Legendarny Duńczyk opowiada o cieszeniu się życiem w Katarze, ale mówi też o obawach związanych z byłym klubem – Swansea.
Jest pan obecnie trenerem Al Rayyan – jak wygląda to zajęcie w porównaniu z pracą w Premier League?
To znakomite doświadczenie. Niektórzy mogą powiedzieć, że to coś zupełnie innego niż europejski futbol, lecz ten sport wygląda mniej więcej tak samo – niezależnie od tego, gdzie się udasz. Dobrze nam idzie w lidze i jestem przekonany, że możemy powalczyć o mistrzostwo.
Po raz pierwszy przeniósł się pan do Kataru w czerwcu 2014 roku, aby objąć SC Lekhwiya – czy decyzja o takim kierunku była trudna?
Przed podjęciem pracy rozważałem wiele czynników, ale byłem pewien, że to dobra okazja. Nie żałuję swojej decyzji i naprawdę podoba mi się życie tutaj.
Jak oceniłby pan poziom tutejszej ligi?
Najlepsze trzy-cztery drużyny są bardzo mocne. Wciąż jest tu wiele do zrobienia, jeśli mówimy o kwestiach taktycznych, ale gra tu sporo naprawdę dobrych technicznie piłkarzy. Patrząc na nowe pokolenie katarskich zawodników, niektórzy z nich są bardzo ciekawi i z pewnością zagrają na mistrzostwach świata w 2022 roku. Nie wszyscy młodzi zostali w kraju, bo w Katarze zrozumiano już, jakie możliwości daje rozwijanie talentu w krajach takich jak Belgia czy Hiszpania. Ci młodzi piłkarze wrócą znacznie lepsi.
Czy przed mistrzostwami świata w 2022 roku zainteresowanie futbolem w Katarze rośnie?
Zdecydowanie. Gdy organizujesz mundial w kraju, w którym piłkarska kultura nie jest tak rozwinięta, jak chociażby w mojej ojczyźnie, musisz dać ludziom nieco czasu. Owa kultura nie nadejdzie w kilka lat – potrzeba cierpliwie ją tworzyć. W Katarze poprawiono już wiele rzeczy w związku ze zbliżającym się turniejem i widzę, że zainteresowanie futbolem powoli rośnie.
Czy podobał się panu czas spędzony w Swansea?
Przejście do Anglii było całkowicie nowym doświadczeniem, bo nigdy tam nie grałem. Pierwszy sezon z „Łabędziami” był niesamowity. Zakończyliśmy ligę na dziewiątym miejscu i wygraliśmy Puchar Ligi. To było wyjątkowe osiągnięcie i jestem z niego bardzo dumny. To było pierwsze i niestety jak dotąd jedyne ważne trofeum w historii klubu.
Czy zszokowała pana to, jak współpraca ze Swansea dobiegła końca w lutym 2014 roku?
Dwukrotnie przeżyłem zwolnienie z klubu. Pierwszy raz w Spartaku Moskwa nie był zaskoczeniem, ale rozstanie ze Swansea już tak. Ale musisz akceptować takie sytuacje i zostawić je za sobą. Mówi się, że w futbolu łatwiej zmienić trenera niż jedenastu piłkarzy. Przynosi to szybką poprawę rezultatów, ale w dłuższej perspektywie nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Czy wciąż śledzi pan wyniki dawnych podopiecznych?
Owszem, i bardzo smuci mnie to, co dzieje się z drużyną, zwłaszcza w ostatnich dwóch latach. Mam nadzieję, że powtórzą wyczyn z zeszłego sezonu i zanotują fantastyczny comeback – lecz ostatnio nie wygląda to dobrze.
Czy smuci pana również fakt, że ekipa odeszła od stylu opartego na grze podaniami?
Przeczytałem artykuł z wypowiedzią jednego z moich byłych podopiecznych, Angela Rangela, który powiedział to samo. Przez lata Swansea była znana z określonego stylu gry, teraz to już niestety przeszłość. Nie wiem, dlaczego zdecydowano się to zmienić. Sytuacja, gdy masz określoną filozofię, a później ją porzucasz, jest trudna dla zawodników. Nie widzę w ich grze żadnej wizji, co jest chyba ich największym problemem. Co chcą osiągnąć?
Czy mógłby pan jeszcze wrócić na Wyspy Brytyjskie?
Nie widzę siebie w tym zawodzie zbyt długo. Moja obecna posada może być nawet ostatnią w piłkarskim środowisku… lub przedostatnią. Byłem związany z futbolem bardzo długi czas i chciałbym prowadzić inne życie, dopóki jestem jeszcze w dobrej kondycji. W tym roku skończę 54 lata.
Gdyby mógł pan wybrać miejsce ostatniej pracy w świecie futbolu, gdzie by to było?
Jestem otwarty na wszystkie możliwości, w ten sposób budowałem moją karierę. Gdy grałem w Juventusie, w 1989 roku wybrałem Barcelonę, która do tamtego momentu nigdy nie wygrała Pucharu Europy. Ludzie pewnie myśleli, że oszalałem, a jednak w pięć lat wygrałem tam wszystko. Tak wygląda futbol. Nic nie jest oczywiste. Ostatnie miejsce pracy? Czas pokaże.
3 MOMENTY KARIERY
Duński dynamit
Zdobywa mistrzostwo Włoch z Juventusem w sezonie 1985/86 i jedzie z Danią na mistrzostwa świata w Meksyku, strzelając gola po indywidualnej akcji w wygranym 6:1 meczu z Urugwajem.
Dream team
Pomaga Barcelonie zdobyć pierwszy w historii klubu Puchar Europy. „Blaugrana” w finale na Wembley w 1992 roku pokonała Sampdorię 1:0, po golu z rzutu wolnego Ronalda Koemana.
Twórca historii
Wraca na Wembley w 2013 roku, prowadząc Swansea do pierwszego ważnego trofeum w ich historii, miażdżąc w finale Bradford 5:0 i pokonując uprzednio w półfinałowym dwumeczu Chelsea.
Materiał z najnowszego numeru FourFourTwo