Pogrom na Wanda Metropolitano

    We wtorkowy wieczór na Wanda Metropolitano w doszło do meczu towarzyskiego pomiędzy Hiszpanią a Argentyną. Albicelestes nie wyszli na murawę najmocniejszym składem i różnica była widoczna gołym okiem. Zabrakło między innymi najważniejszej postaci piłkarskiej Argentyny – Lionela Messiego.

    Gospodarze już w pierwszej akcji mieli dobrą szansę na strzelenie gola. Od rywali uwolnił się Isco, jednak jego dośrodkowanie złapał Sergio Romero. Argentyńczycy pierwszą groźną sytuację stworzyli w siódmej minucie. Ładną wrzutką popisał się Maximiliano Meza, ale Gonzalo Higuain, który uciekł spod opieki Sergio Ramosa, fatalnie spudłował. Dwunasta minuta spotkania przyniosła pierwszą bramkę. Hiszpanie zabawali się z obrońcami rywali, a kończący akcję Diego Costa umieścił piłkę w siatce, choć Sergio Romero zdołał ją jeszcze dotknąć. Obaj panowie w tej sytuacji mocno ucierpieli.

    Bramkarza Argentyny dziesięć minut później zastąpił Willy Caballero, a za Costę w przerwie wszedł Iago Aspas. Później to Argentyna narzuciła szybsze tempo rozgrywania akcji. Stuprocentową sytuację zmarnował świetnie ustawiony Meza. Zemściło się to już chwilę potem, gdy dziurawa obrona Argentyny przepuściła Jordiego Albę. Ten jednak przestrzelił, a Caballero nie musiał nawet interweniować. Kilkadziesiąt sekund później podanie Diego Costy wykorzystał Isco i w 27. minucie było już 2:0. Bramkarz nie miał żadnych szans, ponieważ obrońcy Albicelestes byli po raz kolejny tragicznie ustawieni. W 39. minucie bardzo ładne dośrodkowanie Evera Banegi głową wykończył Nicolas Otamendi, choć w tej sytuacji lepszym refleksem mógł wykazać się David de Gea. Dzięki temu pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:1.

    Drugą część gry znacznie lepiej rozpoczęli Hiszpanie. W 51. minucie po podaniu Iago Aspasa, który na boisku zameldował się dopiero w przerwie, płaską piłkę do siatki posłał Isco. Napędzeni tą sytuacją gospodarze już trzy minuty później ponownie trafili do bramki przeciwnika. Tym razem po zamieszaniu zdobywcą gola był Thiago Alcantara, choć ogromną rolę w tej akcji odegrali również Iago Aspas i Isco. Obecny na trybunach Lionel Messi musiał patrzeć, jak jego drużyna przegrywa już 4:1. Gra gości wyglądała coraz gorzej i ich sytuacje powstawały bardziej przypadkowo. 

    Tak było między innymi w 66. minucie, kiedy to po rzucie wolnym piłka posłana głową przez Otamendiego uderzyła jedynie w słupek. Już siedem minut później kolejnego gola strzelili Hiszpanie, a asystę w tym meczu zaliczył… David de Gea. Bramkarz Manchesteru United posłał daleką piłkę do Iago Aspasa. Ten kompletnie uciekł obrońcą i pewnie zachował się w sytuacji sam na sam. 5:1 nie wystarczyło gospodarzom. Tuż po wznowieniu gry piłkę przejął Isco i za chwilę znalazła się ona pod nogami Iago Aspasa. Ten odpowiednio poczekał i ponownie odegrał do Isco, który wykorzystał sytuację i ustalił wynik spotkania na 6:1, zdobywając przy okazji hattricka. Gorąco na murawie zrobiło się już tylko w przedostatniej minucie spotkania, kiedy to doszło do przepychanki pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Tym samym Anthony Taylor zakończył spotkanie przy wyniku 6:1.

     

    fot. Goal



    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!
    Proszę podać swoje imię tutaj

    Zobacz również

    Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.