Fredericksa ma zastąpić wypożyczony z Man United Timothy Fosu-Mensah, choć akuart przeciwko Crystal Palace zagrał tam kupiony rok temu Cyrus Christie. Na koniec nie można nie wspomnieć o rekordowym zakupie. Za około 30 milionów funtów pozyskano z Marsylii defensywnego pomocnika, Andre-Franka Anguissę. Całościowo wygląda to imponująco, teraz czekać czy piłkarze się ze sobą zgrają i zapewnią klubowi mniej lub bardziej spokojne utrzymanie. 

    10. Huddersfield Town
    Pamiętam jak w poprzednim podsumowaniu pisałem, że sama waleczność może nie wystarczyć Terrierom do utrzymania w lidze, ale się pomyliłem. Przed tym okienkiem myślałem, że zeszłoroczny beniaminek zwiększy transferami swoje szanse na kolejne utrzymanie, lecz znowu muszę napisać, że sama waleczność do utrzymania może nie wystarczyć. To się mogło udać raz, ale czy uda drugi? Popatrzmy na letnie nabytki. W poprzednim sezonie w aż 21 meczach nie udało się drużynie Davida Wagnera znaleźć drogę do siatki. Tylko Derby County dziesięć lat wcześniej miało gorszą statystykę (22). Przydałoby się zatem kupić kogoś sensownego do przodu. Mamy Adama Diakhaby'ego, który w minionym sezonie strzelił dwie bramki w Ligue 1. Lepszy dorobek, bo osiem goli zanotował Isaac Mbenze w tej lidze. Do tego Ramadan Sobhi. Reprezentant Egiptu był chwalony za przebojowość, lecz jego statystyki nie przekonują – dwie bramki i dwa ostatnie podania w 41 meczach Premier League. No cóż, jakoś trudno odnieść wrażenie, że Huddersfield zacznie częściej trafiać do siatki. Jeśli chodzi o tylną formację, zapłacono rekordowe (18 mln funtów) pieniądze za wykupienie Terence'a Kongolo po uprzednim udanym wypożyczeniu z Monaco. Do tego Eric Durm. Solidny boczny defensor z Borussii Dortmund, jednak trudno stwierdzić w jakiej jest formie, bo całą poprzednią kampanię stracił na leczeniu kontuzji. David Wagner chyba też sam siebie zaskoczył, kiedy w bramce na mecz pierwszej kolejki z Chelsea wolał postawić na sprowadzonego za darmo z Leicester City, Bena Hamera, aniżeli Jonasa Lossla, który wybronił kilka ważnych piłek, zwłaszcza pod koniec sezonu. Niestety w ciemno można napisać, że Huddersfield Town będzie w kampanii 2018/19 zaniżało poziom rozgrywek. 

    11. Leicester City
    Tak jak sporym ciosem po mistrzowskim sezonie było odejście N'Golo Kante, tak teraz trzeba będzie sobie radzić bez Riyada Mahreza. W jego miejsce kupiono obiecującego Jamesa Maddisona, który robił furorę w Championship w barwach Norwich City oraz Rachida Ghezzala z Monaco. Skupiono się też na defensywie, a zwłaszcza na centralnych pozycjach. Trudno powiedzieć czy sprowadzono aż trzech nowych środkowych obrońców, bo obawiano się oferty nie do odrzucenia ze strony Manchesteru United za Harry'ego Maguire'a, czy też taki był plan. Przyszli zatem: Jonny Evans (WBA), Filip Benković (Dinamo Zagrzeb) oraz Caglar Soyuncu (Freiburg). Chociaż z drugiej strony trzeba pamiętać, że Wes Morgan ma już swoje lata, skończyło się wypożyczenie Aleksandara Dragovicia, wygasł kontrakt Roberta Hutha, a Maguire może przecież odejść za rok lub dwa. Były też pogłoski o zainteresowaniu Kasperem Schmeichelem, poza tym do najmłodszych też on już nie należy, dlatego wydano nieco ponad 10 milionów na Danny'ego Warda z Liverpoolu. Claude Puel doszedł do wniosku, że nadszedł czas wymienić Danny'ego Simpsona na lepszy model i tak sprowadzono z FC Porto Ricardo Pereirę za 22 miliony euro. Udało się sprzedać Ahmeda Musę i Leonardo Ulloę oraz wypożyczyć Islama Slimaniego, lecz jeszcze trochę niepotrzebnych postaci w szatni Lisów zostało. Na liście transferowej znajdują się: wspomniany Simpson, Yohan Benalouane, Christian Fuchs, Nampalys Mendy, Andy King i Bartosz Kapustka. Drugiego takiego cudu, jak w 2016 roku, nie będzie, ale obecna kadra bez niepotrzebnych nerwów gwarantuje środek tabeli, a może uda się powalczyć o miejsce zwane "the best of the rest" czyli siódme? Już rok temu było blisko do Europy, lecz przeszkodził im świetny sezon w wykonaniu Burnley. 

    12. Liverpool
    Po prawie trzech latach pracy na Anfield, Jurgen Klopp znalazł ostatnie elementy układanki jaką miał w głowie kiedy zjawił się w Anglii. Przede wszystkim drużyna nigdy by nic nie wygrała bez nowego bramkarza, bo Loris Karius i Simon Mignolet mieli tendencję do niweczenia wysiłku kolegów z pola. Trochę trzeba było się wykosztować, ale ponad 60 milionów wydane na Alissona było nieuniknione. Na pewno fani Liverpoolu byli niepocieszeni odejściem Emre Cana do Juventusu, lecz szybko ich humory zostały poprawione, kiedy zobaczyli, że Naby Keita to półka wyżej od Niemca. Jakby tego było mało, to środek pola wzmocnił też Fabinho. Aby zwiększyć liczebność składu na trudy sezonu wykupiono klauzulę odejścia Xhedrana Shaqiriego ze Stoke City. A kto wie, może Daniel Sturridge znowu się przyda? Gola w pierwszej kolejce już ma. Dla kogo w ekipie The Reds nie ma już miejsca? Danny Ings został wypożyczony do Southampton z opcją wykupu za 20 mln funtów. Odejść ma też inny napastnik, Divock Origi, a możliwe, że na wypożyczenie uda się Dominic Solanke podobnie jak Sheyi Ojo czy Marko Gruijc. Definitywnie odejść mają Lazar Marković, Ragnar Klavan oraz jeden z dwójki Mignolet/Karius. Kadra wygląda na kompletną, bez słabych punktów. Jeśli Liverpool nie wygra w tym sezonie żadnego trofeum, Klopp nie będzie miał żadnej wymówki. 

    13. Manchester City
    Ktoś powie: "sprowadzono tylko Ryiada Mahreza?", a czy drużynie, która wygrała ligą ze 100 punktami na koncie, potrzeba więcej? Więcej ruchów Pep Guardiola musiał dokonywać w dwóch poprzednich okienkach, teraz tylko dodał jednego klasowego gracza. Chciał dwóch, bo po odejściu Yayi Toure szukał zmiennika dla Fernandinho, lecz najpierw ich lokalny rywal sprzątnął im sprzed nosa Freda, a następnie Jorginho wybrał Chelsea. Jednak hiszpański trener specjalnie się tym nie przejął i zamierza przywrócić do środka pola Fabiana Delpha, który w minionym sezonie zastępował na lewej obronie kontuzjowanego wtedy Benjamina Mendy'ego. Kogo za to, obok Toure, pożegnano? Nareszcie udało się definitywnie sprzedać Joe Harta za 3,5 miliona do Burnley. Trzykrotnie większe pieniądze zarobiono na młodszym bramkarzu, Angusie Gunnu. Gunn miał dobry sezon na wypożyczeniu w Norwich City i Southampton zdecydowało się wyłożyć na niego większą gotówkę. Do odpalenia pozostają wciąż: Eliaquim Mangala i Jason Denayer. Wobec wysokiej (16 mln) oferty z Wolverhampton The Citizens byli gotowi na sprzedaż Oleksandra Zinczenki, lecz młody Ukrainiec uparł się, że zostanie na Etihad. Co powiedział Guardiola po wygranej w pierwszej kolejce z Arsenalem?: "Czuję się uprzywilejowany, że mogę być menadżerem Manchesteru City. Zaopatrzyli mnie w fantastyczną kadrę. Nie mogę narzekać ani przez minutę." 

    14. Manchester United
    A propos narzekania. Od trenera z niebieskiej części Manchesteru nie usłyszcie ani jednego złego słowa, za to ile musieli się nasłuchać zrzędzenia swego trenera kibice z czerwonej części miasta… Jose Mourinho dostał Freda i pozyskał na bok obrony młodego Diogo Dolota, ale nie dostał środkowego obrońcy, ani prawoskrzydłowego. Byli przymierzani: Toby Alderweireld, Yerry Mina, Jerome Boateng, Diego Godin i Harry Maguire, lecz albo klub chciał za dużo, albo agent zawodnika, albo były pytania czy jest lepszy od obecnych zawodników, czy nie ma za dużo problemów z kontuzjami… ostatecznie nie kupiono żadnego z nich. Do ofensywy przymierzany był głównie Willian, lecz Chelsea nie pozwoliła na ten ruch. Z klubu odszedł Daley Blind, lecz wobec braku wzmocnień zgody na zmianę klubu nie dostaną raczej Marcos Rojo oraz Matteo Darmian. Mourinho musi też zwracać uwagę czy jego gwiazdy nie czują się urażone jego komentarzami. Zarówno Paul Pogba, a przede wszystkim Anthony Martial myślą o opuszczeniu United ze względu na Portugalczyka. Sam trener dziwi się Pogbie i oferuje mu opaskę kapitana, a Martiala nie chce puścić dyrektor wykonawczy, Ed Woodward. Mourinho otwarcie mówi, że ta kadra pozostała na takim samym poziomie, jak w poprzednim sezonie i nie jest pewien czy to wystarczy do walki o trofea. 

    15. Newcastle United
    Kiedy patrzycie na rosnące ceny na rynku transferowym, pewnie trudno w to wam uwierzyć, ale tak duży klub jak Newcastle nadal nie pobił rekordu od 2005 roku, kiedy to za 15 milionów funtów sprowadzono Michaela Owena! Fani mają dość Mike'a Ashleya. To klub z dużym potencjałem, wielkim zapleczem fanów, co roku wpływa ogromna kasa z praw telewizyjnych. Tymczasem Rafael Benitez jednak rozkłada ręce: "Nie mam zbyt wiele do wydania." Właściciel obiecał, że Hiszpan dostanie wszystko, co sobie wygeneruje ze sprzedaży. Sprzedano zatem: Aleksandara Mitrovicia (20 mln), Mikela Merino (12), Chancela Mbembę (8 mln), Matza Selsa (4 mln) plus pozbyto się listy płac Jacka Colbacka, Jesusa Gameza i Massadio Haidary, a pewnie zaraz uda się opchnąć Henriego Saiveta i Achrafa Lazaara. To daje wolne blisko 50 milionów funtów. Ile zatem wydał Benitez? 23 miliony wliczając w to dwa na wypożyczenie Salomona Rondona z WBA i Kenedy'ego z Chelsea, a także wolny transfer Ki Sung-yonga ze Swansea. Yoshinori Muto (9), Federico Fernandez (6), Fabian Schar (3), Martin Dubravka (3). Zysk netto? 27 milionów. Największy ze wszystkich klubów Premier League. Jednak nagród za zwycięstwo w tej klasyfikacji nie przyznają, a za coraz to wyższe miejsce w tabeli, owszem. Można zatem napisać, iż właściciel wstrzymuje rozwój klubu. Tanim kosztem promuje swoje Sports Direct, a niedawno za 90 milionów funtów kupił sieć sklepów House of Fraser. Wściekli fani Srok z ironią pisali: "a chociaż ten Fraser potrafi strzelać gole?" Do śmiechu jednak im nie jest, bowiem Rafael Benitez ma już tylko 10 miesięcy do końca umowy i jasno dał do zrozumienia, że przy tak małym wsparciu zrobi wszystko co w jego mocy przez najbliższy sezon, a potem trzeba będzie podjąć smutną decyzję o rozstaniu, choć jak sam mówi: "najchętniej pracowałbym tu przez najbliższe 10 lat." Jedyna nadzieja jest taka, że znajdzie się kupiec na klub w ciągu najbliżśzych kilku miesięcy.

    16. Southampton
    Przez lata Święci sprzedawali swoich najlepszych graczy za grube miliony, lecz przychodzili nowi, a ich pozycja w tabeli nie słabła. W końcu jednak, kiedy nie udało się godnie zastąpić sprzedanych, przyszedł słabszy sezon. Tym razem nikt ważny nie odszedł, choć dziwi sprzedaż Dusana Tadicia. Serb ciągnął ten wózek, kiedy nie szło drużynie w poprzedniej kampanii, notował też świetne liczby we wcześniejszych latach, a teraz oddano go za 12 milionów lekką ręką do Ajaksu Amsterdam. Odszedł też inny kreatywny gracz, Sofiane Boufal, który jest skłócony z Markiem Hughesem. Z kontraktu zwolniono dwóch defensorów, Florina Gardosa i Jeremy'ego Pieda. Natomiast wypożyczono niechcianych Jordy'ego Clasiego i Guido Carrillo. Szczególnie nazwisko tego drugiego już zawsze będzie przeklinane na St Mary's. 27-letni Argentyńczyk przychodził z Monaco za rekordowe dla klubu 19 milionów funtów, a nie strzelił choćby jednej bramki. Kogo sprowadzono w ich miejsce? Teraz nie Tadić, a Mohamed Elyounoussi (Basel, 16 mln) ma odpowiadać za kreowanie sytuacji napastnikom. Być może Danny Ings z Liverpoolu okaże się tym, który strzeli więcej niż tylko kilka bramek dla Świętych, bo w poprzednim sezonie snajperzy tego klubu nie zachwycali: Manolo Gabbiadini (pięć goli), Charlie Austin (siedem), Shane Long (dwa), Guido Carrillo (zero). Pomocnicy też nie trafiali zbyt często do siatki, więc może sprowadzony z Celtiku Stuart Armstrong to zmieni? W 144 meczach mistrza Szkocji strzelił 28 bramek, choć raczej zwerbowano go z myślą zwiększenia rywalizacji w drugiej linii. Rywalizacja jest za to duża na pozycji bramkarza. Fraser Forster po słabym poprzednim sezonie został odstawiony przez Marka Hughesa. Z dobrym efektem jego miejsce zajął Alex McCarthy, lecz i tak dokupiono Angusa Gunna za 12 milionów funtów. Co dalej z Forsterem? Chętnych nie widać, głównie ze względu na dużą tygodniówkę tego bramkarza (60 tysięcy funtów tygodniowo). Uzupełniono też lukę po sprzedanym zimą Virgilu van Dijku. To Jannik Vestergaard z Borussii Monchengladbach. 26-letni Duńczyk mierzący 199 centymetrów kosztował 18 milionów funtów. Czy przed Southampton lepszy sezon? Patrząc na ich kadrę nie powalczą jak jeszcze niedawno o miejsce siódme, ale jednocześnie wątpliwe, aby znowu uwikłali się w próbę uniknięcia degradacji.

    17. Tottenham
    Jak się pewnie domyślacie, nie będę się musiał długo tutaj rozpisywać. Nowych twarzy brak. To pierwszy taki przypadek w historii Premier League. Jednak niektórzy mają obsesję na punkcie oceniania szans danej drużyny na podstawie okienka transferowego. W przypadku Spurs wiele osób zapomina, że ta kadra już teraz jest mocna. Nikt z niej nie odszedł, a przecież gdyby to był rok 2008, a nie 2018, to chociażby Harry Kane musiałby się tylko zastanawiać Paryż, Madryt czy Monachium. Teraz jednak świadomy ambicji klubu podpisał nowy kontrakt. To samo można napisać o Christianie Eriksenie i Dele Allim o których pytały dwa hiszpańskie giganty. W ostatnich latach jednak w północnym Londynie sukcesywnie są przedłużane umowy, a tego lata prolonagtę podpisali, obok Kane'a, Erik Lamela i Son Hueng-min. Nie wszyscy jednak mogą być pewni swojej przyszłości w klubie. Daniel Levy i Mauricio Pochettino postanowili, że gracze powyżej 30. roku życia nie dostaną umowy na dłużej niż dwa lata. Nie godzą się na to Mousa Dembele i Jan Vertonghen. Niedługo trójkę z przodu będzie miał Toby Alderweireld i również z nim trudno porozumieć się w sprawie nowej umowy. Prędzej niż później z klubem pożegnają się też: Michel Vorm, Fernando Llorente, Danny Rose, Georges-Kevin N'Koudou i Vincent Janssen. Pewnie większość z nich już teraz zostałaby sprzedana, jednak Levy podaje takie ceny wywoławcze, iż chętni szybko obierają sobie inne cele. Czy obecna kadra jest gotowa do walki o tytuł i przykładowo o półfinał Ligi Mistrzów? Prawdopodobnie nie, lecz miejsce w TOP4 i ćwierćfinał LM są jak najbardziej w zasięgu. Jednak takie braki transferów na dłuższą metę nie przejdą. Pamiętamy co przeżywał przez lata Arsenal po budowie Emirates. W Tottenhamie zapewniano kibiców, iż nowy stadion nie będzie miał odbicia na inwestycjach w skład. Tymczasem początkowo szacowano, iż nowy obiekt pochłonie 750 milionów funtów, jednak koszty na dzisiaj przekroczyły właśnie miliard, a praktycznie całość idzie z klubowego konta. Koszta mogłby być mniejsze, lecz Daniel Levy chciał 20 milionów funtów rocznie przez 20 lat od sponsora za prawa do nazwy stadionu. Jak łatwo się domyślić, nikt takiej kwoty nie wyłożył…zresztą tak samo jak chociażby 50 milionów funtów za Alderweirelda, który za rok, wobec klauzuli w kontrakcie będzie dostępny za 25 milionów. Nie bez powodu sir Alex Ferguson powiedział, że negocjacje z prezesem Spurs są "bardziej bolesne niż operacja wymiany biodra." 

    18. Watford
    Transfery Watford, lekko mówiąc, nie powalają. Zwłaszcza, że zarobiono 40 milionów na Richarlisonie i kolejne 10 wpadło łącznie ze sprzedaży Nordina Ambramata i Mauro Zarate. Richarlisona jednak w wielkim stylu w pierwszej kolejce zastąpił Roberto Pereyra zdobywając dwie bramki z Brighton. Trzeba też dodać, iż na tą pozycję wykupiono z Barcelony Gerarda Deulofeu. Reszta nowych nazwisk nie powala, ale zdążyłem się przyzwyczaić, iż na Vicarage Road mają tendencję do sprowadzania przeciętnych piłkarzy. W taki sposób do klubu oddalonego 20 kilometrów na północ od Londynu trafili tego lata: Adam Masina (cztery miliony), Ken Sema (dwa), Marc Navarro (dwa) i Domingos Quina (milion). Sensownym ruchem, choć krótkoterminowym, jest ściągnięcie na bramkę Bena Fostera z WBA. Tylko, że przez takie transfery na chybił-trafił roi się od szrotu w klubie. O ile Andre Carrillo, Molla Wague i Orestis Karnezis byli łatwi do odprawienia, bo przebywali tylko na wypożyczeniu, to takie "sławy" jak: Obbi Oulare, Adalberto Penaranda, Stefano Okaka, Isaac Success, Brice Dja Djedje, Marvin Zeegelaar, Dimitri Foulquier czy Adrian Mariappa nadal zalegają na liście płac. Do tego co chwilę zmiany trenerów. Javi Gracia jest dziesiątym zatrudnionym na tym stanowisku trenerem odkąd w 2012 roku rodzina Pozzo przejęła Watford. Zapewne kilka gorszych wyników i Gracia straci pracę. A patrząc na kadrę Watfordu, można być tego niemal pewnym. Aż trudno uwierzyć, że w ostatnich sezonach nie mieli większych problemów z utrzymaniem, czy i tym razem się uda? 

    19. West Ham United
    David Gold i David Sullivan nie mają ostatnio dobrej passy u kibiców. Wiedzieli, że aby poprawić swoje notowania muszą sięgnąć głębiej do kieszeni. Podziękowali więc Davidowi Moyesowi i namówili Manuela Pellegriniego na powrót z Chin. Inżynier z Chile dostał na nowych zawodników 100 milionów funtów. Zaczęto od pozycji bramkarza. Joe Hart praktycznie co drugi mecz prezentował gola rywalom, dlatego nie skorzystano z opcji wykupu go z Man City. Adrian też nie gwarantuje równej formy. Postawiono więc na Łukasza Fabiańskiego. Linia defensywy to wyróżniający się prawy obrońca Championship poprzedniego sezonu, Ryan Fredericks, któremu wygasła umowa z Fulham. Środek obrony to wysoki transfer (ponad 20 milionów) młodego Issy Diopa z Tuluzy oraz Fabiana Balbueny z Corinthinas. Ten drugi zbierał dużo indywidualnych nagród w Brazylii i we wschodnim Londynie liczą, że również w Anglii podoła zadaniu, zwłaszcza, że przez pierwsze trzy miesiące sezonu trzeba będzie sobie radzić bez kontuzjowanego Winstona Reida. Na liście leczących urazy są też zawodnicy ofensywni, Manuel Lanzini oraz Andy Carroll. Jednak i na tę formację nie pożałowano grosza. Rekordowy (35 mln) transfer Młotów to Felipe Anderson z Lazio, a połowę mniej kosztował Andrej Jarmołenko z Borussii Dortmund. Na koniec okienka po okazyjnej cenie (cztery miliony) sprowadzono Lucasa Pereza z Arsenalu. Zabezpieczono też środek pola doświadczonym Carlosem Sanchezem z Fiorentiny. Jednak największym echem odbiło się zakontraktowanie Jacka Wilshere'a. Wielka nadzieja Arsenalu często przegrywała z kontuzjami, a kiedy przyszedł do klubu Unai Emery, usłyszał, iż nie będzie grał regularnie. Wziął więc sprawy w swoje ręce i ruszył tam gdzie być może znowu odżyje. Komu natomiast były trener podziękował? Poza wspomnianym Hartem, nie wykupiono z Interu Joao Mario. Na wolny transfer odeszli Patrice Evra i James Collins. Wypożyczono m.in. Sama Byrama, Edmilsona Fernandesa i nieudany zimowy zakup, Jordana Hugilla. Pewnie niewielu z was o nim nawet słyszało, ale zapłacono za niego Preston North End aż 10 milionów funtów. Pożegnano też Cheikhou Kouyate za którego Crystal Palace zapłaciło 10 milionów. Na skrzydło nie udało się sprowadzić ani Yacine Brahimiego z FC Porto, ani Bernarda z Szachtara Donieck, dlatego zablokowano odejście Roberta Snodgrassa. Na papierze kadra klubu ze Stadionu Olimpijskiego wygląda ciekawie i choć nie ma co marzyć o Top Six, to nie ma też mowy o plątaniu się w dolnych rejonach tabeli. 

    20. Wolverhampton
    Jeśli ruchy na rynku transferowym Fulham wyglądają imponująco, to i inny beniaminek, Wolverhampton także zaszalał. To było pewne, że mający swoje udziały w klubie z Molineux słynny agent Jorge Mendes sprowadzi kilka ciekawych nazwisk. Bo skoro do Championship potrafił zachęcić Rubena Nevesa czy Heldera Costę, to dużo łatwiej było namówić piłkarzy z interesującym CV po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Najpierw trzeba było wykupić tych, którzy mieli swój udział w promocji i tak na stałe zakontraktowano: Diogo Jotę (skrzydłowy, 17 goli i 6 asyst), Willi Boly (środkowy obrońca z FC Porto), Ruben Vinagre (młody lewy defensor z Monaco), Leo Bonatini (napastnik, 12 bramek w Championship). Wykupiono też Benika Afobe z Bournemouth, lecz ku zaskoczeniu samego napastnika, od razu sprzedano go do Stoke City, aby zrobić miejsce dla Raula Jimeneza z Benfiki Lizbona. Kogo jeszcze mamy ze stajni Mendesa? Głośnym nazwiskiem jest Joao Moutinho. 31-letni rozgrywający został sprowadzony z Monaco za pięć milionów. Skorzystano z afery w Sportingu Lizbona, gdzie fani zaatakowali piłkarzy na jednym z treningów przez co swój kontrakt rozwiązał m.in. Rui Patricio. Wilki zatrudniły więc tego bramkarza bez kwoty odstępnego, choć Sporting odgraża się, że pójdzie do sądu i załatwi sobie duże odszkodowanie, a Wolverhampton dostanie zakaz transferowy. Smutną historią była dla sympatyków Wilków oraz fanów z Polski sprzedaż Barry'ego Douglasa. Szkocki lewy obrońca wykręcił świetne liczby w drodze po awans (pięć bramek i 14 asyst), ale uznano, iż jest zbyt podatny na błędy w defensywie i sprzedano go do Leeds. W jego miejsce szykowano transfer Oleksandra Zinczenki z Man City i choć mistrzowie Anglii zaakceptowali wartą 16 milionów funtów ofertę, to sam Ukrainiec nie zgodził się na taki ruch. Sprowadzono zatem Jonny'ego Castro z Atletico Madryt. Do ciekawych ruchów doszło na koniec okienka. Transferowy rekord pobito wykupując klauzulę w kontrakcie Adama Traore w Middlesbrough (18 mln). Aby scharakteryzować tego zawodnika, wystarczy napisać, że błyskotliwy hiszpański skrzydłowy w zeszłym sezonie Championship zanotował 267 udanych dryblingów, a drugi gracz w tej klasyfikacji tych udanych prób miał o 132 mniej. Jeśli za nogami zacznie nadążać głowa, to wychowanek Barcelony rzeczywiście może stać się motorem napędowym drużyny. Jeszcze podczas transfer deadline zapewniono sobie usługi Leandera Dendonckera. 23-letnim defensywnym pomocnikiem Anderlechtu interesowały się m.in. West Ham i Crystal Palace, lecz to beniaminek Premier League był najkonkretniejszy. Wolverhampton po sześciu latach wraca do krajowej elity, jednak nie będą typowym beniaminkiem, który będzie marzył o zajęciu 17. miejsca. Opracowano nawet specjalny siedmioletni plan na mocy którego w tym sezonie celem jest pierwsza dziesiątka, a w 2023 roku klub ma grać już w Lidze Mistrzów. Końcowym etapem tego planu jest wygranie Premier League w sezonie 2024/25. Plany ambitne, życzymy powodzenia, tylko ciekawe co na to kluby z Top Six…

    Wszystkie ruchy transferowe macie wypisane >TUTAJ<

    Jeszcze na koniec chciałbym się przyjrzeć zeszłorocznym spadkowiczom z angielskiej ekstraklasy. Wiadomo, do końca sierpnia mogą jeszcze wypożyczać piłkarzy z Premier League, a jak wygląda ich sytuacja na teraz, po dwóch rozegranych kolejkach Championship? 

    1. Stoke City
    Jestem zaskoczony, że ze Stoke odeszło póki co tak mało graczy. A jeszcze bardziej, że ten skład gładko przegrał z Leeds United, a w drugiej kolejce szczęśliwie zremisował u siebie z Brentford. Nowy menadżer, Gary Rowett mówi jasno: "Musimy się obudzić. To Championship, piłkarze muszą zdać sobie sprawę, że tu w każdym meczu wynik trzeba wyszarpać." Graczom o takich nazwiskach jak Bojan, Badou Ndiaye, Erik Pieters czy Bruno Martins Indi na razie trudno znaleźć motywację do boju o awans. Brakuje też kupców na takich zawodników jak: Giannelli Imbula, Geoff Cameron, Charlie Adam, Ibrahim Affelay, Eric Maxim Choupo-Moting, Saido Berahino czy Mame Biram Diouf. Sporo tego. Księgowa pewnie rwie włosy z głowy widząc spadek wpływów po obsunięciu się ligę niżej, a przecież lista płac pozostała na poziomie zespołów Premier League. To również nie łatwe zadanie dla wspomnianego Rowetta. Albo uda się znaleźć kupców z zagranicy przed końcem sierpnia albo trzeba będzie znaleźć drogę na dotarcie do tych graczy, aby znaleźli w sobie motywację. Pożegnać udało się tylko kilku z niechcianych: Ramadan Sobhi, Marc Muniesa, Kevin Wimmer, Glen Johnson, Stephen Ireland, Jese i Konstantinos Stafylidis. Xhedrana Shaqiriego pewnie chętnie by zatrzymano, lecz wobec niskiej klauzuli (13 milionów) było jasne, że trafi do lepszego klubu i Szwajcar wybrał Liverpool. Chociaż dużo szrotu wciąż zalega na Stoke-on-Trent, to nowy trener dostał zgodę na małe wydatki. Atak wzmocnił Benik Afobe, skrzydła Tom Ince i James McClean, a środek pola Sam Clucas i znaleziony przez skautów w portugalskim Feirense, Oghenekaro Etebo. Do tego obok doświadczonego Ryana Shawcrossa na środku obrony będzie grał inny doświadczony gracz, Ashley Williams z Evertonu. Sytuacja nie jest łatwa, dlatego zanim finanse zaczną lecieć na łeb na szyję, trzeba jak najszybciej wrócić do Premier League i dzięki temu znowu podłączyć się do aparatury z grubymi milionami idącymi w parze z grą na najwyższym poziomie w Anglii.

    2. Swansea City
    W południowej Walii nie chcą oszukiwać swoich kibiców i amerykańscy właściciele, Stephen Kaplan oraz Jason Levien w sierpniu wydali oświadczenie w którym wytłumaczyli kibicom, że nie ma pieniędzy na wzmocnienia i aby klub mógł bez problemów funkcjonować, trzeba po spadku sprzedać kluczowych graczy. Fani nie mogli chyba nic gorszego przeczytać, chociaż odkąd ta dwójka przejęła klub w 2016 roku z trudem powoli się przyzwyczają się do myśli, iż najlepsze to już było. Jeszcze do niedawna Łabędzie słynęły z nosa do zatrudniania dobrych menadżerów. Był m.in Roberto Martinez, Brendan Rodgers czy Michael Laudrup. Jednak odkąd zabrakło cierpliwości do Garry'ego Monka, każdy kolejny wybór był coraz gorszy. Francesco Guidolin, Bob Bradley, Paul Clement, a ostatnio Carlos Carvalhal. Nie trafiano też z transferami: Borja Baston (15 mln), Roque Mesa (12 mln) czy osiem milionów za roczne wypożyczenie Renato Sanchesa. Nawet powroty Andre Ayew i Wilfrieda Bony'ego nie dość, że okazały się kosztowne, to jeszcze kompletnie nieudane. Na pewno duży wpływ miały odejścia tak kluczowych postaci jak Gylfi Sigurdsson, Ashley Williams czy Fernando Llorente. To wszystko sprawiło, iż piękny sen walijskiej ekipy w Premier League prysł i jeszcze teraz kibice dowiadują się, że nie ma szans na zatrzymanie piłkarzy po spadku i klub musi podjąć trudne decyzje, aby nie popaść w tarapaty finansowe. Zaoferowano wsparcie nowemu menadżerowi, Grahamowi Potterowi, chociaż trudno nazwać wsparciem wydanie kilku milionów funtów przy sprzedażach wartych blisko 50. Nazwiska takie jak: Bersant Celina, Joel Asoro, Barrie McKay czy Declan John z pewnością żadnego fana Swansea nie zadowolą, a raczej wpędzą w przygnębienie i poczucie beznadziejności. A przecież odeszli: Alfie Mawson, Łukasz Fabiański, Federico Fernandez, Sam Clucas, Kyle Bartley, Andre Ayew, Jordan Ayew, Jordi Amat, Angel Rangel, Roque Mesa i Ki Sung-yong. Możliwe, że jeszcze ktoś się zgłosi po Leroya Fera, Luciano Narshingha, Jeffersona Montero czy Toma Carrolla. Jest więc źle, pomimo dwóch zwycięstw w pierwszych kolejkach Championship, raczej nie ma co się spodziewać szybkiego powrotu tej drużyny do Premier League. Pocieszeniem jest osoba wspomnianego Pottera. Angielski trener zanotował trzy awanse ze szwedzkim Ostersunds, wygrał z nimi Puchar Szwecji, a niedawno grał przeciwko Arsenalowi w fazie pucharowej Ligi Europy. Tylko czy stać go na podobne cuda w południowej Walii przy tak okrojonej kadrze? 

    3. West Bromwich Albion
    Mniej zawirowań i stabilniej, niż u pozostałych dwóch spadkowiczów, jest na The Hawthorns. Obiecująca końcówka sezonu zaowocowała umową dla trenera Darrena Moore'a. Kilku graczy, jak Craig Dawson, Ahmed Hegazy, Kieran Gibbs, Matt Phillips, Jake Livermore czy Jay Rodriguez, liczyła na angaż z powrotem ligę wyżej, lecz udało się ich zatrzymać. Być może jeszcze do innej ligi wyleci Nacer Chadli. Swoją drogą zaraz po spadku Ben Foster mówił: "mam nadzieję, że większość zawodników zostanie i powalczymy o natychmiastowy powrót do Premier League", tymczasem doświadczony bramkarz zwiał jako pierwszy, kiedy zgłosił się po niego Watford. Niską klauzulę odejścia (3,5 miliona) miał w kontrakcie Jonny Evans i przechwyciło go Leicester. Bez większego żalu sprzedano do Stoke Jamesa McCleana. Ponadto na wolny transfer odeszli Gareth McAuley i Claudio Yacob. Największą stratą wydaje się odejście Salomona Rondona do Newcastle, ale tylko pozornie, bowiem w zamian na wypożyczenie dostali Dwighta Gayle'a, który wie jak się trafia do siatki w Championship (23 bramki w 32 meczach przy mistrzowskim sezonie Newcastle). Skoro ubytków było mało, to i wzmocnień niewiele. Za Fostera sprowadzono z Manchesteru United wypożyczonego ostatnio do Aston Villi, Sama Johnstone'a. Do defensywy dołączono Kyle'a Bartleya ze Swansea i wypożyczonego z Man City, Tosina Adarabioyo. Przydatny może okazać się Harvey Barnes. 20-letni skrzydłowy z Leicester City już zdążył w tej kampanii zdobyć dwie ligowe bramki pięknej urody. Tak jak pisałem na początku, wielu zmian nie było, kadra po spadku jest praktycznie ta sama. Tylko czy są oni w stanie od razu wrócić do Premier League? Podobna sytuacja miała miejsce rok temu w Middlesbrough, gdzie liczono, że przy utrzymaniu tego samego składu, natychmiastowa promocja powinna być bezproblemowa. Im się ta sztuka jednak nie udała.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Please enter your comment!
    Please enter your name here

    Zobacz również

    Inter dopina dwa transfery!

    Inter w zeszły weekend przypieczętował swoje kolejne mistrzostwo Włoch...

    Maignan walczy o nowy kontrakt z Milanem!

    Wiele niepewności odnośnie przyszłości Mike'a Maignana w drużynie AC...

    Carlitos z ofertą z Polski!

    Carlitos, która do Polski trafił w 2017 roku ponownie...

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.