W przypadku większości młodych ludzi, nie jest to wysoce śmiała deklaracja. Ale gdy nazywasz się Justin Kluivert, a twój ojciec zdobył cztery tytuły mistrza kraju i ma na koncie mnóstwo spotkań w cenionej na całym świecie reprezentacji i Lidze Mistrzów, poprzeczka jest zawieszona naprawdę wysoko.
Zapewne mało kto spodziewałby się, że klasa business lecącego gdzieś pomiędzy Algarve i Amsterdamem prywatnego odrzutowca może posłużyć za scenerię przełomowego momentu w karierze młodego piłkarza.
W styczniu ubiegłego roku, gdy drużyna Ajaxu relaksowała się w drodze powrotnej po odbytym w trakcie przerwy w rozgrywkach ligowych zgrupowaniu, młody członek kadry amsterdamskiego klubu został zaproszony na wolne miejsce obok trenera Petera Bosza. Dla „świeżaka”, który wciąż nie oswoił się z myślą, że stał się profesjonalnym zawodnikiem, obóz w Portugalii był pierwszą dłuższą okazją do treningów z pierwszą drużyną.
Zająwszy miejsce obok szefa, młodzieniec usłyszał, że wywarł na kadrze szkoleniowej ogromne wrażenie i od tego momentu zostanie na stałe włączony do seniorskiej drużyny Ajaxu. Kluiverta dzieliły w tamtej chwili cztery miesiące od osiemnastych urodzin.
– Powiedziano mi, że pokazałem się z dobrej strony i wykorzystałem szansę – mówi nam po kilkanaście miesięcy później nowy nabytek AS Roma. – Trener stwierdził, że jestem bardzo interesującym zawodnikiem. Kilka dni po tej rozmowie zadebiutowałem w wyjazdowym meczu z PEC Zwolle. W nim również wypadłem całkiem nieźle. Po spotkaniu wszyscy chwalili mój styl. Lecz sam dobry początek nie jest jeszcze gwarancją sukcesu – podkreśla.
Kluivert z pewnością wywarł w klubie dobre pierwsze wrażenie, a jego debiut odbił się w środowisku szerokim echem, co nie może dziwić, biorąc pod uwagę sławę nazwiska na plecach jego koszulki. Jeszcze zanim Justin wykonał pierwsze kopnięcie w meczu ze Zwolle, eksperci i fani zastanawiali się, czy Holender pójdzie w ślady swojego ojca. Patrick Kluivert trzykrotnie wygrał Eredivisie, sięgnął po mistrzostwo Hiszpanii z Barceloną i przeszedł do historii zwycięskim trafieniem w finale Ligi Mistrzów.
Wyróżniający występ Justina w jego debiucie w klubie z Amsterdamu paradoksalnie doprowadził do stłumienia części porównań do taty. Nastolatek popisał się bowiem błyskotliwymi dryblingami i kilkoma sprytnymi podaniami prostopadłymi. Zamiast lisa pola karnego, jakim był Kluivert senior, fani zobaczyli w akcji przebojowego skrzydłowego.
Gdy syn udzielał pomeczowego wywiadu holenderskiej telewizji NOS, w pewnym momencie wyciągnął z kieszeni telefon i odczytał wiadomość wysłaną przez dumnego ojca.
– Bardzo dobry występ – brzmiał jej początek. – Jakie to uczucie? Znakomite, prawda? A to dopiero początek.
Kluivert-skrzydłowy zaznaczył swój ślad na piłkarskiej mapie za aprobatą Kluverta-snajpera.
W dniu debiutu Justin miał 17 lat i 255 dni. Pobił tym samym klubowy rekord o 167 dni, czego mało kto mógł się spodziewać, nie wyłączając samego zainteresowanego.
Zaledwie pięć miesięcy wcześniej, latem 2016 roku, Justin wciąż był zawodnikiem drużyny do lat 19 i miał na koncie zaledwie trzy gole. – Chciałem wtedy dostać powołanie do holenderskiej kadry do lat 19, następnie załapać się do drużyny do lat 23 Ajaxu i zaliczyć kilka treningów z pierwszym zespołem – wspomina. – Lecz zanim sezon dobiegł końca, byłem już regularnie wybierany do wyjściowego składu Ajaxu, zagrałem kilka meczów w pucharach i znalazłem się nawet w kadrze na finał Ligi Europy. Sprawy potoczyły się wspaniale – dodaje, zapewne będąc świadomym wagi tych osiągnięć.
Błyskawiczny rozwój na Amsterdam Arenie przypomina początki jego taty, który także znalazł się na ławce rezerwowych europejskiego finału pod koniec swojego pierwszego sezonu. Również w tym aspekcie Justin dokonał tego w młodszym wieku, choć trzeba uczciwie zaznaczyć, że to Patrick miał większy wpływ na finał Ligi Mistrzów w 1995 roku. Po wejściu z ławki napastnik strzelił jedynego gola w spotkaniu, zapewniając historyczne zwycięstwo nad Milanem. 22 lata później Justin cały mecz obejrzał zza linii bocznej, a jego drużyna przegrała z Manchesterem United 0:2.
Nastolatek liczy na to, że w najbliższych latach dorówna ojcu na najwyższym europejskim poziomie. Co ciekawe, Justin nie jest jednak jedynym Kluivertem, który ze wznoszenia trofeów chce uczynić rodzinny biznes. Starszy brat Quincy (21 lat) szuka obecnie klubu po odejściu z drużyny do lat 23 Vitesse Arnhem. W tym samym klubie, w kadrze do lat 17, występuje młodszy Ruben (17), a Shane (11) – przyrodni brat Justina – pokazuje potencjał w dziecięcych drużynach Barcelony.
Stolica Katalonii jest zresztą miejscem, w którym Justin spędził swoje dzieciństwo, w czasach gdy jego tata stanowił o sile „Blaugrany”. – Po meczach razem z Quincym chodziliśmy do szatni na Camp Nou, przeważnie tylko po to, żeby wziąć coś do picia. To było coś świetnego. Któregoś razu mój brat wszedł do jacuzzi! – wspomina Justin.
Gdy Patrick przeniósł się do Newcastle w 2004 roku, nasz rozmówca nie miał już możliwości, aby oglądać mecze taty tak regularnie. Jego rodzice się rozwiedli, a Justin z braćmi zamieszkał w Holandii razem z mamą. Mimo to, jego dziadek często zabierał swoje wnuki w podróż promem do Newcastle. Dla dzieciaków podróże te były wspaniałą przygodą, mimo że Justin nie zapamiętał zbyt wielu szczegółów z tego okresu kariery taty – większość wiedzy na ten temat musiał po latach zaczerpnąć z Internetu.
– Tatę jako zawodnika poznałem głównie poprzez YouTube’a – przyznaje.
Na szczęście chłopak ma wspomnienia przynajmniej z końcowego okresu gry Patricka. Doskonale pamięta, że był obecny na meczu, po którym jego ojciec odebrał ostatni medal w swojej obfitej w sukcesy karierze. Wygranie z PSV mistrzostwa Holandii w sezonie 2006/07 do dzisiaj uznawane jest za jeden z najlepszych finałów w historii rozgrywek.
Klub z Eindhoven rozpoczynał ostatnią kolejkę ligi na trzecim miejscu, zrównany punktami z Ajaxem i prowadzonym przez Luisa van Gaala AZ Alkmaar, lecz z bilansem bramkowym gorszym o jedno trafienie od drużyny ze stolicy i aż o siedem od AZ.
PSV pokonało na własnym obiekcie Vitesse 5:1, nasłuchując jednocześnie wieści z innych stadionów. Okazało się, że AZ nie tylko szokująco przegrało 2:3 z Excelsiorem, lecz dodatkowo Ajax pokonał Willem II zaledwie 2:0. Oznaczało to, że Kluivert senior mógł dołączyć do swojej kolekcji trofeów trzeci medal za mistrzostwo Holandii.
– Pamiętam podekscytowanie towarzyszące tamtemu spotkaniu – gorąco wspomina Justin. – Po meczu mogliśmy wejść na murawę i świętować z drużyną. To była dla nas wspaniała chwila.
W tamtym czasie Justin sam stawiał już pierwsze piłkarskie kroki. Zaczynał w amatorskim ASV De Dijk z Amsterdamu, a więc tym samym klubie, w którym swoją przygodę rozpoczął dwadzieścia kilka lat wcześniej Patrick (chociaż wtedy drużyna ta działała pod nazwą ASV Schellingwoude). Tak jak senior, tak i junior bardzo szybko wzniósł się na wyższy poziom, dzięki czemu w 2007 roku trafił do akademii Ajaxu.
Mimo to, wciąż uwielbiał grać ze znajomymi. Justin szlifował umiejętności godzinami kopiąc piłkę na ulicach Amsterdamu. – Mieszkałem obok boiska, na którym zawsze grałem z braćmi i przyjaciółmi. Dzisiaj dzieci i nastolatki rzadziej bawią się poza domem, czego bardzo żałuję, bo na ulicy możesz nauczyć się wielu podstawowych umiejętności. To bardzo ważne – podkreśla.
Justin szczerze przyznaje jednak, że początkowo nie był wyróżniającym się piłkarzem odnowionej akademii Ajaxu. – Nigdy nie byłem najlepszy w swojej drużynie. Pamiętam na przykład, że gdy grałem w drużynie do lat 15, wielu moich kolegów przeskoczyło do kadry 17-latków, podczas gdy mnie przeniesiono tylko do składu 16-latków.
– Pod koniec pierwszego sezonu każdego z nas czekało podsumowanie, podczas którego każdy zawodnik dowiadywał się, czy zostaje w Ajaxie, czy klub z niego rezygnuje. Przyznam szczerze, że w takich momentach bałem się odrzucenia. Spotkało to kilku moich kolegów. Na szczęście, gdy grałem w drużynie do lat 17, moja przygoda nabrała rozpędu. Dojrzałem i uświadomiłem sobie, że mam pewne umiejętności, których brakowało innym zawodnikom. To był moment, gdy zrozumiałem, że mam prawdziwą szansę na profesjonalną karierę – nie kryje Justin.
Wraz z rosnącą pewnością siebie młodego Kluiverta, tempa nabrał jego rozwój. Szybko przeskoczył z Ajaxu U-17 do U-19, a w trakcie następnego roku nastolatek zapewnił sobie miejsce w kadrze drużyny do lat 23 na sezon 2016/17.
Do grudnia 2016 roku Justin zdążył już zatem zrealizować wspomniane wyżej cele na sezon. Po debiucie w reprezentacji Holandii do lat 19, piłkarz po raz pierwszy został zaproszony na trening z seniorską drużyną Ajaxu. Niedługo później udał się na wspomniany na początku artykułu – przełomowy, jak się miało okazać – obóz treningowy w portugalskim Algarve. Od tamtego czasu stawał się coraz ważniejszym członkiem seniorskiej drużyny. Występujący w pierwszych meczach na prawym skrzydle, Kluivert został przesunięty przez Bosza na lewą flankę. Z każdym kolejnym miesiącem 2017 roku Justin coraz bardziej imponował, popisując się dryblingiem, boiskową odwagą i uderzeniami z dystansu. Jego najlepszym występem bez dwóch zdań był ligowy mecz z Rodą JC, w którym skompletował hat-tricka. Każde z trzech trafień przypominało pozostałe. Skrzydłowy ścinał do środka z lewej strony i posyłał potężne uderzenia prawą nogą.
Mimo to, nasz rozmówca nie uważa tamtego spotkania za najważniejszy moment w dotychczasowej karierze. – Owszem, to był świetny występ, ale najbardziej żywo wspominam finał Ligi Europy, nawet jeśli w nim nie zagrałem – nastolatek przywołuje przegrane starcie z Manchesterem United w Sztokholmie. – Takie okazje są wyjątkowe, więc sama możliwość przebywania z drużyną była czymś niezwykłym. Nie doświadcza się ich zbyt często. Można było wyraźnie odczuć wpływ tego finału w całej Holandii. Moi przyjaciele wysyłali mi zdjęcia ludzi oglądających spotkanie na ulicy na wielkich telebimach. Odnosiłeś wrażenie, jakby wspierał nas każdy w Holandii, a przynajmniej w Amsterdamie – przekonuje.
Przed finałem Justin skorzystał z doświadczeń taty, aby wiedzieć, czego może się spodziewać po tym wydarzeniu. – Oczywiście zapytałem go o jego przeżycia, bo sam wystąpił w finale europejskich rozgrywek. Udzielił mi kilku wskazówek, jak ta, aby zachować spokój i grać po swojemu, jeśli tylko dostanę jakieś minuty na murawie – wyjaśnia.
Niestety, młody Kluivert nie miał okazji do zaprezentowania się na boisku, ale i tak przykuł uwagę trenera United – Jose Mourinho. Portugalczyk wiedział o Justinie wszystko. Para ta miała ze sobą styczność już lata temu, gdy Mourinho był asystentem trenera w Barcelonie, w której występował Kluivert senior.
Portugalczyk podszedł do zawodnika po końcowym gwizdku. – Powiedział, że miło było zobaczyć mnie po tylu latach, ponieważ znał mnie od dziecka. Dodał też, że cieszy się, widząc jak sobie radzę – relacjonuje Justin.
Kluivert upiera się, że nie były to ze strony Mourinho próby ściągnięcia go na Old Trafford. Prawda jest jednak taka, że losy nastolatka są śledzone przez kilka klubów Premier League, w tym także przez Manchester United. Pojawiły się nawet plotki, że sam Lionel Messi zakomunikował swoim przełożonym, że warto byłoby ściągnąć Holendra na Camp Nou, równo 20 lat po przyjeździe do Katalonii Kluiverta seniora. – Cóż, słyszałem o tym, lecz sam nie wiem, czy to prawda – Justin stara się nie zaprzątać tym głowy. – Nie mam kontaktu z Leo Messim. Tylko on będzie wiedział, czy naprawdę tak było. Choć oczywiście miło jest usłyszeć coś takiego.
Warto w tym momencie zaznaczyć, że Argentyńczyk był zawodnikiem akademii, gdy Patrick Kluivert błyszczał w linii ataku Barcelony. Messi nigdy nie ukrywał podziwu dla Holendra, który zdobył dla jego klubu ponad 120 bramek w ciągu sześciu lat.
Słynne nazwisko często sprawia, że Justin znajduje się w centrum uwagi. Nie uważa jednak, aby było to ciężkie brzemię. – Jestem spokojny i twardo stąpam po ziemi, więc to zamieszanie na mnie nie oddziałuje. Uwielbiam grać z tym nazwiskiem na plecach, to zaszczyt. Być może uda mi się jeszcze rozszerzyć jego znaczenie w świecie piłki. To byłoby wspaniałe – marzy Holender.
Jego ojciec po spędzeniu roku w roli dyrektora technicznego Paris Saint-Germain wrócił do Barcelony, gdzie śledził postępy najmłodszego syna, który niedawno dołączył do akademii. Patrick nie zabawił tam jednak zbyt długo – bo gdy posadę selekcjonera kadry Kamerunu objął Clarence Seedorf, dołączył do sztabu legendy Realu Madryt i Milanu, stając się asystentem byłego kolegi z reprezentacji „Oranje”.
Shane ma dopiero 11 lat, ale już przebił się do świadomości fanów dzięki opublikowanym kompilacjom ze swoimi zagraniami. Justin utrzymuje z nim regularny kontakt. – Czasami rozmawiamy przez FaceTime. Cieszę się, mogąc go zobaczyć i udzielić mu kilka rad. Jest we mnie zapatrzony, więc muszę dbać o to, aby być dobrym wzorem. Shane chce mieć takie same buty jak ja, nauczyć się mojego stylu strzelania i trików… które zresztą bardzo dobrze mu wychodzą! Nie wiem, czy będzie kiedyś lepszy ode mnie, ale mam taką nadzieję – zapewnia nasz rozmówca.
Podczas gdy starszy brat jest idolem dla 11-letniego Kluiverta, Justin ma własnych bohaterów. – Ronaldinho był fenomenem. Niestety poza boiskiem nie prowadził się tak, jak powinien. Dlatego obecnie podpatruję piłkarzy takich jak Cristiano Ronaldo, który jest wzorem profesjonalisty. Chcę być taki jak on, bo jakość twoich występów jest też odzwierciedleniem, jak bardzo chcesz się poświęcić piłce – podkreśla.
Holender jest wielkim fanem CR7 i filmu dokumentalnego, jaki Portugalczyk stworzył w 2015 roku. – Być może któregoś dnia sam będę mógł zrobić coś podobnego o sobie – uśmiecha się z szelmowską miną.
Justin może więc cieszyć się z faktu, że już niebawem będzie miał możliwość zmierzyć się ze swoim idolem na boiskach Serie A. Po strzeleniu 10 goli i dorzuceniu 5 asyst w 30 ligowych meczach Eredivisie, Kluivert znalazł się w orbicie zainteresować Romy. Dyrektor sportowy klubu, Monchi, znany jest z oka do wyławiania „perełek” i sprzedawania ich za pieniądze dużo większe od kwoty zakupy. Wychowanek Ajaxu na Stadio Olimpico trafił za nieco ponad 17 milionów euro. Tego samego lata Cristiano Ronaldo był bohaterem jednego z największych transferów w ostatniej dekadzie, przenosząc się za ponad sto milionów euro z Madrytu do Turynu, aby pomóc Juventusowi sięgnąć po wymarzony Puchar Mistrzów. Pierwszy mecz „Starej Damy” z Romą w tym sezonie Serie A odbędzie się 22 grudnia. Spotkanie z idolem i zwycięstwo w prestiżowym meczu? Hm, brzmi jak wymarzony prezent na święta!
Trwający sezon to największe wyzwanie dla Kluiverta. Młody skrzydłowy po przenosinach do trudniejszej ligi i mocniejszego zespołu musi walczyć o miejsce w składzie zarówno w klubie, jak i w reprezentacji. Nastolatek w pomarańczowej koszulce zagrał na razie jedynie 17 minut w dwóch meczach towarzyskich. Wrześniową porażkę Holendrów z Francuzami w Lidze Narodów Justin też oglądał tylko z ławki rezerwowych.
Nie ma jednak wątpliwości, że kwestią czasu jest przebicie się Kluiverta na dobre do pierwszego składu „Oranje”. Jeśli tylko będzie kontynuował swój szybki, choć stabilny rozwój, ma szansę, aby dorównać osiągnięciom ojca i sprawić, że nazwisko Kluivert będzie kojarzone w równym stopniu z tatą i synem. Chyba, że Quincy, Ruben lub Shane staną się kiedyś jeszcze lepsi…
TEKST POCHODZI Z NOWEGO NUMERU FOUR FOUR TWO