Dwa lata temu oglądał finałową porażkę Francuzów na Euro w telewizji. Ale od tamtego czasu zdążył sięgnąć po dwa tytuły mistrza kraju i stać się częścią najbardziej zabójczego tercetu piłkarskiej Europy. W tym roku pojechał na mundial jako jeden z kluczowych zawodników „Tricolores”.
TEKST POCHODZI Z NAJNOWSZEGO NUMERU FOUR FOUR TWO
THIAAAAAAGO!
Słoneczne popołudnie w należącym do Paris Saint-Germain ośrodku treningowym Camp des Loges, umiejscowionym w lesistym terenie w obrębie dystryktu Saint-Germain-en-Laye, około 30 minut na zachód od Paryża. Gibki i wysoki Kylian Mbappe wpadł do pokoju i stoi obecnie z nosem przyciśniętym do szyby, obserwując boiska treningowe dla pierwszej drużyny. Nawierzchnie wyglądają na perfekcyjnie przygotowane dzięki uważnej pracy dwóch groundmenów, którzy dopiero co skończyli kosić murawę, pozostawiając ją w idealnie równym stanie.
Na dalekim końcu jednego z boisk Thiago Motta wykonuje indywidualne ćwiczenia kondycyjne z pomocą członka sztabu szkoleniowego PSG. Mbappe wykrzyczał nazwisko urodzonego w Brazylii Włocha w sposób cechujący podekscytowanych nastolatków, którzy wypatrzyli w pobliżu jednego ze swoich ulubionych zawodników.
Lecz Mbappe daleko do przeciętnego nastolatka. Zamiast być jedynie fanem jest dla Motty kolegą z drużyny, a na obecnie także drugim najdroższym piłkarzem świata – zaraz za Neymarem. Dodatkowo, coraz mocniej rysuje się jako pierwszoplanowa postać napędzanego petrodolarami projektu PSG, a także francuskiego futbolu w ogóle. Jakby tego było mało, uważany jest obecnie za najbardziej błyskotliwego piłkarza do lat 21 na całym świecie.
Ale w to słoneczne popołudnie, stojąc w dresie i trampkach, emanując młodzieńczą energią podczas opowiadania o treningach PSG, które ostatnio często odbywają się po obiedzie, a także głośnych rozważań, kiedy Motta wróci do zdrowia i pierwszego składu… w tym momencie Mbappe wygląda i brzmi jak każdy inny 19-letni piłkarz. Gotów do rozmów o swojej ulubionej drużynie, by następnie wybiec na boisko i odbyć trening z kolegami.
– Czy możemy usiąść? – pyta nas perfekcyjnym angielskim, podchodząc do krzeseł w jednym z wielu położonych na pierwszym piętrze pokojów przeznaczonych do udzielania przez piłkarzy wywiadów. Ah, tres bien! Francuz tłumaczy nam, że wyniósł nieco angielskiego ze szkoły, lecz ma z nim jeszcze pewne problemy. Brzmi to jak zbytnia skromność – łatwość i wdzięk, w jaki zadał to pytanie, z użyciem formy „Shall we” wskazuje, że jego angielski stoi na lepszym poziomie niż on sam stara się nam wmówić.
Niezależnie od tego, czy ta znajomość języka przyda mu się kiedyś w szatni Premier League, sezon 2016/17 na zawsze pozostanie w jego życiorysie tym przełomowym, gdy spektakularnie wdarł się na areny europejskiego futbolu. Obecnie jego nazwisko jest tak rozpoznawalne, że można łatwo zapomnieć, jak szybko przeszedł długą drogę. Od kolejnego przykładu utalentowanego nastolatka z niekończącej się francuskiej linii produkcyjnej „centre de formation” (młodzieżowej akademii) do potencjalnego następcy Leo Messiego i Cristiano Ronaldo na tronie najlepszego piłkarza świata.
Drogę tę przebył błyskawicznie, lecz wciąż daleko mu do szczytu możliwości…
CHELSEA, REAL MADRYT… AS BONDY?!
Mbappe urodził się i wychował w Bondy, 11 kilometrów na północny wschód od Paryża. Jego ojciec grał w piłkę na całkiem przyzwoitym amatorskim poziomie, by następnie zostać trenerem w lokalnym klubie, AS Bondy. Matka Kyliana występowała za to w pierwszoligowej drużynie piłki ręcznej, więc jak widać, chłopak miał z pewnością odpowiednią genealogię. – Sportowe podłoże w mojej rodzinie z pewnością mi pomogły, ponieważ oznaczało to, że rodzice rozumieli, co chcę robić w życiu – tłumaczy Mbappe. – Sami tego doznali, więc ich doświadczenie oznaczało, że mogłem liczyć na ich wsparcie i wiedziałem, jakich błędów muszę się wystrzegać.
Jego starszy brat, Jires Kembo Ekoko, również jest zawodowym piłkarzem. Zaczynał w Rennes, w barwach którego zaliczył 110 występów w Ligue 1, początkowo jako skrzydłowy, zdobywając w lidze francuskiej 16 goli. 30-letni obecnie piłkarz reprezentuje barwy tureckiego Bursasporu.
Gdy poruszamy temat jego rodzeństwa, oczy Mbappe lśnią jaśniejszym blaskiem. – Gdy byłem młodszy, Jires był moim idolem i źródłem inspiracji – przyznaje. – Nie wydaje mi się, abym był w takim podejściu odosobniony, ponieważ wielu młodych chłopaków jest zapatrzonych w starszych braci i chce robić to samo, co oni. Starałem się oglądać wszystkie jego mecze. Gdy grał w Rennes, często podziwialiśmy jego grę z wysokości trybun. Z pewnością fakt, kim jest mój brat sprawił, że jeszcze bardziej chciałem zostać piłkarzem.
Im więcej Mbappe mówi, tym wyraźniej widać jeden z czynników, być może nawet najważniejszy, dzięki któremu nastolatek poradził sobie z tak błyskawicznym rozwojem piłkarskim i popularnością. Francuz przygotowywał się do życia jako zawodowiec od czasów podstawówki.
Chelsea, Clairefontaine, Real Madryt, Monaco – młody gwiazdor opowiada o kamieniach milowych, które naznaczyły jego dzieciństwo w taki sam sposób, w jaki my opowiadalibyśmy o pójściu do liceum. Mimo to, w jego opowieści o przyspieszonym dojrzewaniu próżno szukać nuty arogancji czy ego. Najzwyczajniej w świecie, to była jego rzeczywistość.
– Zacząłem grać w lokalnym AS Bondy w wieku zaledwie czterech czy pięciu lat – wspomina. – Grałem tam aż do czasu, gdy trafiłem do Monaco, ponieważ w czasach szkolenia w akademii Clairefontaine, wciąż występowałem w weekendowych spotkaniach AS. Mój tata był ich trenerem. Łączyła nas tam typowo zawodowa relacja na linii trener-zawodnik, chociaż muszę przyznać, że na innych piłkarzy krzyczał nieco bardziej niż na mnie!
Nawet na tak wczesnym etapie, wieść o utalentowanym młodziku z Bondy rozeszła się szerokim echem. Skauci Chelsea wiedzieli, jaki potencjał w nim drzemie i zaprosili go do Londynu na testy. To była jego pierwsza styczność z wielkim klubem.
– Wciąż byłem młody, miałem może 10 czy 11 lat – opowiada. – Udałem się do Londynu i spędziłem tam niecały tydzień. Trenowałem w akademii Chelsea i zagraliśmy towarzyski mecz z Charltonem. Wygraliśmy sześć lub siedem do zera. Grałem w ataku, ale nie wydaje mi się, żebym coś wtedy strzelił. Lecz i tak było wspaniale. To było moje pierwsze doświadczenie zagranicą i szansa by zobaczyć, jak się gra w Anglii – podkreśla.
13-letni Mbappe wciąż pozostawał zawodnikiem Bondy, gdy został zaproszony do prestiżowej akademii w Clairefontaine. Największe talenty z okolic Paryża mieszkały i trenowały w niej w wieku od 13 do 15 lat. Wywodzi się z niej wielu znakomitych piłkarzy, jak chociażby Thierry Henry czy Nicolas Anelka.
– Okres w Clairefontaine był świetny – mówi Kylian. – Głównym celem akademii jest przygotowanie cię krok po kroku do dołączenia do profesjonalnej akademii piłkarskiej któregoś z klubów, więc gdy to następuje, jesteś już na to przygotowany i przeżywasz mniejszy szok. Zaczynasz się tam też uczyć, że piłka nożna może być twoją pracą. Mimo, że w tym wieku w grze chodzi w głównej mierze o poczucie frajdy, każdy liczy, że ostatecznie stanie się to sposobem na życie.
– W tygodniu wszyscy mieszkaliśmy razem, a na weekendy zjeżdżaliśmy do rodzin. Dla mnie nie stanowiło to żadnego problemu, bo od domu dzieliła mnie godzina drogi – wspomina.
W tamtym czasie został zaproszenie na treningi wystosował Real Madryt, co jak łatwo zrozumieć, było dla Mbappe jeszcze bardziej ekscytujące niż wyjazd do Londynu do akademii Chelsea.
– To było jak sen, bo w tamtym tygodniu kończyłem 14 lat – ujawnia. – Świętowałem swoje urodziny z zawodnikami Realu. Było to w trakcie wakacji, więc dostałem zgodę ludzi z Clairefontaine na wyjazd. Wystąpiłem w sparingu, choć rywalem była tylko lokalna amatorska drużyna. Patrząc na to całościowo, podróż do Madrytu była wspaniałym doświadczeniem.
Po dwóch latach treningów w akademii nadszedł czas, aby dołączyć do profesjonalnego klubu. Ofert było wiele, jednak zamiast wybrać najbardziej naturalną opcję i pozostać blisko domu w Paryżu, Kylian i jego rodzice zdecydowali się na Monaco. Biorąc pod uwagę osobę rosyjskiego miliardera, Dmitrija Rybołewa, i historię królewskiego patronatu, klub ten mógł wydawać się zabawką bogaczy, lecz ich akademia zawsze słynęła z wysokiego poziomu. Wystarczy wspomnieć, że z Monaco wywodzi się czterech mistrzów świata z 1998 roku: Lilian Thuram, Emmanuel Petit, Thierry Henry i David Trezeguet. Porzucając strefę komfortu, 15-letni Kylian zdecydował się przeprowadzić nad francuską riwierę, 1000 kilometrów od rodzinnego domu.
– W tamtym czasie Monaco dopiero zaczynało swój wspaniały projekt, ściągając takich piłkarzy, jak Radamel Falcao – mówi Francuz. – Potrzebowałem wielkiego wyzwania pod kątem piłkarskim, ale ważna była także edukacja. Biorąc pod uwagę oba czynniki, Monaco było najlepszą opcją rozwoju na obu płaszczyznach. Byłem daleko od domu, ale w trakcie mojego pierwszego roku w księstwie, mój tata przeprowadził się ze mną i pomógł mi się urządzić. Po tym cała rodzina również się przeniosła, odwiedzając mnie bardzo często, więc nie mogę narzekać na tęsknotę.
Następnie nastolatek powiedział nam coś, co podkreśliło jego zadziwiającą dojrzałość. Dowód na jego umiejętność dostosowania się i szybkiej obserwacji, przełożyć to na osiągnięcia na, i poza boiskiem.
– Przynależność do akademii to trudna rzecz. Rzucasz się w nieznane, nie mając żadnej gwarancji, że ostatecznie ci się uda – zauważa. – W akademii jest wielu takich jak ty: 40 czy 50 chłopaków, z których na końcu drogi jeden czy może dwóch przebije się do poważnej piłki. Ale ryzyko to część życia.
Rzadko można spotkać się z tak treściwą i celną analizą, jak trudno jest zostać zawodowcem, ze strony nastolatka, który jednocześnie wie, że ryzyko jest nieuniknione, by spełnić ten cel. Przyczyną upadku wielu talentów jest ich przeczucie, że już im się udało, zanim nadejdzie decydujący moment. Inni czują się przytłoczeni już na starcie, gdy czują, że szanse są przeciwko nim. W przeciwieństwie do nich, Mbappe doskonale rozumiał, czego od niego wymagano i skupił się na tej informacji, wkładając w nią całą determinację, pracę i umysł, podobnie jak talent, dzięki czemu dzisiaj jest tam, gdzie jest.
OD ZMIENNIKA DO ZŁOTEGO CHŁOPCA
Trudno w to dzisiaj uwierzyć, ale w pierwszej połowie debiutanckiego sezonu Mbappe postrzegany był jako czwarty-piąty napastnik w hierarchii Monaco. Jego ojciec Wilfried był tym tak zmartwiony, że w pewnym momencie udał się z tym do mediów. W wywiadzie przyznał, że nie jest zadowolony z liczby minut, które jego syn dostawał na Stadionie Ludwika II i poddając w wątpliwość swoje wcześniejsze rady udzielone synowi, który nie miał agenta. To Wilfried poradził Kylianowi, aby ten odrzucił zagraniczne oferty w marcu 2016 roku i podpisał swój pierwszy kontrakt z Monaco.
W ciągu kilku tygodni po udzieleniu tych publicznych komentarzy, Mbappe trafił do pierwszego składu. 14 grudnia, zaledwie tydzień przed swoimi 18. urodzinami, napastnik zaliczył swój szósty mecz w sezonie, w domowym starciu z Rennes w Pucharze Francji. Nastolatek skompletował hat-tricka, przyczyniając się do zdemolowania rywala aż 7:0.
Im wyższa była stawka, tym lepiej grał. Gdy Monaco walczyło wiosną o krajowe i kontynentalne tytuły, on podnosił swój poziom, a od lutego do końca rozgrywek strzelił 18 goli w 21 spotkaniach. Co jeszcze bardziej podkreśla eksplozję jego talentu, to fakt, że sezon zaczynał jako nowicjusz w składzie drużyny do lat 19, grając na oczach garstki rodziców w treningowym ośrodku La Turbie. Sezon 2016/17 zakończył jako mistrz Francji, półfinalista Ligi Mistrzów i Młodzieżowy Piłkarz Roku Ligue 1 – z 26 golami i 11 asystami we wszystkich rozgrywkach. W tym sześcioma bramkami w Champions League z oszałamiającą średnią trafień: co 89 minut. W elicie snajperów Europy tylko Leo Messi wypracował lepszy stosunek goli do minut w najważniejszych klubowych zmaganiach.
Od tamtego czasu nagrody i zachwyty nie ustawały. Jego znak firmowy, czyli odrzutowe przyspieszenie, dzięki któremu obrońcom pozostaje jedynie oglądanie jego numeru na plecach, przywołało porównania do Ronaldo i Thierry’ego Henry’ego podczas gdy snajperski zmysł budzi skojarzenia z nastoletnim Michaelem Owenem. W październiku 2017 roku Mbappe wygrał organizowany przez włoski „Tuttosport” plebiscyt „Golden Boy” na najlepszego piłkarza do lat 21 w Europie. Otrzymał prawie dwa razy więcej głosów od drugiego w klasyfikacji Ousmane Dembele (na zdjęciu obok), pozostawiając daleko w tyle resztę stawki: trzeciego Marcusa Rashforda i czwartego Gabriela Jesusa.
Towarzysząca mu uwaga i niemal nierealne do spełnienia oczekiwania z pewnością mogłyby pogrążyć inną młodą gwiazdę, która nie stąpa tak twardo po ziemi. Imponująco dojrzały na i poza boiskiem, francuski zawodnik cieszył się coraz większą estymą. W końcu prostopadłe piłki dogrywały mu już takie tuzy jak Neymar, Thomas Lemat i inni, którzy mają szczęście występować z nim w jednej drużynie.
– O dziwo nie czuję się dziwnie z obecną rozpoznawalnością, chociaż dorastałem w Paryżu jako anonim – wyznaje.
– Wiodę normalne życie. Mieszkam z rodziną. Jadę na trening i wracam do domu. Przystosowanie się po transferze do PSG było też dużo łatwiejsze niż wizja wyjazdu zagranicę, gdzie doszłaby kwestia bariery językowej. Dodatkowo, to tutaj się wychowałem, więc wiedziałem, jaka pogoda mnie tu czeka – żartuje. – Ok, jest trochę chłodno. Z pewnością zimniej niż w Monaco, nie ma porównania, ale nie możesz mieć wszystkiego, prawda?
Wracając do jego przełomowego sezonu na południowym wybrzeżu, Kylian przyznaje, że drużyna oczarowała fanów na całym kontynencie, lecz zawodnicy zrozumieli, co osiągnęli dopiero, gdy było już po wszystkim.
– Prawda jest taka, że nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to, co zrobiliśmy, było wyjątkowe – wzrusza ramionami. – Dopiero gdy sezon się skończył, zaczęliśmy o tym myśleć. Byliśmy zamknięci we własnym świecie. Graliśmy, wygrywaliśmy, dokładając kolejne punkty, ale nikt nie zdawał sobie do końca sprawy, jak dobrze nam idzie. To trochę tak, jakbyśmy siedzieli we własnych czterech ścianach, nie będąc świadomym tego, co dzieje się wokół.
Mbappe wyjaśnia, w którym momencie piłkarze naprawdę uwierzyli, że mogą osiągnąć to, co wydawało się nierealne: wyszarpanie mistrzostwa PSG. Ekipie, która zdawała się być we Francji nietykalna, sięgając po cztery tytuły z rzędu w latach 2013-2016. Momentem tym była 26. kolejka Ligue 1.
– Pamiętam to doskonale – mówi. – To był weekend przed naszym meczem w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Manchesterem City. Graliśmy na wyjeździe z Bastią i tylko zremisowaliśmy 1:1. To było duże rozczarowanie. W ten sam weekend PSG mierzyło się z Tuluzą, kilka dni po tym, jak zmiażdżyło Barcelonę 4:0. Wiedzieliśmy, że jeśli wygrają, zrównają się z nami punktami i ciężko będzie utrzymać pierwszą pozycję. Ale paryżanie bezbramkowo zremisowali. Potknęli się w tym samym momencie. Utrzymaliśmy trzy punkty przewagi. W tamtym momencie naprawdę poczuliśmy, że możemy utrzymać tempo do końca i zdobyć mistrzostwo.
Po tym weekendzie Monaco czekało starcie z Manchesterem City, które okazało się jednym z najbardziej pasjonujących starć Ligi Mistrzów ostatnich lat. Mbappe oficjalnie przedstawił się angielskiej widowni w zapierającym dech stylu, posyłając piorunujący pocisk w górny róg po przedarciu się przez zasieki obronne „The Citizens”. Kosztowne błędy w obronie poskutkowały porażką na Etihad Stadium 3:5, lecz Francuz błyszczał także w rewanżu. To on dał drużynie z księstwa impuls, który doprowadził do zwycięstwa 3:1 i awansu dzięki bramkom na wyjeździe, instynktownie mieszcząc piłkę w siatce już osiem minut po starcie rewanżu na Stadionie Ludwika II.
Słuchając jego refleksji o tamtych dwóch starciach możesz niemal poczuć, że z punktu widzenia ekipy Monaco, odwrócenie losów dwumeczu było niczym przeznaczenie.
– Im bardziej zbliżaliśmy się do rewanżu, tym bardziej wierzyliśmy w awans. Gdy wyszliśmy na murawę, czuliśmy się bardzo pewnie co do tego, że osiągniemy cel. Nikt z nas nie wierzył w to, że po 90 minutach możemy zostać wyrzuceni z rozgrywek. Wszyscy wiedzą, że Manchester City pod wodzą Pepa Guardioli to na wskroś ofensywna drużyna. To był potworny rywal, od pierwszej do ostatniej minuty dwumeczu. Mimo że City odpadło, ich zawodnicy mogli być całkiem szczęśliwi, będąc częścią tych fantastycznych spotkań – uważa Kylian.
Ostatecznie Monaco zostało wyeliminowane w półfinale przez Juventus, ale i tak zaszło dalej niż ktokolwiek oczekiwał. Na przekór wszystkim przeciwnościom zdobyło też pierwsze mistrzostwo od pamiętnego sezonu 1999/00, finiszując osiem punktów nad faworytem z Paryża.
Mbappe wierzy, że kluczem do sukcesu był fakt, iż zawodnicy szczerze się lubili. – Mieliśmy młody skład. Przede wszystkim byliśmy jak paczka kumpli. Trzymaliśmy się razem, a w drużynie panowała prawdziwa lojalność. Jeśli spojrzysz na zawodników, którzy odeszli po sezonie, jak Benjamin Mendy, Tiemoue Bakayoko czy Bernardo Silva, wszyscy trafili do wielkich klubów. Myślę, że tworzyliśmy perfekcyjną mieszankę, która razem osiągnęła cel. Wszystko w odpowiednim czasie, odpowiednim miejscu, z odpowiednimi kompanami – przekonuje.
Osobne pochwały zostawił dla kolumbijskiego napastnika, Radamela Falcao, z którym stworzył jeden z najbardziej zabójczych duetów w Europie.
– Mówiłem to już wcześniej i powtórzę raz jeszcze: rozpoczęcie kariery u boku takiego snajpera jak Radamel było jedną z najlepszych rzeczy, jakie mogły mi się przytrafić – podkreśla 19-latek. – Wszyscy znają Falcao jako świetnego zawodnika i wielkiego strzelca, ale jest on do tego wspaniałym człowiekiem. Jako osoba okazał się dla mnie niezwykle miły, służył mi radą i pomocą przez cały rok. Nie wahał się, aby czasami pokazywać mi miejsce w szeregu, ale czasami to też jest potrzebne. Miałem 17 lat, to był mój okres nauki. Dokładnie tak powinno to wyglądać. Wywarł na mnie ogromny wpływ, za co zawsze będę mu wdzięczny.
Z pomocą Falcao i kolegów z szatni Mbappe pisane było dotarcie na szczyt.
MBAPPE W PSG: TRANSFER SZYKOWANY PRZEZ 18 LAT
Nawet gdy grał w Monaco, PSG było bliskie myślom nastolatka. Ubiegłoroczny transfer nie był spontanicznym ruchem. W rzeczywistości był to efekt długoterminowego flirtu, który oznaczał, że przeznaczeniem Mbappe było trafienie w końcu na Parc des Princes.
Po zaledwie jednym pełnym sezonie w Monaco niektórzy uznawali, że transfer nadszedł za szybko. Zwłaszcza biorąc pod uwagę dodatkową presję wynikającą z wyłożonych na stół 180 milionów euro, które PSG zapłaci tego lata, gdy roczne wypożyczenie Kyliana dobiegnie końca. Ale on sam był w dużo bliższych relacjach z tym klubem niż wielu sądziło, a jako nastolatek zrozumiał to, na co inni potrzebują wielu lat: rzadko masz wpływ na to, kiedy trafi ci się okazja, dlatego musisz wykorzystywać te, które nadejdą.
– Od razu wydał mi się to odpowiedni moment i wybór klubu – twierdzi. – PSG to wielka marka, która chce sięgać po każde trofeum. Podobnie jest ze mną, więc wydaje się, że łączy nas podobna motywacja i szansa na obopólny rozwój. Byłem w kontakcie z ich władzami od czasu, gdy miałem 10-11 lat. Byli mną zainteresowani już wtedy, gdy przechodziłem do akademii Monaco. Przez lata wielokrotnie odwiedziłem ich ośrodek treningowy. Spotkałem zarówno poprzednich, jak i obecnych właścicieli, więc przejście do PSG nie było dla mnie skokiem w nieznane. Znałem masę ludzi w klubie nawet mimo tego, że nigdy tam nie grałem. Paryżanie zawsze byli obecni gdzieś z tyłu mojej głowy.
Teraz Mbappe tworzy jedną trzecią najsłynniejszego tercetu napastników na świecie, obok Edinsona Cavaniego i Neymara, lub „MCN”, jak czasami nazywają ich francuscy dziennikarze. Ta trójka łącznie strzeliła aż 89 goli dla PSG we wszystkich rozgrywkach poprzedniego sezonu. No cóż, ich rywale muszą być zdezorientowani słysząc przekonanie Mbappe, że trio może zostać jeszcze bardziej skuteczne…
– Gramy razem dopiero od kilkunastu miesięcy, więc nie znamy jeszcze wszystkich swoich zagrań na pamięć – przyznaje. – Poprawiamy się i myślę, że możemy być jeszcze lepsi – dodaje.
Sporo mówiło się o rzekomym specjalnym traktowaniu, jakiego doczekał się Neymar po swoim rekordowym – wartym 222 miliony euro – transferze z Barcelony (by wymienić tylko dodatkowe dni wolne czy urządzoną przez klub ekstrawagancką imprezę na 26. Urodziny zawodnika). Wszyscy widzieli także żenujące starcie Brazylijczyka i Cavaniego na starcie sezonu, dotyczące tego, kto ma wykonywać rzuty karne. Lecz Mbappe utrzymuje, że Neymar został źle zrozumiany i że łączy go z gwiazdorem wspaniała więź.
– Gdy go poznasz, zobaczysz, że jest zupełnie inny niż kreowana przez media postać – twierdzi Francuz. – Uwielbia się śmiać i żartować. Naprawdę cieszy się życiem i ma dobre relacje ze wszystkimi w składzie. Naprawdę cenię sobie przyjaźń, która nas łączy. Jest dla mnie niczym starszy brat. Gdy wielka gwiazda wita cię w klubie tak ciepło i przyjaźnie, łatwiej przystosować ci się do rzeczywistości w nowym klubie. Różnimy się nieco stylem gry, więc nie udzielił mi zbyt wielu czysto piłkarskich rad. Jednak jest nieoceniony jeśli chodzi o wskazówki dotyczące mentalności i psychologiczne aspekty gry. Opowiedział mi o popełnionych przez siebie błędach, uczulając mnie na nie. Gra razem z nim jest niesamowita. Nie muszę tego opisywać, ponieważ każdy od razu to dostrzega. Mam nadzieję, że wszyscy zdadzą sobie sprawę z tego, jakie mamy szczęście, że taki piłkarz występuje w naszej lidze. Wszyscy mamy nadzieję, że zostanie tu na wiele lat i pomoże zdobyć mnóstwo trofeów – nie szczędzi pochwał wobec kolegi z Ameryki Południowej.
Umiejętność przystosowania Kyliana sprawia, że nie ma on żadnych preferencji co do ustawienia w wartej 466 milionów euro formacji ofensywnej PSG. Trener Unai Emery miał jednak jasną wizję co do tego, gdzie Francuz powinien grać.
– W klubie występuję obecnie na prawym skrzydle, ale postrzegam siebie jako napastnika i mogę się dostosować, grając też na środku i z lewej strony. Przykładowo, w Monaco tworzyłem z Falcao dwójkę napastników i również to lubiłem. Naprawdę nie mam preferencji. Jako nastolatek grałem na wszystkich trzech pozycjach, więc jestem przyzwyczajony do różnych ról na boisku. Najważniejsza dla mnie jest stabilizacja: rozgrywanie serii spotkań na tej samej pozycji, ponieważ przestawianie zbyt często się nie jest takie łatwe. Trener Emery oczekiwał od nas zamiany w trakcie meczu w celu zmylenia przeciwnika. Dokładnie przekazywał nam, co mamy robić. Chciał, żebyśmy nakładali wysoki i szybki pressing, grać kombinacyjnie i inicjować błyskawiczne kontrataki. Bardzo jasno nakreślił nam swoją wizję dotyczącą naszego sposobu gry. Widać było, że uwielbia swoją pracę.
Mimo to, Emery’ego w Paryżu już dawno nie ma, a sadząc po wynikach współpraca tria MCN z Thomasem Tuchelem układa się jeszcze lepiej. Wystarczy przypomnieć, że do połowy listopada Mbappe i Neymar zanotowali dla PSG już po 13 trafień we wszystkich rozgrywkach, a Cavani – 6. Jeszcze większe wrażenie robiła dominacja paryżan w Ligue 1, gdzie w 13 pierwszych meczach wywalczyli oni komplet 39 punktów i nad wiceliderem mieli już… 13 punktów przewagi.
ŁADOWANIE BATERII NA EMOCJONUJĄCY MUNDIAL
Jedynym poważnym minusem dotychczasowej kariery Mbappe jest fakt, że był notorycznie pomijany przez selekcjonerów kadr młodzieżowych Francji. Zabrakło go chociażby w składzie ekipy, która w 2015 roku wygrała Euro do 17. Ani razu nie zagrał też w kadrach do lat 16 i do lat 18.
Inni napastnicy z rocznika 1998 byli wybierani przed nim: Odsonne Edouard, wypożyczony obecnie z PSG do Celtiku, przez lata uznawany był za największy talent tego pokolenia wśród napastników. Również skrzydłowi Jonathan Ikone (kolejny piłkarz PSG, wypożyczony do Montpellier) i wypożyczony z Arsenalu do Angers Jeff Reine-Adelaide praktycznie za każdym razem byli wybierani przed Kylianem.
Mbappe radził sobie z tą sytuacją tak, jak praktycznie z każdą pozytywną czy negatywną okolicznością w jego życiu: z niezawodnym opanowaniem. Gdy rozmawiamy o tym, jego wewnętrzna pewność siebie znów daje o sobie znać.
– O pomijaniu mnie decydowały czysto piłkarskie czynniki – tłumaczy. – Wiedziałem, że FFF, czyli francuska federacja, mnie obserwuje, ale podjęto inne decyzje. Futbol to sztuka wyborów, więc nie można kwestionować takich sytuacji. Znałem wszystkich piłkarzy mojego pokolenia. Nie stanowiło to dla mnie problemu – mówi ze spokojem.
Niedługo później Kylian nadrobił braki dzielące go od rówieśników i szybko ich przeskoczył. Mbappe, obok Faitouta Maouassy, był jednym z dwóch niepełnoletnich zawodników nie mających ukończonych 19 lat, która pojechała na Euro do lat 19 w Niemczech. Okazał się tam kluczowym piłkarzem drużyny, która w finale turnieju rozbiła Włochów 4:0, a z pięcioma golami na koncie został drugim najlepszym strzelcem imprezy. Lepszy od niego był tylko Jean-Kevin Augustin, grający wtedy w PSG, a obecnie w RB Lipsk.
Tego lata Francja o mały włos przegrała rozgrywane u siebie Euro, ulegając w dogrywce Portugalii 0:1. To najświeższy wskaźnik obrazujący błyskawiczny rozwój Mbappe. Jako 17-latek widział zwycięski strzał Edera, który zdruzgotał piłkarzy Didiera Deschampsa na Stade de France. Teraz, zaledwie dwa lata po tamtym wydarzeniu, ma szansę pojechać na zbliżające się mistrzostwa świata jako potencjalnie najważniejszy zawodnik „Les Bleus”.
– Oglądałem finał Euro 2016 w telewizji z innymi chłopakami z kadry do lat 19, ponieważ byliśmy już w Niemczech, przygotowując się do naszego turnieju – wspomina. – Dopingowaliśmy Francję tak samo jak wszyscy. Dziwne, jak szybko potoczyły się moje losy. To wspaniałe, być częścią seniorskiej reprezentacji. Czy odczuwałem presję związaną z występem na mundialu? Nie, zupełnie nie. Presja pojawia się ze strony innych ludzi, nie nas samych. Dla mnie osobiście istotą futbolu jest czerpanie z niego przyjemności. Mistrzostwa świata odbywają się co cztery lata. Nie możesz pozwolić sobie na to, by ci umknęły z powodu presji. Gdy nadejdzie czas, musisz zagrać na 100 procent, tu i teraz. Byłem na to gotowy i potwierdziłem to z kolegami z kadry na boisku – przekonuje mistrz świata, który na mundialu w Rosji strzelił łącznie 4 gole, w tym jednego w pamiętnym finale z Chorwatami.
Na tym etapie naszego spotkania nadchodzi moment, gdy Mbappe zakłada koszulkę PSG i słucha instrukcji fotografa, pozując w określony sposób. Po chwili szeroko się uśmiecha i wskazuje na jego mamę, strojącą miny zza fotografa. – Wiem, jak go rozśmieszyć – chichocze. Przed udaniem się w róg pomieszczenia i zniknięciem z naszych oczu Kylian żegna się z każdym, ściskając jego rękę.
Już kilka minut później wychodzi na nienagannie przygotowane boisko treningowe, śmiejąc się i żartując z kolegami, jak w to słoneczne zrobiłby każdy 19-latek. Ale minęła zaledwie chwila i w jednym momencie Mbappe oszołomił wszystkich, łącznie z obserwujących tę scenę ludźmi za szybą, prezentując tricki, które większość jego rówieśników mogłaby w najlepszym wypadku wykonać na domowym Playstation.
W końcu nie jest typowym nastolatkiem. To supergwiazda, której prawdziwy czas dopiero nadchodzi.