Polityk – Romario. „Głosuj na Romario!”

     

    Nikt się tego nie spodziewał. Temperamentny Brazylijczyk, maszyna do zdobywania bramek i zdobywca tytułu mistrza świata rozpoczął polityczną karierę, walcząc z establishmentem w imieniu małego dziecka. Skorumpowani urzędnicy, strzeżcie się: senator Romario bierze was na cel!

    Słynna kanarkowo-żółta koszulka reprezentacji Brazylii została zastąpiona garniturem, podczas gdy ubłocone piłkarskie korki zamieniono na stylowe buty. Obecne życie Romario de Souzy Farii z pewnością nie wygląda tak, jak dotychczas.

    Mógł być jednym z największych piłkarskich imprezowiczów, ale obecnie pracuje w zupełnie innym środowisku. Pyskaty, dysponujący ciętym językiem napastnik, zwycięzca mundialu i nagrody dla Piłkarza Roku FIFA z lat 90. zamienił się w dysponującego ciętym językiem i pyskatego senatora w rodzinnej prowincji Rio de Janeiro.

    – Zarówno futbol, jak i polityka pełne są brudów – mówi w rozmowie z FFT, siedząc za dużym, nieskazitelnie białym biurkiem w nieskazitelnie białym gabinecie. – Ale polityka jest o wiele gorsza. Param się nią krócej, niż futbolem, lecz już teraz widzę, jak bardzo jest ona skażona.

    Dziennikarze „FourFourTwo” udali się do Brasilii, stolicy Kraju Kawy, by spotkać się ze znanym z wylewnych opinii człowiekiem. Obecnie jest on oddanym rodzinie mężczyzną, który wciąż potrafi oddać się starym nawykom. – Gdy mam czas, lubię wyjść gdzieś z przyjaciółmi, partnerką, bądź dziećmi – kontynuuje, poprawiając się na krześle. – Nieraz zdarza mi się pójść na dyskotekę z synami. Wciąż kocham grać w piłkę, gdy tylko mam ku temu możliwość, podobnie w przypadku siatkonogi (która jest bardzo popularna na brazylijskich plażach – przyp. red.). Nie tak dawno miałem operację i straciłem prawie 20 kilogramów, dlatego muszę być teraz bardziej ostrożny. Lecz kroczek po kroczku wracam do rutynowego grania w piłkę, czyli czegoś, co kocham – dodaje.

    Nie może dziwić, dlaczego była ikona PSV Eindhoven i Barcelony darzy ten sport takim uczuciem – to dzięki niemu wyrwał się przecież wraz z rodziną z nędzy przedmieść Rio. – Wiedziałem, że zostanę piłkarzem już w łonie matki – głosi z pełnym przekonaniem, którego można spodziewać się po człowieku odnoszącym sukcesy zarówno jako sportowiec, ale i polityk. – Według niej, bardzo często kopałem!

    Obecnie jego celem jest wykopanie korupcji z brazylijskiej polityki, nie mówiąc o futbolu. Wystarczy wspomnieć, że w 2015 roku krajowy senat postawił byłego napastnika kadry na czele komisji badającej zarzuty korupcyjne postawione brazylijskiej federacji (CBF). – Mogę powiedzieć, że praca ta polegała na odkrywaniu sekretów CBF, klubów, dyrektorów i prezesów – powiedział sam zainteresowany. Nasz rozmówca nie miał zresztą żadnych oporów, by porozmawiać o tym śledztwie, i nie tylko. Doświadczyliśmy również, jak rzucał gromy na FIFA, Ronaldo, organizatorów mistrzostw świata w 2014 roku… a także na Donalda Trumpa.

    – Mogę powiedzieć, że z czasów piłkarskich najbardziej żałuję, że nie powiedziałem wielu draniom, by się pieprzyli, chociaż na to zasługiwali – stwierdza z diabelskim uśmieszkiem. Chociaż krajobraz mógł się dla niego zmienić, Romario pozostał taki, jakim go znaliśmy…

    Co skłoniło pana do zostania politykiem?

    Zainspirowała mnie Ivy Faria, moja 12-letnia córka, która urodziła się z zespołem Downa. W czasie mojego małżeństwa z jej matką, spotkaliśmy wielu rodziców, którzy znaleźli się w takiej samej sytuacji. Podczas jednego z takich spotkań, pewna para zażartowała, że powinienem zostać politykiem, aby walczyć o poprawę praw człowieka. W 2008 roku otrzymałem zaproszenie do PSB, mojej obecnej partii. Tak się to wszystko zaczęło: z powodu córki.

    Jakie zmiany chce pan wprowadzić?

    Jestem teraz senatorem, muszę doglądać wszystkiego i wszystkich, lecz moim nadrzędnym celem jest ochrona ludzi z niepełnosprawnością, a także walka o polepszenie służby zdrowia oraz umożliwienie każdemu dostępu do sportu i edukacji. Jestem dobrym politykiem, jestem zadowolony z własnej pracy. Kilka lat temu większość ludzi myślała, że będę kolejnym przykładem fatalnego polityka, który dostał się do tego świata spoza systemu. Wierzę, że teraz zmienili już zdanie na ten temat. Wykonałem kawał rzetelnej pracy i widzę jej rezultaty.

    Teraz, gdy Donald Trump objął urząd w Stanach Zjednoczonych, wydaje się, że „nie-politykom” łatwiej o wstąpienie na polityczną ścieżkę. Dlaczego tak jest?

    Przynajmniej jeśli chodzi o Brazylię, myślę że wynika to z faktu, że polityka jest przeżarta korupcją. W następnym roku odbędą się wybory rządowe, parlamentarne i samorządowe. Mam nadzieję, że gniew wyborców wreszcie ustanie – bez żadnych kolejnych demonstracji. Nie chodzi o to, że jestem przeciwny marszom. Uważam je za bardzo dobrą rzecz, ale wierzę, że nadszedł czas na inne środki, przede wszystkim na odsunięcie złych polityków w wyborach. Jeśli to nie nastąpi, sytuacja będzie zawsze wyglądać, jak teraz.

    Co myśli pan o Donaldzie Trumpie?

    Co mogę powiedzieć o nim pozytywnego, to że jest zdeterminowany. Złożył obietnice, i niezależnie od tego, czy ludzie zgadzają się z jego polityką, postawił na swoim, spełniając je. Jednocześnie mam nadzieję, że w trakcie swojej prezydentury zmieni pogląd na niektóre rzeczy.

    Więcej przeczytasz w najnowszym magazynie FourFourTwo. Już w kioskach!

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.