„Stoi na stacji lokomotywa. Ciężka, ogromna i pot z niej spływa. Tłusta oliwa” – dalszą część wiersza Juliana Tuwima kojarzy pewnie wielu. Ta tłusta, ogromna maszyna z całym swoim bagażem w końcu rusza w określonym kierunku. Poznańska lokomotywa ma nowego maszynistę, więc powodów do optymizmu jest kilka.
OBSERWUJ AUTORA NA TWITTERZE
Polskiej piłki kopanej nie stać na słabego Lecha Poznań. Klub z Wielkopolski spełnia prawie wszystkie warunki do tego, aby być wizytówką stanu piłki nożnej nad Wisłą. Wzrastająca i przynosząca zyski Akademia Lecha, gdzie trenuje ponad 80 dzieciaków. Frekwencja na stadionie (w sezonie 2017/18 w rozgrywkach ligowych wyniosła około 20 000 ludzi). Zyski z transferów (18,5 mln euro od sezonu 2016/17). To raptem kilka składowych, które świadczą na korzyść Lecha Poznań.
Szramą na wizerunku klubu wciąż pozostają występy w europejskich pucharach. Na przestrzeni ostatnich 10 lat udało się raz dojść do 1/16 finału Ligi Europy w następstwie jednej z dwóch kwalifikacji do fazy grupowej. Niestety, pozostałe sześć prób awansu do europejskich rozgrywek kończyło się zanim poważni obserwatorzy zaczęli spoglądać na wydarzenia.
Przygotowania do obecnej kampanii rozpoczęto od bohaterskiego wystąpienia jednego ze sterników klubu – Piotra Rutkowskiego. Z duszą na ramieniu i łzami w oczach przyrzekał kibicom, a także innym zainteresowanym, że klub właśnie staje w obliczu nowego projektu. Projektem na lata, przygotowanym przez lata miał być Ivan Djurdjević.
Kiedyś szanowany przeze mnie redaktor Rafał Stec użył mądrego stwierdzenia, że dziś w futbolu epoka trwa minutę. To ze wszech miar piękną metaforę włodarze Lecha znają dobrze, aż nadto. Djurdjeviciowi zabrakło około dwóch tygodni, aby wytrwać w roli pierwszego szkoleniowca.. raptem pół roku. Można się zastanawiać, czy decyzja od odsunięciu Serba była słuszna. Osobiście uważam gdy zorientujemy się, że wsiedliśmy w zły pociąg – wysiądźmy na najbliższej stacji i poszukajmy właściwego.
Po kilku tygodniach etiudy, burzliwych doniesień medialnych na pokładzie wraz ze swoim zaufanym sztabem zameldował się Adam Nawałka. Most Wanted tak zwanej, mitycznej Polskiej Myśli Szkoleniowej.
Dziś Nawałkę postrzegamy i pamiętamy jako selekcjonera, któremu wiele zawdzięczamy. Przede wszystkim za udane występy na Euro 2016 we Francji. Nieudany mundial w Rosji to już wypadkowa innych czynników cząstkowych, które zasługują na zupełnie inne rozważania.
Jakim Nawałka jest trenerem klubowym?
Weźmiemy pod rozważania jego etap pracy w Górniku Zabrze, jako ten najbardziej reprezentatywny i najświeższy. Były już selekcjoner kadry narodowej przede wszystkim kładł nacisk na dwa elementy funkcjonowania drużyny: organizacja w defensywie, przygotowanie fizyczne.
Pozostałe aspekty w polskich realiach zawsze jakoś przędą. Można w ataku grać Bartoszem Iwanem, który napastnikiem w klasycznym ujęciu nigdy nie był. Postawić można także na Mateusza Zacharę, który później już nigdy nie wyglądał na napastnika klasowego.
Z perspektywy Lecha szalenie istotną cechą trenera pierwszego zespołu jest umiejętność wprowadzania młodzieży do składu pierwszej drużyny. Dość powiedzieć, że ze wspomnianych 18,5 mln euro zysków z transferów (ponownie od sezonu 2016/17), aż 15,3 mln to zysk ze sprzedaży wychowanków Lecha (Drewniak, Linetty, Kownacki, Bednarek). Początkiem 2018 roku nieomalże doszło do transferu Roberta Gumnego do Borusii Monchengladbach. Informowano wówczas o kwocie transferowej rzędu 6 mln euro.
Zapisz to, faken
Sympatyczny Pan Adam przyjechał do Poznania na swoich warunkach. Wraz z nim zespół z ul. Bułgarskiej prowadzić będzie zaufany sztab ludzi dobrze znanych nam z pracy w reprezentacji: Bogdan Zając, Jarosław Tkocz, Remigiusz Rzepka, Andrzej Kasprzak, Stanisław Gadziński, Paweł Frelik, Paweł Siwecki, Hubert Barański.
Po objęciu zespołu wyżej wymieniony sztab miał okazji dowodzić drużyną Lecha w kilku spotkaniach kończących piłkarskie granie w 2018 roku. Na cztery spotkania w trzech Lech zwyciężył. Tak mała liczba spotkań nie pozwala wysnuwać daleko idących wniosków, a tym bardziej przewidywać przyszłych sukcesów lub porażek nowego sztabu. Niemniej w tych kilku spotkaniach wykluło się kilka prawidłowości: ustawienie 1-4-5-1 oraz szanse dla wychowanków.
Za wyjątkiem meczu kończącego rundę przeciwko Wiśle Kraków, Lech w wyjściowym ustawieniu zagrał pięcioma pomocnikami (dwoma defensywnymi, dwoma skrzydłowymi i ofensywnym rozgrywającym), a także klasycznym napastnikiem. Warto jednak dodać, że nieco bardziej zachowawcze ustawienie w tym meczu wynikało z siły rywala, który w pierwszym bezpośrednim pojedynku podopiecznym Djurdjevicia wrzucił.. aż pięć bramek.
Etat w ataku miał Gytkjaer. Do łask w pełni wrócił Makuszewski. Dla kibiców z Poznania, a także obiektywnych obserwatorów punktem przykuwającym uwagę była liczba szans jaką otrzymała młodzież.
Marcin Wasielewski, który na chwilę obecną nie wydaje się „pierwszym do sprzedaży” rozegrał dwukrotnie pełny wymiar czasowy. To ważna informacja, ponieważ na wypadek sprzedaży Roberta Gumnego – w kolejce jest inny chłopak ze stajni, który zna smak Ekstraklasy. 186 z 283 swoich „ekstraklasowych” minut rozegrał u Nawałki Tymoteusz Klupś (w sezonie 18/19). Zadebiutował i uczcił golem niespełna 17 letni Filip Marchwiński. Swoją szansę dostał Hubert Sobol. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że zdrowy Kamil Jóźwiak na wiosnę również będzie u Nawałki kolejnym do promocji.
Mercato
Myśląc o losach Lecha wiosną nie sposób nie myśleć o ruchach na rynku transferowym. Powszechnie wiadomo, że w tym okienku nie będzie gwałtownych ruchów, ani wielkich inwestycji. Bliższe prawdy będą subtelne uzupełnienia, piłkarze możliwi do zatrudnienia lub wypożyczenia na preferencyjnych warunkach.
Bez żalu z Lecha pogoniono Dioniego. Pozostaje życzyć nam wszystkim aby właśnie tacy „nowi Carlitosi” nie trafiali do Ekstraklasy. Do tego w dalszym ciągu poszukiwany jest zespół, który na rundę wiosenną wypożyczy 20 letniego Pawła Tomczyka. W tym celu eksploruje się rynek pierwszej ligi, by zapewnić wychowankowi możliwie jak największą liczbę spotkań wiosną.
Gytkjaer, co by o nim nie mówić, w ostatnich dwóch rundach jednak był siłą strzelecką Lecha. Może nie budził się co rano z myślą o chęci upokorzenia Legii Warszawa jak jego barwny rodak, ale był gwarancją goli. Konkurencją dla Gytkjaera wiosną ma być Timur Zhamaletdinov- 22 letni piłkarz CSKA Moskwa. Rosjanin skutecznością nie wpisał się w annały futbolu (41 meczów w pierwszej drużynie oraz 5 goli), jednak występował w lidze o nieco większych wymaganiach. Jeśli ten zawodnik byłby w stanie w przeciągu najbliższych 18 miesięcy strzelić dla Lecha 20-25 bramek, kwota klauzuli wykupu (600 tys. euro) mogłaby się zwrócić z nawiązką odsprzedając go do kolejnego klubu.
Mam wrażenie, że przesadnie przemilczany został temat wymiany „kierownicy”. Oto kierownictwo KKS-u wykorzystuje bodaj ostatnią szansę na przyzwoite spieniężenie Darko Jevticia. Jeśli kwota o której się mówi (2,6 mln euro) zostanie faktycznie przez FK Krasnodar zapłacona, trzeba będzie to uznać za uczciwy deal. Piłkarz już nie najmłodszy, przechodzący różne historie pozasportowe. W dodatku co raz częściej kontuzjowany, z dużymi wahaniami formy. Myślę, że wielu podzieli moje zdanie, że kariera Darko nad Wisłą mogła być bardziej spektakularna.
Nie wiadomo jak bardzo spektakularna będzie kariera Juliusza Letniowskiego. Wychowanek Lechii Gdańsk, puszczony przez nią bez żalu do Bytovii Bytów zaliczył fantastyczną jesień. W jej trakcie zagrał w 19 meczach pierwszej ligi, zaliczył 7 goli i 3 asysty. Eksperci zaznajomieni z realiami I ligi twierdzą, że jest to chłopak który potrzebuje transferu do mocnego klubu Ekstraklasy by nie wytracić rozpędu, którego nabrała jego kariera. Duża wizja gry, swoboda w grze i dobre otwierające podanie to główne cechy młodego rozgrywającego. Z takimi walorami, w klubie lubiącym promowanie atrakcyjnej na rynku transferowym młodzieży – możemy sobie ostrzyć zęby.
Swoją drogą.. w najgorszym wypadku lepiej aby „nie dźwignął” kierownicy Letniowski niż przykładowy Radut.
Prognoza pogody
Dla Adama Nawałki i Lecha na dzień dzisiejszy jedyne, co możemy realnie przewidzieć to, że do końca rundy zasadniczej pozostało 10 spotkań. Pewnie znajdą się i tacy, którzy chętnie przepowiedzieliby odejście Vujadinovicia.
Krajobraz na 10 spotkań rundy rewanżowej nie wygląda najgorzej. W sześciu meczach domowych gościć będą Jagiellonię, Pogoń (drużyny drepczące po piętach Lechowi w tabeli) oraz Legię. Suma szczęścia równa się zeru, więc czeka ich też kilka kluczowych wyjazdów (Piast, Korona) z „truskawką” na torcie w postaci Lechii Gdańsk.
Wszystkie karty w rękach, to chyba nie jest najgorsza wiadomość. Co chodzi (posługując się znów Tomaszem Hajto) o Lechię, to wieść niesie o kolejnych zaległościach w wypłatach dla zawodników. Powszechnie wiadomo, że to nie pierwszyzna dla zawodników biało-zielonych.
Pokazuje to jednak, że Adam Mandziara będący na łaskach Josefa Wernze nie organizuje stosownych zasieków finansowych, by dopomóc Lechitom w walce o mistrzostwo. Jeden z dwóch głównym rywali do mistrzostwa sam się wykłada?
Największym powiewem optymizmu dla Lecha jest niezaprzeczalny fakt, że uczestniczy w specyficznych rozgrywkach o puchar nadwiślańskiego podwórka. Miejsca, gdzie akcja „bij mistrza” dla nikogo nie jest novum, bo mistrz zazwyczaj wywraca się sam. Gdzie mistrzem możesz zostać przegrywając 11 spotkań w 37-kolejkowym systemie rozgrywek. Zna to też sam Lech, kiedy w sezonie 2014/15 po 20-kolejkach miał na koniec 33 punkty, czyli dokładnie tyle samo co teraz. Wiosną sezonu 2014/15 Maciej Skorża utrzymał przyzwoitość gry, najzwyczajniej w świecie nie potykał się bez sensu.
Wtedy dzielone były punkty po rundzie zasadniczej. Dziś chwaląc Boga wiemy, że ta zasada już nie obowiązuje.
Stacja pt. Mistrzostwo, czy kolejny przystanek w miejscowości Zarok. Niczego nie można wykluczyć, niczego przewidzieć. W tym uroczysku wydarzyło się zbyt wiele.
Autor: Michał Cierniak