Polak w Realu Madryt? Wielu z nas kojarzy tylko Jerzego Dudka – według mnie najlepszego polskiego bramkarza w historii. Dlaczego tak uważam? Dlatego, bo przecież nie każdy gra mecz życia w finale Ligi Mistrzów. Wszyscy fani futbolu pamiętają 25 maja 2005 roku i słynne ‘Dudek Dance’. Obronione rzuty karne przeszły do annałów piłki nożnej.
Wracając jednak do tematu – nie tylko Dudek był Polakiem związanym z Królewskimi, ponieważ było ich czterech, pięciu lub nawet sześciu! Brzmi dość absurdalnie, jednak wszystko zależy od tego jak definiować słowo „Polak”. Jedni powiedzą, że jedynym Polakiem w Realu był Jerzy Dudek, bo przecież tylko on wybiegł na murawę w pierwszym składzie Realu Madryt. Inni, bardziej zaznajomieni z Realem Madryt powiedzą, że piłkarzy było czterech, bo prócz Jurka Dudka pod koniec 2007 roku do szkółki madryckiego klubu trafiło trzech obiecujących, młodych Polaków. Żeby doliczyć się piątego i szóstego zawodnika, trzeba się cofnąć kolejno o 60 i 105 lat! Tak naprawdę konflikty zbrojne, rozgorzałe w XIX i XX wieku zabrały nam dwóch znakomitych piłkarzy. A dlaczego? Zaraz postaram przybliżyć sylwetki poszczególnych zawodników.
Wymieniony wyżej Jerzy Dudek, jest chyba znany każdemu. Sześćdziesięciokrotny reprezentant Polski, żywa legenda Liverpoolu i niestety tylko rezerwowy Realu Madryt. "Wygryzienie” Casillasa z bramki najbardziej utytułowanego klubu w historii w tamtych czasach graniczyło z cudem. Nie mniej jednak madrycki klub darzy Dudka ogromnym szacunkiem, o czym świadczy fakt, że jest on zapraszany do uczestnictwa w rozgrywanych co kilka miesięcy spotkaniach legend, gdzie staje u boku takich znakomitości, jak Roberto Carlos, Ronaldo czy Zidane.
Pora na drugiego Polaka, Kamila Glika. Tak, tego Kamila! Rok 2007, skauci Los Blancos wyłapują młodziutkiego obrońcę UD Horadady, osiemnastoletniego Kamila Glika. Kamil rozegrał półtora sezonu w rezerwach „Królewskich”. Kariery w stolicy Madrytu jednak nie zrobił i zdecydował się na powrót do ojczyzny. Udał się do Piasta Gliwice. Gdzie teraz się znajduje? Wszyscy doskonale wiemy. Żelazny obrońca AS Monaco, niepodważalny punkt w składzie Reprezentacji Polski.
Glik jednak sam do Realu się nie udał. Z UD Horadady do Realu Madryt przeniósł się również drugi Polak – Szymon Matuszek. Rodowity Cieszynianin występuje na pozycji pomocnika. Międzynarodowej kariery jednak nie zrobił. Po okresie w Realu Madryt, podobnie jak Glik wrócił do Polski, gdzie zakontraktowała go Jagielonia Białystok. Aktualnie Matuszek rozpoczął swój czwarty rok gry w Górniku Zabrze, gdzie jak widać czuje się na bardzo dobrze. Niedługo zapewne dołączy do elitarnego grona i będzie się mógł poszczycić liczbą stu występów dla czternastokrotnego Mistrza Polski.
Trzecim rodakiem, który trafił w tym samym czasie do Realu był dziewiętnastoletni Krzysztof Król. Z całej trójki „karierę” w Realu zrobił największą. Jako boczny obrońca przebrnął przez niższe szczeble szkółki i dotarł do Castilli (drugi zespół Realu Madryt, występujący aktualnie na trzecim stopniu rozgrywkowym w Hiszpanii). Na tym się jednak skończyło. Żaden z ówczesnych trenerów pierwszego składu, nie sięgnął po Polaka, a ten nie zasiadł w ani jednym meczu nawet na ławce. Jego następnym „przystankiem”, podobnie jak u Matuszka była Jagiellonia. Obecnie Krzysztof Król po epizodach w Ameryce, Mołdawii i Grecji pozostaje wolnym piłkarzem. Można rzec, że Króla królem nigdzie nie mianowano.
Nadszedł czas, by cofnąć się w czasie. Walter Rozitsky i Raymond Kopaszewski. Ci którzy na futbolu znają się dosyć dobrze wiedzą kim jest Kopaszewski, jednak nazwisko Rozitsky nawet dla ekspertów piłki nożnej może sprawiać problemy.
Raymond Kopaszewski – to nieżyjąca już niestety legenda Realu Madryt. Mimo, że w stolicy Hiszpanii występował tylko 3 lata, największe triumfy święcił nosząc biały strój z herbem Realu Madryt na piersi. W 1958 roku zdobył Złotą Piłkę, najcenniejszą indywidualną nagrodę na świecie. Obydwoje rodzice popularnego "Kopy" byli Polakami, którzy jednak na skutek wojny musieli wyemigrować do Francji, dlatego też oficjalnie uznaje się Kopaszewskiego za Francuza polskiego pochodzenia, mimo to, że jak już wspomniałem oboje rodzice byli rodowitymi Polakami. Gdyby nie emigaracja, na liście FIFA 100 – gdzie zostało wybranych najlepszych stu piłkarzy XX wieku, mielibyśmy dwóch Polaków. Zbigniew Boniek, nie byłby osamotniony. Raymond znał język polski co pokazuje, że był związany z naszą Ojczyzną.
Walter Rozitsky – postać tak odległa od naszych czasów, że nawet nie możemy dokładnie sprecyzować kiedy i gdzie się urodził, bo takowej informacji po prostu nie znajdziemy. Nad pochodzeniem Waltera istnieje wiele teorii. Z tego co da się znaleźć w internecie, można stwierdzić, że Rozitsky może być związany z Polską, Niemcami, Francją, a nawet Rosją. Zagwozdek co do tego piłkarza jest ogromna masa. Jedno wiemy na pewno. Walter Rozitsky jest swego rodzaju legendą piłki nożnej. Bo jako jeden z pierwszych piłkarzy przeszedł z FC Barcelony do Realu Madryt. Tego się w dzisiejszych czasach już się praktycznie nie robi, a przekonał się o tym legendarny Portugalczyk – Luis Figo, który zamienił Katalonie, na Madryt. Przy okazji elektryzującego cały świat El Clasico kibice FC Barcelony rzucali w kierunku Figo świńskie łby. Rozitsky miał zaszczyt zagrać z samym Santiago Bernabéu, którego imieniem i nazwiskiem jest nazywany teraz stadion Realu Madryt. Mimo niejasnego pochodzenia Waltera, to w kronikach czy to Barcelony czy Realu przy nazwisku Rozitsky widnieje biało-czerwona flaga, przez co moim obowiązkiem jest umieścić go w tym tekście. Co po okresie w Realu Madryt stało się z Walterem? Najprawdopodobniej został włączony do niemieckiej armii, gdzie zginął podczas jednej z walk. Jednak to jest temat na zupełnie inną historie.
Autor: Mateusz Szczepański Obserwuj autora